„Każdy etap był nową przygodą” – Barbara Borowiecka | Volcat Igualada UCI S1 | KOMENTARZ POSTARTOWY

HomeSportKomentarze

„Każdy etap był nową przygodą” – Barbara Borowiecka | Volcat Igualada UCI S1 | KOMENTARZ POSTARTOWY

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wyścigi etapowe rządzą się swoimi prawami. Na starcie mało znanego Volcat Igualada stanęła można powiedzieć cała światowa czołówka, bo nie zabrakło Wicemistrzyni Europy w maratonie MTB, liderki rankingu UCI XCM, zawodniczek, które wygrały Cape Epic czy triumfatorek Andalucia Bike Race. W tak zacnym gronie znalazła się Barbara Borowiecka, która po czterech dniach ścigania i ponad 11 godzinach w siodle zameldowała się na 9. miejscu.


Komentarz postartowy:

Igualada to malownicza okolica nieopodal Barcelony. Bardzo lubię jeździć tam na MTB. Ścieżek jest bardzo dużo, są wymagające, ale też można złapać na nich flow. Każdy etap był nową przygodą, na którą z niecierpliwością czekałam.

Etap 1, start 16:00, 36km i 900m przewyższenia. Trasa bardzo interwałowa, dużo stromych podjazdów, ale i bardzo dużo fajnych sekcji zjazdowych.

Etap 2, 67km, 1650m przewyższenia. Start o 9:30 po poprzednim, wieczornym etapie był trudny. Czułam drewno w nogach. Tym razem było dużo szutrowych podjazdów, dłuższych ale mniej stromych. Wszystko fajnie, tylko brakowało mi trochę energii. Zwykle po wyścigu trudno mi zasnąć, a wczesna pobudka nie pomogła.

Etap 3, 61 km, 1400m przewyższenia. Tym razem było zdecydowanie lepiej z moją dyspozycją. Było szybko, szutrowo i głównie po kole. Oczywiście fajne zjazdy też były, ale znaczenie mniej w porównaniu do pozostałych etapów.

Rywalizację zakończyłam na 8. miejscu, ale z dużym niedosytem, ponieważ realna była walka o TOP5. Popełniłam głupi błąd na szutrowym zjeździe. To, że akurat na szutrze boli mnie najbardziej. Straciłam koło i już nie udało mi się dogonić dziewczyn.

Etap 4, 38 km i 1050 m przewyższenia. Moim zdaniem to był najfajniejszy etap. Trasa piękna, kręta, stromo w dół i stromo pod górę. Walkę znowu zakończyłam na 8. miejscu. Tym razem dwa razy przestrzeliliśmy trasę. Zabrakło strzałki, która pokazałaby konieczność skrętu. Trudno, lepiej nadłożyć trasy, niż ją skrócić. Ważne, że bezpiecznie do mety.

Start w etapówce to duże wyzwanie logistyczne, zwłaszcza jeśli jedzie się samotnie (bez nikogo do pomocy). Np co zrobić z ciuchami rozgrzewkowymi na starcie, jak zabezpieczyć kluczyki do kampera, na dłuższe etapy zabrać bukłak.
Po wyścigu odżywka, rozjazd, nagrać relację na insta, umyć rower, zjeść obiad ugotowany już dzień wcześniej, zrobić pranie, rozciąganie, zrobić sobie automasaż, zrobić kolację i objazd na kolejny dzień.

Na szczęście przyjechałam kamperem Grand California, co bardzo ułatwiło życie, bo tak naprawdę wszystko miałam na miejscu. Spałam tuż przy trasie. Okołowyscigiwe życie w mobilnym domku jest już bardzo powszechne Belgii, Holandii, Hiszpania, Czechach.

Sama mam pod opieką w Calpe trzy kamery Grand California of 4 Fun Factory.


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0