Joy Ride 2025 – więcej skoku, więcej luzu, więcej wszystkiego!  | RELACJA

HomeSportRelacje

Joy Ride 2025 – więcej skoku, więcej luzu, więcej wszystkiego! | RELACJA

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

To mogło się wydarzyć w dowolnym miejscu na świecie, to mógł być Sea Otter, to mógł być Crankworx. Ale nie, to jest Joy Ride. Nasz, polski, lokalny, ale na światowym poziomie. I właśnie do historii przeszła jego piętnasta edycja. Co tam się działo…! Garmin Joy Ride Małopolska Festiwal to bezdyskusyjnie największe rowerowe wydarzenie w Polsce, największe rowerowe Expo i tylko najlepsza energia!


Wstęp brzmi trochę jak marketingowy bełkot? No pewnie. Tyle tylko, że to prawda.

Dlaczego dopiero teraz?

Lepiej późno niż wcale. 15 edycja Joy Ride, dla mnie pierwsza. I od razu najlepsza. Najwięcej wystawców, najwięcej odwiedzających, program napakowany tak, że nie wiadomo czy chodzić po expo, jeździć na testówkach po ścieżkach czy oglądać zawody.

Tego nie da się ogarnąć!

Po przyjeździe, w piątek, dostaję od Adama akredytację ze starannie rozpisanym programem całego Festiwalu. I naprawdę nie wiem od czego zacząć. Zakładam sobie, że przez te trzy dni przejadę się na chociaż jednym rowerze z każdego ze stoisk. Bez szans! Kończy się chyba na 5 czy 6 przejazdach.

Do wyciągu kolejka w zasadzie od rana do wieczora, więc korzystam ze wspomagania w rowerach i jeżdżę podjazdówką na samą górę. Jeden przelot góra dół plus jakieś zdjęcia, to jakieś 20 minut. Do tego tu zagadać przed wypożyczeniem roweru, tu pogadać przy oddaniu roweru i robi się godzinka. A przecież stoisk jest ponad 70! A przecież co chwila są jakieś zawody – tu zjazd bez łańcucha, tu pumptrack, tu bunny hop, tam enduro, wreszcie whip contest. A nie wymieniłem chyba nawet połowy. Czas mija za szybko.

A kiedy zapada zmrok to wcale nikt nie idzie spać. Koliba tętni muzyką, rozmowami, zabawą do późnych godzin. A może do wczesnych? :D

Ludzie, ludzie i jeszcze raz ludzie

Nawet jeśli chodzi o rowery, to za nimi zawsze stoją ludzie. Każdy ma coś do powiedzenia, za każdym stoi jakaś historia. Kto mnie zna, śledzi mój kanał, ten wie, że lubię rozmawiać z ludźmi, zadawać pytania i słuchać, lubię dawać im mówić. Do Kluszek jechałem z planem, żeby nagrać jak najwięcej rozmów, które oddadzą vibe miejsca, wydarzenia. Udało się, bo mam ponad 3 godziny wywiadów, krótszych i dłuższych. Niektóre pojawią się w całości, z niektórych wyciągnę tylko najciekawsze fragmenty. A i tak udało się nagrać moooże z 1/3 osób, których miałem na przysłowiowym celowniku.

Nikogo nie znam, nikt mnie nie zna

Trochę podkolorowane, ale nie licząc ludzi na stoiskach ze sprzętem, naprawdę kojarzyłem pojedyncze osoby, a to chyba tylko dlatego, że albo przeszły z cross country (Aga Patoka czy Michał Topór) albo przecięliśmy się wcześniej chociażby przy okazji nagrywania podcastu (Natalia Budner, Kasia Burek, Jan Kiliński czy Piotr Krajewski). Ale to bez znaczenia.

Na Joy Ride jest taaaki dobry vibe, że po prostu wchodzisz w to, jakbyś wchodził do siebie. Doskonałe humory, dobra zabawa. Ściganie? Oczywiście, ale trochę z przymrużeniem oka, trochę jakby na drugim miejscu.

Żeby nie było, że nie znam nikogo, to w niedzielę na stoisku ALUGEAR spotykam Tomka Niedźwiedzkiego, który jeszcze dzień wcześniej, w sobotę, jechał w Gravel Adventure i zakwalifikował się na gravelowe Mistrzostwa Świata!

Kto był?

