Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Władze UCI po przekazaniu praw do transmisji z Pucharu Świata MTB do Warner Bros Discovery chciały pod jedną marką spiąć co najmniej cztery różne światy – olimpijskiego cross country, maratonów MTB, downhillu oraz enduro. Choć założenia wydawały się dobre, to już pierwszy rok pokazał, że nie jest to najlepszy pomysł, a wchodząc w 2024 wiemy, że pierwszą ofiarą tego eksperymentu są maratony MTB, których w przeciwieństwie do innych odmian MTB w kalendarzu Pucharu Świata będą tylko trzy. I to rozrzucone po całym świecie.
Kiedyś było po prostu kolarstwo górskie, które sprowadzało się do jazdy terenowej, bliskiej dzisiejszemu freeride, kiedy nie było tras, singletracków, bikeparków. Po prostu jeździło się w terenie. Ale to było w latach ’80 ubiegłego wieku.
Kolarstwo górskie bardzo szybko okazało się czymś więcej niż krótką modą, zaczęło zyskiwać bardzo szybko na popularności, zwłaszcza za oceanem. W latach ’90 kolarstwem górskim zainteresowało się UCI, które bardzo szybko ustanowiło Puchar Świata MTB (1989), bez podziału na dyscypliny. Przez pierwsze trzy lata było to po prostu kolarstwo górskie. Od 1993 roku nastąpił podział na cross country i downhill, choć trzeba sobie jasno powiedzieć, że 30 lat temu to było inne kolarstwo, cross country było przede wszystkim kondycyjne, a zjazd…patrząc na sprzęt, ale także na to jak i czym chroniony był kolarz, to było chyba bardziej ekstremalne niż dziś.
W 1996 roku cross country zadebiutowało na Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie. Tu warto podkreślić, że czasy zwycięzców (Bart Brentjens i Paola Pezzo) oscylowały w okolicach 2 godzin, a zawodnicy z końca stawki notowali blisko 3 godziny w siodle. Zdecydowanie czasy zbliżone do tego, co dziś kojarzymy z maratonów MTB.
Cztery lata później, na IO w Sydney, już ściągano duble. Natomiast sam format cross country uległ zmianie dopiero kilkanaście lat później, między IO w Pekinie, gdzie z czasami ponad 2 godzin wygrywali Julien Absalon i Sabine Spitz, a IO w Londynie, gdzie Jaroslav Kulhavy i Julie Bresset jechali w okolicach półtorej godziny.
Lata leciały, postępowała powolna specjalizacja, która skutkowała powstawaniem kolejny dyscyplin, szukano pomysłów na rywalizację, także bezpośrednią przy jednoczesnej widowiskowości dyscypliny.
Pod koniec lat ’90 do Pucharu Świata MTB włączony zostaje Dual-slalom, który od 2022 roku zastąpiony zostaje Four crossem (4X).
W 2003 roku UCI ponownie rozszerzyło kolarstwo górskie o kolejną dyscyplinę, tym razem maratony MTB, podobnie jak całe kolarstwo górskie, wywodzące się z USA. W Wikipedii możemy przeczytać, że jedną z inspiracji były m.in szlak The Great Divide, o którym kilkukrotnie pisałem na mtbxcpl.
W tym też roku (2003) po raz pierwszy rozegrano Mistrzostwa Świata. Szczególne z polskiej perspektywy, bo pierwszą triumfatorką była Maja Włoszczowska.
4X powoli umiera – trochę za sprawą UCI – a jego miejsce powoli od 2010 roku zajmuje Eliminator (XCE), który żyje intensywnie, ale krótko. Co prawda cały czas funkcjonuje odrębny Puchar Świata w tej dyscyplinie, jednak nie przykuwa on prawie żadnej uwagi ani kibiców ani mediów. Tak jakby odbywał się w równoległym świecie.
W tym samym czasie kiedy rozgrywane były pierwsze Mistrzostwa Świata w maratonie MTB (2003) urodziło się także Enduro, ale rozwijało się poza UCI, które zainteresowało się tematem dopiero kilka lat temu, kiedy funkcjonowało już Enduro World Series (EWS) i gotowy projekt de facto wchłonęło UCI włączając je do nowego projektu Pucharu Świata MTB robionego wspólnie z Warner Bros. Discovery.
Jeszcze po drodze wydarzyła się jedna rzecz, która tu musi mocno wybrzmieć. Kilka lat temu UCI postanowiło rozłączyć rankingi i możliwość zbierania punktów we wszystkich odmianach XC czyli olimpijskim cross country (XCO), maratonach MTB (XCS) oraz etapówkach MTB (XCS). W efekcie ekipy skupione przede wszystkim na wiodącej dyscyplinie jaką było zawsze XCO straciły praktycznie całkowicie zainteresowanie wyścigami XCM i XCS, skazując je na powolną agonię jeśli chodzi o profesjonalne ściganie.
I tak, w dużym skrócie, przeszliśmy przez bardzo uproszczoną historię kolarstwa górskiego, w której nawet nie dotknąłem takich zagadnień jak Trial, Slopestyle czy Dirt. A jeszcze ostatnio UCI do katalogu dorzuciło zimowe Mistrzostwa Świata w zjeździe po śniegu (Snow Bike).
Pretekstem do napisania tego tekstu była informacja, jaką podało UCI odnośnie Pucharu Świata w maratonie MTB, który został wprowadzony rok temu. W sezonie 2024 będzie obejmował – nazwijmy to wprost – śmieszną liczbę wyścigów, bo raptem trzech i to rozrzuconych po całym świecie: czeskie Nove Mesto na Morave, francuskie Haute Savoie oraz amerykańskie Lake Placid. Ostatnia runda Pucharu Świata odbędzie się tydzień po tym jak, także w USA, w dobrze znanym Snow Shoe, odbędą się Mistrzostwa Świata w maratonie MTB.
Jedyne co chciałem tu pokazać to, że postępująca specjalizacja, powstawanie coraz to i kolejnych odmian kolarstwa górskiego, razem z zapędami UCI do monetyzowania wszystkiego może sprawić, że już w za kilka lat zostanie profesjonalne zostanie tylko bardzo kosztowne i elitarne olimpijskie cross country, a reszta odmian, dyscyplin i konkurencji odejdzie w sportowy i medialny niebyt.
Czy można to zrobić inaczej? Niech przykładem będą Life Time Series w USA, gdzie z powodzeniem łączy się profesjonalne ściganie z amatorskim czy inicjatywę One Cycling, która już za dwa lata ma zrewolucjonizować całe kolarstwo szosowe.
COMMENTS