Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Kilka dni temu nie tylko Polskę, ale cały kolarski świat obiegła informacja o kalendarzu Pucharu Świata MTB w 2024 roku. Polskie środowisko kolarskie zelektryzował przede wszystkim fakt, że jedna z rund PŚ MTB, konkretnie Enduro (EDR) i Downhillu (DHI) odbędzie się w Polsce, gospodarzem będzie Bielsko Biała, a precyzując Enduro Trails na Szyndzielni w kontekście EDR, a Szczyrk w kontekście DHI.
Tym większym zaskoczeniem był artykuł, który ukazał się 25 października w Gazecie Wyborczej autorstwa Ewy Furtak. Jak mogę domniemać z lektury materiał powstał z inspiracji ekologa Jacka Bożka z Klubu Gaja oraz bliżej nieokreślonych leśników z Bielska Białej.
Staram się jak najbardziej obiektywnie spojrzeć na treść artykułu, niemniej jednak naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że ten artykuł powstał z tezą, która wybrzmiewa z ust prezesa Klubu Gaja:
„Jacek Bożek zauważa jednak, że przepis zezwalający na poruszanie się rowerami po lasach jest z czasów, gdy nie było tak wielu cyklistów. Realia się zmieniły, przepisy nie przystają do obecnej sytuacji. Konieczne są zmiany.”
W całym tekście na zmianę cytowane są różne osoby, głównie leśnicy i mieszkańcy Bielska Białej pełni krytyki wobec faktu, że Bielsko Biała „stała się rowerową mekką w Polsce”. Z tekstu wynika także, że „miasto i trasy w ostatnim „w ciągu ostatniego roku skorzystało z nich około 80 tys. rowerzystów.”. To chyba dobrze, nie? Korzysta na tym co najmniej biznes hotelarski i lokalna gastronomia.
Artykuł jest jednak przede wszystkim wypełniony pełnymi troski wypowiedziami leśników. Zasłaniając się bezpieczeństwem samych rowerzystów i zagrożeniem dla pieszych turystów piętnują fakt, że tras rowerowych na Klimczoku czy Szyndzielni jest tak dużo, że dochodzi do dewastacji lasu i przyrody.
Nie umiem przejść obojętnie dla takich zarzutów, dlatego posłużę się zdjęciami z wiosny tego roku z Singletracka pod Honem koło Cisnej, który kilka lat temu powstał z inicjatywy Nadleśnictwa Cisna w ramach jednego z unijnych programów.
Aktualnie na stronie internetowej Nadleśnictwa Cisna możemy znaleźć komunikat o następującej treści:
„Z uwagi na prowadzenie prac związanych z gospodarką leśną, trasa rowerowa „Singletrack pod Honem” będzie nieczynna do końca września 2023r.”
Komunikat w swojej treści od wiosny zmienił się o tyle, że kiedy byłem tam w maju, to przyczyną zamknięcia singletracka miały być niejako zniszczenia po zimie.
Gospodarka leśna aka „zniszczenia po zimie” na zdjęciach:
W odniesieniu do powyższych zdjęć cytaty leśników za artykułu Gazety Wyborczej brzmią co najwyżej śmiesznie, o hipokryzji nie wspominając:
„Leśnicy mówią, że o ile poruszanie się w lesie rowerami po istniejących szlakach turystycznych, czy nawet wewnętrznych drogach technologicznych nie wzbudza ich sprzeciwu, to już budowa nieformalnych tras budzi wiele kontrowersji.”
„Leśnicy pokazują nam zdjęcia, mówiąc, że trasy te są wykonywane często przez fachowców, którzy być może biorą nawet za to pieniądze.
– Podczas takich prac wycinane są niektóre drzewa, zwłaszcza młodsze, rozjeżdżane są fragmenty upraw leśnych, rozkopywany jest grunt, wykonywane są urządzenia uatrakcyjniające przejazd, np. rampy, skocznie, kładki itp. – wylicza Tomasz Gawęda, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Bielsko.”
„Wpuściliśmy lisa do kurnika – słyszymy dzisiaj od niektórych leśników. Okolica kojarzy się teraz z trasami rowerowymi i przyciąga turystów nie tylko z Polski, ale również od naszych południowych sąsiadów.”
Gdzieś w gąszczu tych wszystkich wypowiedzi pojawia się jedna, anonimowa kogoś ze środowiska rowerowego, która jest w kontrze do wszystkiego co pada wcześniej:
„Podczas budowy oficjalnych ścieżek nie wycięliśmy ani jednego dużego drzewa – mówi nam jeden z inicjatorów budowy ścieżek w Beskidach.”
Na koniec dowiadujemy się, że prezes Klubu Gaja chce doprowadzić do jak to nazywa „okrągłego stołu”, którego celem ma być ograniczenie ruchu rowerowego w całych Beskidach!
„…to, co dzieje się w Beskidach, to już wojna pomiędzy różnymi grupami – mówi ekolog. – Konieczny będzie także udział naukowców, ktoś musi nam powiedzieć, ilu rowerzystów są w stanie pomieścić Beskidy bez szkody dla przyrody – dodaje.”
W całym artykule ani słowa o tym, że te kilka lat rozwoju Enduro Trails oraz lokalnych, nieoficjalnych tras procentuje tym, że Bielsko Biała będzie gospodarzem Pucharu Świata MTB, co jest ogromnym sukcesem i powodem do dumy dla miasta, regionu, wszystkich zaangażowanych…
Jedyna rzecz, która nie podlega dyskusji, a jest poruszana kilkukrotnie w artykule, to kwestia jakiegoś uregulowania poruszania się rowerami elektrycznymi. I nie chodzi tu o potencjalnie większe „zniszczenia” przyrody, co po prostu bezpieczeństwo. Każdy z nas chyba był już świadkiem sytuacji, kiedy ktoś na elektryku bez problemu wjeżdża na górę, ale ze zjazdem już sobie radzi średni albo co gorsza nie radzi wcale. Tym bardziej, że elektryk zawsze waży więcej od analogowego roweru i zapanowanie nad nim wymaga nie tylko umiejętności, ale i siły. I tu zaczyna się problem, który z jednej strony generuje wypadki, a z drugiej fakt, że osoby, które sobie nie radzą wybierają zjazd nie trasami rowerowymi, a szlakami pieszymi. To jednak temat na osobny wpis, może we współpracy z GOPR.
Cały artykuł – dostępny za paywallem – do przeczytania w poniższym linku:
COMMENTS