„To był lekko szalony pomysł” – Dominik Górak (Spica Solutions) | Puchar Tłustego Karpia | KOMENTARZ POSTARTOWY

HomeSport

„To był lekko szalony pomysł” – Dominik Górak (Spica Solutions) | Puchar Tłustego Karpia | KOMENTARZ POSTARTOWY

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Puchar Tłustego Karpia p/b Dandy Horse Wheels to alternatywa dla dwóch innych kolarskich wyzwań. Dokładnie w tym samym czasie odbywa się Rapha 500, która z roku na rok chyba traci na zainteresowaniu – głównie za sprawą braku plakietek oraz możliwości zaliczenia km wykręcony m.in. na Zwifcie. Równolegle w tym samym czasie w Belgii trwa Kerstperiode czyli przełajowy maraton, w którym biorą udział zawodnicy cyclocross z całego świata.


Czym w takim razie jest Puchar Tłustego Karpia żartobliwie nazywany Karpeperiode? To trwające osiem dni wyzwanie, w czasie którego należy zaliczyć pełnoprawne co najmniej 50 minutowe treningi indywidualne albo grupowe ustawki. Do dyspozycji jest 9 rund, a strategia dowolna. Osoba, która zaliczy najwięcej rund i uzyska najlepszy wynik wygrywa. Tym, co w tym roku dodatkowo podkręciło rywalizację to nagroda – komplet karbonowych kół od Dandy Horse Wheels!

Pełne wyniki

Komentarz postartowy:

Osiem dni ustawek skończyłem z bolącymi nogami i tytułem Najtłustszego Karpia. Łatwo nie było. Codziennie nowa, całe szczęście nie zawsze błotnista (pozdrawiam mamę*), runda i mnóstwo innych szaleńców na starcie.

Pierwsze starty idą po mojej myśli, dojeżdżam z dobrym czasem, bez defektów, zgarniając komplet punktów. Kolejne rundy i Karol wpadli jednak na pomysł, aby utrudnić mi trochę robotę. Karol skutecznie mobilizował mnie, aby jeździć jeszcze szybciej, a problemy z napędem skutecznie wyprowadzały mnie z równowagi i zmuszały do robienia bonusowych okrążeń. Gdyby nie narastające zmęczenie nie miałbym co narzekać, bo trasy były naprawdę ciekawe, rozwijające technicznie i dostarczały mi sporo radości z jazdy.

Ale wiadomo, 4-6 dzień to nie pierwszy. Kolejne dni w sumie to cały czas powtórka z rozrywki, aczkolwiek z dnia na dzień mentalnie coraz prostsze, bo w końcu coraz bliżej końca (i bez defektów!).

Treningowo uważam, że mimo że lekko szalony pomysł, to wyszło fajnie. Mam wrażenie, że zrobiłem duży progres, jeżdżę bardziej płynnie i bardziej zachowawczo – musiałem wytrzymać przecież jakoś te osiem dni.

Mistrzostwa Polski już lada moment i wydaję mi się, że forma będzie na bardzo dobrym poziomie.

*dla jasności sam robiłem pranie i zamiatałem. ale bez przesady, butów nie będę już dokładnie mył bo po 2 min jazdy następnego dnia i tak będą wyglądać tak samo.


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0