Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Dobry Tygodnik Sądecki napisał o sprawie po raz pierwszy w lipcu 2020 roku, czyli trzy lata temu. Chodzi o trasy rowerowe, które w ramach działań lokalnej społeczności rowerowej powstały w Lasku Falkowskim. Co jest bardzo ważne i wymaga tu podkreślenia, trasy istnieją od około 20 (!!!) lat! Teraz nagle okazało się, że „urzędnicy sądeckiego magistratu zostali zaalarmowani przez mieszkańców okolicy, że młodzież urządza fragment lasu po swojemu”. To było dwa lata temu, wydawało się że jest przestrzeń do kompromisu, a tu nagle okazuje się, że ciężki sprzęt wjechał do lasu….
W poniedziałek, 13 listopada 2023, ponownie na łamach Dobrego Tygodnia Sądeckiego pojawiła się informacja, że myśli o kompromisie to już historia, za to ciężki sprzęt jest już w lesie, co oznacza, że to co było budowane latami zostanie za chwilę zrównane z ziemią. W zasadzie mówi się, że 80% tras jest już zniszczona.
We wtorek w Urzędzie Miasta odbyła się konferencja prasowa, na której głos zajął Grzegorz Tabasz, dyrektor Wydziału Środowiska UM, który to jest odpowiedzialny za decyzję o zrównaniu z ziemią całej trasy:
– Ten teren to własność Nowego Sącza i jest to las. Obejmuje tam ustawa o lasach. Art. 30 zabrania, aby tego typu konstrukcje znajdowały się w terenie leśnym. Jest to wykluczone, bo zgodnie z prawem jest to niszczenie ściółki leśnej. Wykonali to młodzi ludzie, którzy pewnie nie mieli tego świadomości – mówił podczas konferencji prasowej Tabasz.
Dodatkowo padały argumenty o tym, że tor jest nielegalny, teren należy do miasta, nie jest ubezpieczony, nie ma możliwości dojazdu karetką, a koniec końców na linii którą przebiegała trasa zasadzone zostaną drzewa.
Na szczęście po stronie lokalnej rowerowej społeczności stanęli radni, m.in. Józef Hojnor, na którego profilu można zobaczyć kilka materiałów wideo, a w jednej z ostatnich publikacji wyraźnie podkreśla, że póki co udało się zatrzymać dalszą dewastację tras.
KOMENTARZ
Od kilku lat w Polsce żyjemy w pewnym matrixie. Z jednej strony mamy projekty tras rowerowych, które funkcjonują w Polsce i są często wymieniane jako wzór do naśladowania także za granicą. Takim sztandarowym projektem jest oczywiście Singletrack Glacensis, ale także te mniejsze jak Babia Góra Trails w Zawoi, Jeleniowskie Ścieżki w Górach Świętokrzyskich czy Singletrack Bagno Pulwy w Rząśniku pokazujący, że przy odrobinie dobrej woli nawet w płaskopolsce można stworzyć miejsce do uprawiania kolarstwa górskiego.
Po drugiej stronie mamy kompletne niezrozumienie władz w drugiej połowie kraju. Kilka lat temu głośno było o sytuacji zrównania z ziemią tras rowerowych na Kopcu Powstania Warszawskiego w Warszawie. Regularnie słyszymy, czytamy, oglądamy o tym jak ZULe (Zakłady Użytkowania Lasu) w ramach zrywek niszczą funkcjonujące już trasy.
Wreszcie mamy takie sytuacje jak ta w Nowym Sączu, gdzie nie rozumiejący specyfiki kolarstwa grawitacyjnego urzędnik zasłaniając się argumentem o niszczeniu ściółki leśnej wysyła ciężki sprzęt do lasu, żeby zniszczyć wieloletnią społeczną pracę wielu osób.
Więcej na ten temat można przeczytać w publikowanych w ostatnich dniach artykułach:
COMMENTS