Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
MTB-XC.PL: Michał Kwiatkowski i rower górski…
Michał Kwiatkowski: Fajna odskocznia od szosy. Chciałbym jeździć więcej, ale niekoniecznie mam na to czas. Jestem tak skupiony na punkcie szosy, że nie bardzo mam czas na rower górski, chociaż bardzo bym chciał. W okresie przygotowawczym kiedy tylko mam ku temu okazję, to wskakuję na rower górski, przełaj. Czasem także jeżdżę na torze.
Czyli stawiasz na różnorodność.
Zdecydowanie, to jest dla mnie dobra odskocznia. Kolarstwo jest na tyle fajnym sportem, że można je uprawiać na wiele sposobów. MTB jest jednym z nich, dając wielu ludziom ogromną frajdę.
A jak to było w pierwszych latach Twojego rozwoju sportowego – czy był taki okres, kiedy rower górski był tym dominującym?
Nigdy nie dominował. Rower górski był dla mnie w okresie przygotowawczym taką jednostką treningową, gdzie mogłem zimę przejeździć właśnie na mtb.
Zima na rowerze górskim dlatego, że bezpieczniej czy dlatego, że mogłeś sobie pozwolić na to, żeby pojechać w las, zjechać z asfaltu?
I to, i to. I bezpieczniej, i cieplej też jest zjechać do lasu. Na otwartych przestrzeniach zimą dokazuje bardzo wiatr i chłód. Do tego oczywiście odskocznia, bo jeździć przez cały rok na szosie czy przełaju może być jednak trochę monotonne. A tak można się bawić na różne sposoby.
Wracając do Ponferrady i tego ostatniego, rozstrzygającego zjazdu. Można powiedzieć, że szalonej jeździe w dół. Czy to ma coś wspólnego z kolarstwem górskim? Czy jest jakaś synergia między treningami na szosie i na rowerze górskim, gdzie zjazdy są istotnym elementem?
Nie, jakbym nie siedział przez większość czasu na szosie, a miał przygotowanie tylko z mtb i nagle miał zjeżdżać na szosie 60-70 kmh to by się to pewnie nie sprawdziło. Wiadomo, że to jest podstawa – jeździć po prostu na rowerze. Jeśli ktoś mówi, że ma przygotowania z mtb i teraz świetnie zjeżdża na szosie. Po części tak jest, bo od małego siedział na rowerze. To już jest coś. Ale też trzeba pamiętać, że ten rower górski jest tym pierwszym rowerem. Nikt nie zaczyna od szosy. Jest normalne, że każdy ma doświadczenie z rowerem górskim. Ja nie ćwiczę swojej techniki na góralu, tylko uważam, że powinno się trenować na tym na czym się startuje. Żeby mieć takie same odczucia – na szosie na asfalcie czy na rowerze górskim w terenie po korzeniach czy kamieniach.
Wspomniałeś, że czasem wsiadasz na rower przełajowy. Mamy Zdenka Stybara, który z przełajów przeszedł na szosę. Czy masz czasem taką myśl, żeby spróbować swoich sił w zawodach przełajowych w okresie jesienno-zimowym?
Na razie to odległa bajka. Jestem osobą, która musi mieć luz. Z jednej strony w trakcie sezonu daję z siebie wszystko. Mocno się na nim skupiam. Ale jak jestem po sezonie to muszę mieć przerwę od roweru. Przerwę od wyjazdów, chcę spędzić trochę czasu w domu i nie sądzę, żebym jeszcze miał siłę, żeby startować w jakimś wyścigu przełajowym. Natomiast w młodości startowałem w swoich okolicach. To jest coś fajnego. Może kiedyś.
Skoro już wspomniałeś o odpoczynku. Kiedy przychodzi przerwa od roweru to przerzucasz się na jakąś inną dyscyplinę sportu czy może częściej stawiasz na książki, podróże?
Generalnie lubię być cały czas aktywny. Bardzo chętnie z Michałem Gołasiem czy Łukaszem Wiśnowskim gramy w koszykówkę, czy innymi kolarzami z Torunia. Lubię też pójść na basen. Na pewno nie ma tak, że przestaję się ruszać w stu procentach. Okres kiedy nie dotykam roweru to pięć tygodni i organizm by dziwnie reagował na brak jakiegokolwiek ruchu.
Pięć tygodniu bez roweru to dużo i mało. Tęsknisz za rowerem?
I tak, i nie. Bardziej tęsknię za dobrą formą, bo początki okresu przygotowawczego są często trudne. Bardziej tęsknię za tym, kiedy lekko wjeżdżam podjazdy, nigdy się nie męczę.
Dziękuję za rozmowę.
COMMENTS