Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Baba Jaga MTB. O ile się nie mylę to pierwsza etapówka rozgrywana w Polsce w tym roku. Cztery dni ścigania, w majówkowy weekend, w Górach Świętokrzyskich. Organizator niby nowy, ale wspomagany przez ekipę MTBCrossMaraton, więc można było oczekiwać dobrej organizacji. A czy organizacja była dobra? Póki co odpowiem politycznie – można było oczekiwać, że będzie dobra.
Sam wyścig to znane miejscówki. Etap pierwszy to jazda na czas na 14km pętli wytyczonej przy słynnym Telegrafie. Trasa krótka, ale treściwa. Wymagające podjazdy i całkiem fajne zjazdy. Dobrze rokowało na kolejne etapy.
Drugi etap rozgrywany był w Daleszycach. W teorii 52 km i 1500m. Tyle teorii. W praktyce okazało się, że na najdłuższym dystansie wyszło 70km i trochę ponad 1700m up. Według informacji, jakie krążyły przed startem, trzeba było „wyciąć” kawałek z ciekawym przejazdem przez Zamczysko, ze względu na prace leśników. Więc dodatkowa pętla dystansu Hard została wycięta i jechaliśmy dwa razy okrążenie dystansu Easy. Niestety nikt na starcie nie wiedział jaki dokładnie dystans będzie tego dnia. Najbardziej rozczulał komunikat organizatora o bufetach. Pierwszy bufet będzie na 19km, a drugi w tym samym miejscu (czego nie rozumiesz?).
Etap numer 3 rozgrywany był w Nowej Słupi z trasą poprowadzoną po Pasmie Jeleniowskim. Smaczkiem tego dnia miał być zjazd jedną z tras Ścieżek Jeleniowskich. Jednak finalnie się okazało, że tego przejazdu nie będzie, bo czegoś nie udało się dogadać z ekipą ze Ścieżek. Mimo to emocji na trasie i tak nie zabrakło. Z relacji po etapie można było usłyszeć różne nazwy dla tej trasy „Tajeminiczy Ogród” czy „Trasa tysiąca i jednego liścia”. Znakomita większość trasy była poprowadzona po przysłowiowych krzakach, czyli jazda na przełaj przez las, po liściach i patykach. W sumie przeżycie ciekawe, którego ciężko doświadczyć na innych zawodach. Sztywne podjazdy po liściach były wymagające, bo podłoże trzymało. Zjazdy natomiast podnosiły poziom adrenaliny do maksimum, bo do końca nie wiedziało się po czym się jedzie, co jest pod tą toną liści.
Etap numer 4 to taki klasyk. Mowa o terenach w okolicy Nowin. Biorąc pod uwagę ciekawostki z poprzednich etapów, to tutaj była nuda. Z tą nudą to oczywiście, żart. Ten etap był taki, jak powinny wyglądać poprzednie. Najlepsza trasa poprowadzona po fajnych ścieżkach. Konkretne podjazdy, spoko zjazdy, takie nie za trudne, ale też nie za łatwe (zjazd przy jaskini Piekło, był kiedyś o wiele trudniejszy). Kilometry się zgadzały, przewyższenia też. Więc wszystko ok. Jedyna rzecz do poprawy, to kolor strzałek. Cześć trasy była oznaczona strzałkami niebieskimi i one były ok. Ale na części strasy były ciemno-żółte strzałki i one były fatalne. Mówiąc wprost słabo było je widać.
Jeżeli chodzi o wyniki. To na dystansie Hard wśród kobiet według organizatora wygrała Krystyna Żyżyńska-Galeńska, drugie miejsce zajęła Katarzyna Suwała, a trzecie Magdalena Kosko. Wśród panów wygrywam ja, Paweł Kołodziejek przed Maciejem Rączkiewiczem i Pawłem Bułeczką.
Krótszy dystans Easy wśród pań wygrywa Katarzyna Majer, drugie miejsce Sławomira Gajdzik, na najniższym miejscu podium kończy Julia Gajdzik. W klasyfikacji panów pierwsze miejsce przypadło Jakubowi Kosińskiemu, drugie Michałowi Musiałowi, a trzecie Kamil Kołomański.
Podsumowując, chciałoby się zacytować klasyka, „No parę niedociągnięć było…”. Wiadomo łatwo narzekać, ale jak się chociaż liźnie organizację zawodów to zmienia się perspektywa i na różne rzeczy patrzy się inaczej. Ogólnie nie było źle, ale były rzeczy, które, można czy trzeba było zrobić lepiej. Wypadałoby z zapasem wyznaczyć trasy i tam gdzie trzeba uzgodnić przejazdy. Samo oznaczenie tras było słabe. Oznaczenia były, ale trzeba brać poprawkę, że jak pędzi się rowerem to te strzałki muszą być wcześniej przed zakrętem, a nie z zaskoczenia przy samym zakręcie. Trochę to dziwne, że ekipa, która organizuje MTBCrossMaraton popełniała takie błędy.
Na plus jest to, że organizator nie chowa głowy w piach, przyjmuje na klatę krytykę i obiecuje naprawę niedociągnięć. Trzymam za słowo.
COMMENTS