Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
W niedzielę 29 października zakończyły się Mistrzostwa Świata w sportach zaprzęgowych, gdzie konkretnie w bikejoringu Polacy od lat rozdają karty. Ale ta dominacja nie ma nic z tego, co chociażby znamy ze skoków narciarskich, które są w kręgu zainteresowań kilku krajów. W niemieckiej Leipie na starcie stanęło blisko tysiąc zawodników! Ostatni, decydujący dzień rywalizacji, podsumowuje Michał Świderski, Dyrektor Sportowy Polskiego Związku Sportu Psich Zaprzęgów.
Ostatni dzień Mistrzostw Świata nadal upływał pod znakiem kapryśnej aury. Jeżeli komuś wydawało się, że w sobotę na trasie było mokro, był w błędzie. Całonocne opady deszczu po raz kolejny zmieniły oblicze rywalizacji w Leipie. Błoto, powoli zamieniało się w bagno zasysające koła i psie łapy. Czasy przejazdów się wydłużyły, a o bezbłędny przejazd było jeszcze trudniej – dobór opon stał się jednym z kluczowych wektorów sukcesu.
Po sobotnim etapie wiadomo już, mniej więcej, było kto jest w jakiej formie, ale różnice między zawodnikami pozostawały nieduże, więc nikt nie mógł być do końca spokojny. Pierwsza z naszych medalowych szans to Zuzanna Pająk na hulajnodze. Razem z Ciri lekko przemknęły po trasie, unikając zwałów błota i upadku. Wystarczyła chwila trzymania kciuków i mogliśmy cieszyć się z pierwszego, srebrnego medalu dla Polski.
Niedługo potem przyszedł czas na bikejoring. Pierwszy na linii startu Cyprian Świderski, przed nimi ORI. Obydwaj skoncentrowani do walki o złoto, ale przewaga nad drugim Słowakiem niewielka, tylko dwie sekundy. Z zapartym tchem śledziliśmy sytuację na międzyczasach. Niestety Cyprian jechał trochę wolniej od konkurenta, ale możemy cieszyć się z kolejnego srebra. Podobnie u Pań, pierwsza też startuje Polka, Paulina Frelich z Mają. Na międzyczasach wygląda to dobrze, ale wiemy, że Paulina musi jechać na krawędzi przyczepności. Kciuki zaciśnięte, oddechy wstrzymane i jeeeest. Pierwsza lokata utrzymana z nokautującą przewagą 13 sekund. Mamy pierwsze złoto! Świetnie jedzie też Wiola Imiołczyk z Enzo, poprawia wynik o trzy oczka i kończy na siódmym miejscu. Sylvia Strandberg walczy na trasie jak lwica i po sobotnim upadku przyjeżdża z szóstym czasem, co ostatecznie daje jej 8 miejsce. Trzy Polki w TOP10 w tak silnej i licznej stawce. Brawo, dziewczyny!
W międzyczasie przychodzi kolej na Mastersów. Igor Tracz był trzeci po sobotnim starcie, ale zaliczył upadek. Zmienia opony, wiemy, że czuje krew, szykujemy się na widowisko w jego i Gemmy wykonaniu. Igor nie zawodzi swoich kibiców. Kręci czas na poziomie czołówki elity i pewnie zdobywa złoto. Ostatnia z naszych medalowych szans to występ juniorki, Zuzanny Pawłowskiej. Tu emocje są mniejsze, bo Zuza już w niedzielę znokautowała przeciwniczki przyjeżdżając z minutową przewagą. Wystarczy postawić kropkę nad „i”, i tak też czyni, pieczętując tym samym piąty medal dla Polski.
Pięć medali: trzy złote, dwa srebrne. Prawie tysiąc zawodników marzyło, ślizgając się w błocie o takich krążkach. Nasi zawodnicy to zrobili. Pozostaje tylko im pogratulować i wytargać trochę futerka głównych aktorów tego spektaklu, ich psów.
COMMENTS