Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Długi sierpniowy weekend to od wielu lat tradycyjny wyścig etapowy organizowany przez Cezarego Zamanę w Ełku i Prostkach. W tym roku zawodu dostały nową nazwę – Gwiazda Mazur. Na trasach etapówki w tym roku stanął Tomek „Mruwa” Pietrzycki, który podsumowuje poniżej trzeci, finałowy etap.
Komentarz postartowy:
To już jest koniec. Świąteczny poniedziałek znowu przywitał nas upałem. Ruchy coraz to wolniejsze, bo zmęczenie z dnia na dzień rośnie. Leniwie człapiemy na g. 8 na śniadanie i ulubioną kawę. Bez niej ciężko zacząć dzień i smakuje cudownie. Start zaplanowany na g. 10.30 i na szczęście 100m od noclegu.
Punktualnie stawiamy się w sektorze Pro, gdzie dostajemy info co do rozjazdów i bufetów. Dziś do przelecenia 42km według regulaminu a organizator na starcie rzuca 52 km. Ja na 1 bidonie i 1 żelu. Chwilowa konsternacja wszystkich zawodników ale co tam, lecimy. Niestety nikt nie zna trasy ani wykresów przewyższenia a trasa miała być niespodzianką.
Jak było? Szybko, bo na mecie melduję się po 1 h i 29 minutach jazdy po otwartych szutrach, polnych drogach i sekcji ścieżek w lesie rodem z xc, ale ledwo przejezdnych. Pierwsze 3 km to praktycznie trasa dystansu Hobby, by nas rozciągnąć, ale grupa Pro jedzie sobie w miarę spacerowo, bo ostatni dzień i 50 km w planie. Wjeżdżamy na rundę dystansu Fit praktycznie w pełnym składzie Pro. Pod koniec tej rundy doganiają nas młode harty z dystansu Fit i tak dojeżdżamy do rozjazdu. Oni w lewo, a ja na kolejną rundę, by dorobić kilometry i tu już wiem, że chyba będzie mniej niż te obiecane 52 km.
Na bufecie łapię butelkę wody i dzielę się z zawodnikiem obok. Upał niemiłosierny i tempo zacne. Dużo prostych odcinków i mało technicznych sekcji nakręca tylko średnią. Sekcja singli w końcu rwie grupę i zostaję do gry z Markiem Małeckim z Ełku, który jest moim konkurentem w PM4 i podium w generalce. Lecimy tak z 2 km, ale puszczam z koła, forma nie ta i waga jakoś nie taka mała. Dolatuje do mnie Piotrek Kirpsza i Łukasz Kulesza z pytaniem „lecimy?”. Chwilę tak, ale znowu strzelam na prostej. Na koło za moment wskakuję Michałowi Morawskiemu, który jeździ na kołach 26″, dacie wiarę?! Dzięki niemu doganiamy Piotrka i Łukasza, którzy co raz się tasują i sprawdzają swoje nogi i płuca. Obaj walczą o wygraną w generalce, więc żaden nie ma nic do stracenia na ostatnim etapie.
Oglądam to ich przedstawienie jeszcze kilka razy, aż strzelam na dobre od tych zwierzaków. Zostaję sam. Z tyłu goni mnie mój rywal z kategorii, nad którym mam minutę przewagi po dwóch etapach. Na metę wpadam sam na 5. pozycji open i jako 3 zawodnik w kategorii. Wyszło 42 km tak jak zapowiadał regulamin. Myślę, że wyścig wyglądałby zupełnie inaczej gdyby nie te obiecane 52 km. Na mecie krótkie rozmowy z zawodnikami i dalej do wody nad jezioro z Piotrkiem. Etapówka skończona bezpiecznie i zdobyta metalowa Gwiazda Mazur 2022. Rower, ciało i serce sprawdzone przez co tam jeszcze potrafi.
Wyścig przyjemny, szybki i w klimacie jezior. Idealny na szybkie ściganie połączone z rodzinnym urlopem. Znowu znakomite makarony po etapie dla zawodników. Sztos posiłki, gdzie wersja vege to norma. Dekoracja po etapie, jak i generalka całkiem sprawnie i bez opóźnień.
Gwiazdę Mazur po trzech etapach kończę na 4. miejscu open i 3. w kategorii PM4.
Całość oceniam bardzo dobrze z wielkim potencjałem na rozwój. Dziękuję Gwiazdo Mazur 2022, że mogłem tu być.
Dziękuję panowie za codzienną walkę i wspólny czas.
Będę tu znowu za rok ze swoimi zawodnikami. Do zobaczenia na trasie.
COMMENTS