Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
W weekend 18-19 listopada szereg zawodników zaliczył podwójny start. Najpierw w sobotę deszczowo-błotniste-śnieżny, wymagający fizycznie Owocowy Przełaj w Laskowicach Pomorskich, a dzień później, w niedzielę m.in. Moskawa Cyclocross w Środzie Wielkopolskiej, gdzie jak powtarzają zgodnie zawodnicy i zawodniczki udało się stworzyć bardzo ciekawą, kompletną przełajową trasę, która mimo trudnych warunków dawało ogromny fun.
Komentarz postartowy:
Owocowy przełaj, przełajowy owoc pracy pasjonatów. Mi tym bardziej bliski, że to właśnie dzięki chłopakom z Veloart tak szybko odradzałam się po operacjach kolana. Jak feniks z popiołu niemalże. Cel był jeden – wygrać. Trasa nieszczególna, z każdą chwilą zmieniała się na mniej jezdną, a bardziej bieganą. Powiem że cieszyło mnie to jak pobudka w poniedziałek, ale cóż, nie moje zadanie wybierać trasę i warunki.
Ruszamy z opóźnieniem, sędziowie szybko znajdują na to lekarstwo, a co tam, obetniemy im 10min, a jakże, bo elita Panów musi ruszyć zgodnie z planem. No nic – skwituje to tylko tak: . Tymczasem tryb wyścig mode on, i tu zaskoczka, dobry start, normalnie pendolino, jak nie ja. Szybko z Dominiką Włodarczyk budujemy przewagę nad resztą zawodniczek i napędzamy się wzajemnie, choć tempo już raczej bliższe przewozom regionalnym. Trasa wciąga nas jak bagno pod chatą Shreka, fuuuuj, a maseczka błotna to już w ogóle w gratisie. Tak czy inaczej jasne jest, że wygrać może tylko jedna.
W połowie wyścigu zmieniam rower, bo tamten już dwa razy cięższy i tu pech, rower gdzieś jeszcze chyba na boksie łapie kapcia, jadę na nim już do końca. Ale to nieważne, ważne że Dominika dziś wygrywa, a ja przegrywam (przynajmniej z moim celem) i graty dla niej!
Zbliżony poziom sprawia że obie stajemy się lepsze, to super imo!
A przede mną niedziela i kolejny wyścig w nomen omen Środzie (trochę mindfuck). Ciężko podnieść się po nokaucie tak szybko, ale trochę doświadczenia w tym już mam, więc staję na starcie. Nie napiszę, że z uśmiechem bo bez przesady, ale startuję, dość szybko dobijam się do pierwszej pozycji i większość czasu jadę sama, na prowadzeniu i wiecie co? Bawię się, bo ta trasa w połączeniu z trudnymi błotnośnieżnymi warunkami, i naciskającymi za plecami rywalkami, to lekcja jakich mało. Tym z okolicy zazdroszczę trasy treningowej i jednocześnie gratuluję jej stworzenia, więcej takich!
PS. braku czucia w stopach i dłoniach to ja aurze nie wybaczę…
PS 2 … i też dlatego gratki dla wszystkich którzy podjęli się startu, jesteście super dzielni!”
Warszawski Klub Kolarski na zawody dojeżdża dzięki wypożyczalni SIXT.
COMMENTS