Prawie wszyscy. Serio! Prawie wszystkie liczące się marki rowerowe. Prawie wszystkie liczące się marki akcesoriów. Prawie wszystkie liczące się marki odzieży. Ponad 70 stoisk, w wieli przypadkach multibrandowe. Były także marki okołokolarskie, outdoorowe, lifestylowe – Buff, Patagonia czy coraz odważniej wchodząca w kolarstwo polska marka JMP Sportswear.

Był też wielki kemping wypełniony namiotami i kamperami, otaczający festiwalowy teren.

Była przede wszystkim dobra energia!

Tylko grawitacja?

Prawie. Większość stoisk marek rowerowych zdominowana była przez rowery wspomagane elektrycznie ze zdecydowanie większym skokiem, ale na kilku stoiskach udało mi się wypatrzeć rowery – jeśli nie do cross country, to downcountry albo ścieżkowce.

Canyon Exceed na najnowszym Shimano XTR
Raymon Arid Ultra
Orbea Occam

Nikt nie zapomina o najmłodszych!

Na wielu stoiskach odzieżowych była szeroka oferta dla najmłodszych. Był pumptrack. Byli rodzice, którzy na swoich elektrykach holowali swoich podopiecznych na górę, żeby zjechać zieloną trasą. Były też bardzo poważne rowery dziecięce – wypatrzyłem m.in. Giant Faith, Eightshoot czy Commencal.

Tych najmłodszych i trochę mniej młodszych jest zatrzęsienie, a wielu, jak nie większość z nich, zawstydza nas skillem. I to jest super!

Giant Faith 24
Commencal Clash 24
Eightshot Groot

Ej, nie może być tak dobrze!

Nie byłbym sobą, żebym się do czegoś nie przyczepił. To bardzo trudne, bo z Kluszek wracam z tylko dobrymi wspomnieniami. Ale niestety, sami podłożyli się niektórzy wystawcy, którzy już w niedzielę, w połowie dnia, nie tyle zaczęli składać stoiska, co po prostu się zawinęli. Nie będę piętnować po nazwie, kto był, ten widział. Żadna to wina czy niedopatrzenie organizatora. Ci ludzie i te marki same wygenerowały niesmak.

Poza tym miód malina, naprawdę. Wieloosobowy sztab Joy Ride dwoił się i troił przez te trzy dni (a tak naprawdę pewnie od wielu tygodni, jak nie miesięcy!). Plan minutowy dotrzymany, trasy zabezpieczone, dekoracje na czas…

Tylko dobra energia!

Logistyczny majstersztyk

W Polsce, ale nie tylko, odbywa się naprawdę wiele imprez aspirujących czy to do festiwalu czy to do expo. Ale to właśnie Joy Ride jest logistycznym majstersztykiem. Po pierwsze w górach – na terenie Czorsztyn Ski, który w sezonie letnim funkcjonuje jako bike park. Po drugie w górach – na wyciągnięcie ręki chociażby szlaki na Lubań, a jak ktoś chce więcej pojeździć po okolicy, to rejony Ochotnicy oferują naprawdę sporo tras. Po trzecie strefa Expo w sercu festiwalu, a nie obok. Nie da się przyjść pojeździć, nie zauważywszy Expo, nie da się przejść obok. Win win dla wszystkich.

Kogo zabrakło?

Oczywiście listę wystawców determinuje charakter i profil Joy Ride. Próżno szukać np. producentów odzieży kolarskiej, którzy mają przede wszystkim albo tylko i wyłącznie obcisłą lycrę. Nie było też chyba żadnych suplementów. Bo niby dla kogo mieliby się wystawiać?

Lista wielkich nieobecnych jest naprawdę krótka i mam nadzieję, że w najbliższych latach zostanie uzupełniona. Z Joy Ride zaczyna być tak, że jak Cię tam nie ma, to albo coś jest z Twoją marką nie tak albo … sam nie wiem?

Kogo w takim razie brakowało? Z marek rowerowych, które mają fajną albo bardzo fajną ofertę rowerów do grawitacji, przychodzą mi do głowy co najmniej sześć – Cannondale, Cube, GT, Kellys, NS Bike i Trek. Z komponentów – przede wszystkim SRAM/RockShox, ale także marek związanych z zawieszeniem – Fox, Manitou czy SR Suntour. Z odzieży brakowało mi Endury i Rocday.

Przede wszystkim jednak zabrakło Ciebie!

Już dziś wbij sobie do kalendarza termin 12-14 czerwca 2026 (wydarzenie na FB) i widzimy się pod Górą Wdżar!


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA