Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Karol Ostaszewski od czasu przejścia do JBG-2 Team co roku swój sezon startowy rozpoczyna dużo wcześniej niż większość zawodników z Polski. Ale nie jest w tym odosobniony, bo do hiszpańskiej Chelvy zawitało bardzo wiele zawodniczek i zawodników ze ścisłej światowej czołówki. Magnesem była chyba przede wszystkim wysoka kategoria wyścigu, ale także ogromny wkład pracy organizatora na przestrzeni ostatnich lat.
Komentarz postartowy:
Internacionales XCO Chelva ukończyłem na 20. miejscu w Elicie mężczyzn!
Zacznę od początku… jest to wyścig pod wieloma względami NAJ… dla mnie najcięższa trasa na jakiej się ścigałem, najlepsza atmosfera pomijając Puchary Świata i najbardziej dopieszczona trasa.
Zawody rozpocząłem z 4. rzędu na około 16-18, bo zawodników było prawie 100. Początek w czołówce na remis, na szczęście bez przygód i wywrotek. Wjeżdżamy w szuter, tempo jest MEGA mocne, ale stabilne. Widzę miejsce i przechodzę do przodu. Skrupulatnie i pewnie zyskuję kolejne pozycje i w końcu jadę koło za liderami, czyli na pozycji około 5-8.
Start lap kończy się ostrym zakrętem w lewo, i sztywnym podjazdem po luźnych kamieniach.
Zamieszanie, walka na łokcie, schodzę z roweru jak prawie każdy zawodnik. Udało się chyba tylko podjechać pierwszej dwójce, która automatycznie zyskała kilkanaście sekund przewagi.
Czuję, że tempo jest mocne, ale daje radę. Odpoczywam na zjazdach, mocno kręcę pod górę. Pierwsze kółko skończyłbym w TOP10, ale Krzysztof Łukasik wystawia mi koło tuż przed kreską… 6 pełnych okrążeń do mety.
Początek rundy za Krzychem, jedzie mega mocno, a ja tracę 3-4 sekundy na podjeździe składającym się w większej ilości ze skał niż ziemi. Zjazd, przejazd przez bufet i podjazd – długi, o lekkim nachyleniu z wieloma wyborami linii o podobnej długości. Robi mi się ciepło, TFU, gorąco, skwar, upał. Mam wrażenie, że jest 40 stopni, nogi stają, a ja wlokę się pod górę, tracę na każdym z rozjazdów pozycję.
Człowiek już jednak dość „stary” i doświadczony. Zachowuję spokój, jem żela, dużo piję. Staram się odpocząć i złapać oddech. Pierwszą pełną rundę kończę koło 22 miejsca.
Powoli wraca spokój, rytm, mocna jazda pod górę. Czuję pozytywną energię, wzrost woli walki i rywalizacji. Łapię swój rytm i zaczynam zbliżać się do zawodników, którzy niedawno mnie minęli.
Kolejne okrążenia to czysta walka, wyprzedzanie się po kilka razy, taktyczne chowanie się po kole na luźniejszych odcinkach, pełen gaz na zjazdach i podjazdach! Przez kolejne 3 okrążenia wskakuję do top20, nawet przez chwilę widzę szansę na 16 czy 17 lokatę.
Na przedostatnim okrążeniu jednak odczuwam, że to już jest dużo. Intensywność tej trasy, ilość przeszkód zaczyna mnie przytłaczać. Trochę zwalniam i jadę ostrożnie. Walka jednak ciągle trwa. Na ostatniej rundzie tracę dystans do 18 i 19 zawodnika, a na koniec jeszcze walczę o utrzymanie 20. pozycji! Tym razem się udaje.
Piękne to były zawody. Znowu jeszcze mocniejsza i liczniejsza obsada, a zarówno przed jak i za mną wielkie nazwiska! To był ciężki dzień na rowerze, ale takie dni pokazują, że mimo gorszych chwil jestem w stanie jechać naprawdę szybko! Bardzo się cieszę, że mogłem tam być i mam jeszcze większą nadzieję, że będę mógł znowu tam wystartować za rok – nie mogę się doczekać.
COMMENTS