Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Koniec sezonu to dla każdego organizatora czas podsumowań. Z racji tego, że praktycznie dla każdego z nich to biznes i źródło utrzymania, to oczywistym jest, że wszystko rozbija się o ilość. Jednak nie jest tak, że ilość przeszkadza jakości. Swoją przygodę z maratonami zacząłem na mazowieckich trasach Mazovii, w latach jej świetności, gdzie dominującymi dystansami były Mega oraz Giga, a Hobby dedykowane dla dzieci miało w okolicach 20 km. Dziś stronię od imprez aż tak masowych przede wszystkim ze względu na niebezpieczeństwa wynikające z przeładowania tras i tłoku na nich. W sumie ten tłok to nie jest nic strasznego o ile jedzie się ostro pod górę, dużo gorzej gdy na starcie mamy płaską trasę i wszyscy idą sprintem jak charty.
Ostatnio miałem okazję trochę posmakować gór – na zaproszenie Grabek Promotion wybrałem się do Świeradowa, na finał cyklu Bike Maraton. Na starcie ponad tysiąc luda. Trochę porażająca ilość, bo dawno na tak masowej imprezie nie byłem. Ale od samego startu jest podjazd. Nie kilkaset metrów, nie kilometr. Osiem kilometrów podjazdu. Góry, prawdziwe góry. Tu nikt nie spina się na miejsce w sektorze, bo i tak kolejne minuty wyścigu ułożą stawkę wg odpowiedniej kolejności. Nikt się nie rozpycha, każdy jedzie swoim tempem. Dominuje cisza przerywana miarowymi oddechami i czasami jakimiś trzaskami sprzętu, który pod górę męczy się równie mocno co pedałujący. I tak przez kolejne dziesiątki minut…
W takich miejscach ilość mimo pierwszego wrażenia nie przeszkadza, bo tu naturalny teren wszystko ładnie układa. Jest też wiele imprez na świecie, gdzie startuje nie tysiąc, ale dziesięć tysięcy zawodników albo i więcej. Tylko, że wtedy start sektorowy nabiera nowego znaczenia, trwa godzinami…
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/Poland.Bike.Marathon/posts/843325309032908/” width=””/]
Dużo gorzej wygląda sprawa na nizinach, gdzie ilość ludzi wabionych „modą na rower” oraz coraz krótszymi dystansami wychodzi z założenia „ja nie przejadę?” i pojawiają się na starcie. Strzał startera i wszyscy idą jak wspomniane harty, bo każdy chce wygrać. I tu pojawia się problem – braku umiejętności czy nieznajomości kolarskiego savoir vivre. Przez pierwsze kilometry jest taka kurzawa, że o tragedię łatwo. Nie raz nie dwa w tym roku na tej czy innej imprezie były konkretne szlify już na starcie.
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/BikeMaraton/photos/a.129335767135097.22944.129301183805222/724948237573844/?type=1&theater/” width=””/]
Ale miało być o czym innym. Naprawdę kogoś jeszcze nad Wisłą kręci kto robi najliczniej obsadzony cykl? Dużo chętniej poczytałbym o tym jaka była fajna trasa, jak wysoki poziom sportowy reprezentowali zawodnicy – Bike Maraton oraz Poland Bike to jedne z niewielu cykli, które wpisane są do kalendarza PZKol dając możliwość startu zawodnikom z licencjami. Czemu nie pochwalić się właśnie tym? A może o tym, że zwiększyła się rywalizacja w starszych kategoriach, a może o tym, że na finale Poland Bike na dystansie FAN wystartowało prawie 200 dzieci. Chyba nie ma drugiego takiego cyklu w Polsce, który jest tak bardzo nastawiony na dzieci…
Drodzy organizatorzy, trochę więcej kreatywności, bo ile można gadać o tym, kto ma większego?
COMMENTS