Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Rywalizacja w Pucharze Świata w Lenzerheide odbywa się na wysokości ponad tysiąca metrów nad poziomem morza, co stanowi dodatkowe wyzwanie dla zawodników. Część z nich przygotowuje się do tych startów (także Andora) na zgrupowaniach wysokogórskich, część bierze start z biegu licząc, że organizm jakoś da radę. Jak jednak pokazuje życie i wyniki na mecie, rozrzedzone powietrze mocno daje w kość zawodnikom. Rywalizacji w Lenzerheide dodatkowych emocji dodał fakt, że w peletonie cross country jest bardzo wielu Szwajcarów, którzy przed swoimi kibicami bardzo chcieli pokazać się od jak najlepszej stronie, łącznie z Nino Schurterem goniącym za 34. zwycięstwem…
Zanim o elicie, to wyścigi kategorii U23 czyli orliczek i orlików. Z jakiegoś powodu harmonogram został ustawiony tak, że wyścig orlików odbył się w niedzielę jako ostatni, już po elicie. Za to orliczki nie miały łatwego życia. Start o 8:45 oznaczał pobudkę już po 5 rano, żeby odpowiednio wcześniej zjeść posiłek i przygotować się do startu.
W obu wyścigach karty rozdawali zawodnicy, których dopiero co oglądaliśmy na podium lub jego okolicach na Mistrzostwach Europy. W wyścigu orliczek wygrywa Sofie Pedersen przed Line Burquier i Puck Pieterse. Przez większość wyścigu wspomniane zawodniczki jechały razem, jednak Holenderka nie wytrzymała tempa i wszystko rozegrało się sprintem na kreskę między Dunką i Francuzką.
Jedyną Polką w tym wyścigu była Matylda Szczecińska, która rywalizację zakończyła na 21. miejscu ze stratą blisko 7 minut. Na pewno bezpośrednio na wynik wpłynął fakt wysokości i rozrzedzonego powietrza, co na pewno było spotęgowane trudami podróży Portugalia-Polska-Szwajcaria oraz dopiero co zaliczonym startem na Mistrzostwach Europy.
W wyścigu orlików karty rozdawali zawodnicy zza oceanu – Chilijczyk Martin Vidaurre Kossmann oraz Kanadyjczyk Carter Woods, którzy zajęli najwyższe stopnie podium. Na trzecim miejscu zameldował się Brytyjczyk Charlie Aldridge. Świeżo upieczony Mistrz Europy Simone Avondetto wyścig ukończył na 5. miejscu ze stratą 1:46.
W wyścigu orlików nie startował nikt z Polski.
Wyścig elity kobiet rozpoczął się podobnie do piątkowego short tracka, gdzie tempo nadawała Szwedka Jenny Rissveds. Bardzo szybko zawiązała się prowadząca grupka, w której był początkowo kilkanaście zawodniczek, ale bardzo szybko skurczyła się w zasadzie do trójki – Rissveds, Lecomte i Neff, gdzie to Francuzka nadawała tempo nie bardzo oglądając się na jadące za nią rywalki.
Najlepszy wynik wśród Polek uzyskuje Paula Gorycka, która ze stratą blisko 8 minut melduje się na 37. miejscu. Aleksandra Podgórska i Gabriela Wojtyła ze stratą okrążenia sklasyfikowane zostają odpowiednio na miejscach 65. i 63.
„It’s racing.” czyli gdzie dwóch się bije…
Wyścig mężczyzn przejdzie do historii, choć nie napisała została cały czas historia 34. zwycięstwa Nino Schurtera, który tym samym pobiłby rekord ustanowiony przez Juliena Absalona. Póki co mamy wyrównanie tego wyniku i Szwajcar cały czas goni za tym jednym, jedynym zwycięstwem.
Od startu bardzo szybko zawiązała się czteroosobowa grupka, w której jechali Nino Schurter, Mathias Fluckiger oraz Luca Braidot i Alan Hatherly. Jeszcze początkowo z tą grupką jechał triumfator piątkowego short tracka Filippo Colombo, ale nie wytrzymał tempa i spadł na piąte miejsce, które dowiózł do mety. Parę sekund za Szwajcarem jechał medalista z Tokio, David Valero Serrano.
Wracając do czwórki z przodu, to tasowali się jak karty. Choć to Szwajcarzy robili wszystko, żeby być z przodu. Cross country to sport indywidualny, więc Nino i Mathias nie kalkulowali, każdy z nich atakował w każdej możliwej chwili, tym bardziej im bliżej było do końca wyścigu.
Na ostatnim okrążeniu Hatherly odpadł od prowadzącej grupy na kilka, może kilkanaście sekund. Wydawało się, że to w ramach trójki Schurter, Fluckiger i Braidot ustalona zostanie kolejność na podium. Jednak na kilkaset metrów do mety w leśnej sekcji Szwajcarzy wyprzedzają się bardzo ciasno i agresywnie, w efekcie czego obaj upadają. Włochowi udaje się uniknąć kraksy, przeskakuje nad jednym z leżących rowerów czy zawodników, podobnie Hatherly, który dojeżdża do Braidota. Wpadają na metę sprintem, ale to Włoch wygrywa o ułamek sekundy. Dla Luca Braidot to pierwsze historyczne zwycięstwo w wyścigu Pucharu Świata, pierwsze dla Włoch od wielu lat!
Na trzecim miejscu wjeżdża Mathias Fluckiger, na ramieniu widać świeży kurz z ziemi, Nino Schurter na czwartym miejscu, także z brudną od ziemi koszulką. Na mecie przejeżdża koło Mathiasa, coś do niego krzyczy i kieruje się do swojego namiotu. Widać ogromne emocje – złość, frustracje…
W wywiadzie na mecie Fluckiger mówi, że to „takie jest ściganie”. Wyprzedzali się z Nino wielokrotnie, bardzo ciasno, ale „takie jest ściganie”. Choć też nie ukrywa, że nie tak powinien był się zakończyć ten wyścig.
Czują to też kibice, przede wszystkim Szwajcarzy, którzy w liczbie około 30 tysięcy zgromadzili się w Bike Parku Kingdom w Lenzerheide. Na mecie nie ma głośnego dopingu, panuje niezręczna cisza, wszyscy są w lekkim szoku.
Bartek Wawak początkowo jechał w okolicy 20 miejsca, ale w drugiej części wyścigu zaczął tracić, by ostatecznie skończyć na 38. miejscu ze stratą 5 minut. Pozostali Polacy – ze stratą ponad 9 minut na 76. miejscu Filip Helta, podobnie Krzysztof Łukasik – na 78. Jeśli chodzi o Łukasika, to w komentarzu postartowym na mecie mówił, że na trasie nie było gdzie wyprzedzać przez co bardzo szybko utknął w korkach, a dodatkowo jeszcze uszkodził koło i musiał zatrzymać się przez to w boksie. Karol Ostaszewski na 86. miejscu. Dodatkowo wszystkim naszym zawodnikom dokazywało rozrzedzone wysokogórskie powietrze.
Szybko będzie jednak okazja do rewanżu, bo już w najbliższy weekend kolejny Puchar Świata, tym razem w Andorze.
COMMENTS