Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Niecałe dwa tygodnie temu umordowałem się na zawodach Warmia MTB w Lesie Miejskim. Wydawało mi się, że trudno będzie przebić trasę, którą wytyczono w Lesie Miejskim – dla przypomnienia: 150 m przewyższenia na pętli 5 km. Dlatego, gdy dowiedziałem się, że w Mrągowie miejscowi bikerzy organizują wyścig na pętli 3.3 km i przewyższeniu 160 m ( ! ), dość szybko podjąłem decyzję o rezygnacji ze startu na Mazovii w Toruniu.
Wiedziałem, czego mogę się spodziewać po wyścigu Zamany – średniej w okolicach 30 km/h, zerowej trudności technicznej i jazdy na kole przez 2h. Poza tym, w Toruniu już startowałem, a Bike Park Poręby kusił chociażby samą nazwą. Okazało się, że sobotni termin Mazowszanki nie pasował kilku zawodnikom Kross Centrum Rowerowe Olsztyn Team i w końcu w Mrągowie pojawili się Artur Korc, Piotr Bienenda, Marcin Swierczynski, Piotr Andrzejczyk, Rafał Skorobogaty, Andrzej Poczopko i piszący te słowa Marcin Szafrański.
Na miejscu pojawiliśmy się już po 9-ej, żeby bez pośpiechu załatwić formalności i porządnie się rozgrzać oraz przede wszystkim – zapoznać się z trasą. Było chłodno, więc pozakładaliśmy rękawki, nogawki, buffy, dodatkowe kamizelki i wyruszyliśmy na pętlę. Po 20 min i spokojnym objechaniu trasy wiedziałem jedno – dzisiaj będę cierpiał tak bardzo, jak dawno już nie cierpiałem. Pomijając zupełnie przebieg rywalizacji (pierwsze miejsce Artura, trzecie Piotra Andrzejczyka, reszta teamu tuż za podium) chciałbym podsumować jednym słowem całą imprezę – REWELACJA. Doskonała, kameralna atmosfera, wszystko punktualnie, fantastyczny bufet po zawodach (słodkie bułki, bigos, grochówka, karkówka – do wyboru ) i najważniejsze – TRASA. 160 m przewyższenia na pętli 3,3 km sprawiło, że maksymalny puls pojawił się już po pierwszym podjeździe i nie bardzo chciał opaść do końca wyścigu.
Runda BARDZO trudna fizycznie, do przejechania w siodle tylko dla wytrenowanych zawodników, praktycznie bez możliwości złapania oddechu. Do tego sporo elementów wymagających nie tylko siły, ale także techniki – ciasne nawroty, korzenie, uskoki, trawersujące zboczem ścieżki, kilka sztucznych przeszkód – to wszystko złożyło się na bardzo trudny i selektywny wyścig. W dwa tygodnie zaliczyłem dwa najbardziej wymagające wyścigi XC w historii swojej przygody z MTB. Prawdziwym MTB, czyli takim, które wymaga wszechstronnego przygotowania – nie tylko pary w nogach i w płucach, ale umiejętności technicznych, których nie da się wytrenować na wyścigach typu Mazovia, Skandia czy Poland Bike. Mam nadzieję, że Bartek Męziński z ekipą Warmia MTB i chłopaki z Luz Grupa Mrągowo nie poprzestaną na tych pojedynczych edycjach. Ja parę ładnych lat temu, gdy miałem mniej dzieci, a więcej czasu, sam współorganizowałem takie imprezy i zdaję sobie sprawę, ile poświęceń to wymaga, a na maratony i wyścigi jeździłem w góry. Teraz, mając za sobą już kilkunastoletnią przygodę z zawodami różnego rodzaju, chcę swoim uczestnictwem wspierać takie właśnie, lokalne inicjatywy, które skrótowi MTB przywrócą jego prawdziwe znaczenie, a zdecydowanie odcinać się od masowych, komercyjnych imprez nastawionych tylko na frekwencję, gdzie wszelki trudności techniczne są likwidowane, a trasa jest do przejechania na rowerze przełajowym. Jeżeli ktoś z czytających nie bardzo wie, o czym tu piszę, trasa w Bike Park Poręby, podobnie jak ścieżki w Lesie Miejskim w Olsztynie są czynne cały rok. Rzut beretem od domu.
fot. pijący mleko
COMMENTS