Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Jest tylko kilka takich wyścigów, których ukończenie daje status prawdziwej legendy. To oczywiście Cape Epic, a w Europie tylko Swiss Epic oraz 4 Islands i na Oceanii The Pioneer. Finisherów Cape Epic mamy w Polsce kilku. Michał Bogdziewicz co prawda z Cape Epic ma rachunki do wyrównania. Kilka dni temu w parze z Arkiem Jusińskim stanęli na starcie etapówki Andora MTB Classic, kończąc ją na drugim miejscu w kategorii oraz 15. open!
170 km pocięte na prolog i trzy etapy nie wydaje się jakimś wielkim wyzwaniem. Oczywiście smaku dodają Pireneje na terenie których poprowadzone są trasy, co oznacza ponad 5 tys metrów przewyższenia. Jednak absolutnie największym wyzwaniem jest wysokość, na jakiej rozgrywane są zawody. To ponad 1900 m.n.p.m. jako punkt wyjścia, ale momentami wjazd nawet na 2400, co oznacza mocno rozrzedzone powietrze i jest dobrą miejscówką na zgrupowanie i trening, a nie zawody. W tym samym miejscu jednak, już za kilka dni Puchar Świata MTB XCO!
Zaczęło się bardzo mocno, bo Michał i Arek na Prologu wykręcili najlepszy czas i na wieczornej dekoracji prawdopodobnie jako pierwsi Polacy w historii założyli koszulki lidera na imprezie zaliczanej do Epic Series!
Drugi etap przynosi przynosi utratę koszulki lidera i stratę 3:50 do pierwszego miejsca. Arek Jusiński tego dnia odczuwa spore problemy z aklimatyzacją na wysokości.
Na trzecim, królewskim etapie chłopaki umacniają drugą mocną pozycję w klasyfikacji generalnej. Trasa jest sztosem pod każdym względem, zarówno podjazdów, widoków, jak i zjazdów. Zjazdów takich, że Michał przed startem finałowego etapu musiał wymienić okładziny.
Na ostatnim decydującym etapie udało się nawet chłopakom wyprzedzić liderów, ale jednak znajomość trasy przez lokalesów wzięła górę i o ile nasi „urywali” ich pod górę, to na zjazdach nie mieli szans. Ostatni etap kończą ze stratę ledwo jednej minuty, natomiast w generalce ta przewaga urasta do 11 minut. Cała przygoda trwa dziewięć i pół godziny.
W wyścigu pojechali także pierwsi Polacy, którzy wypracowali status Epic Legends czyli Adam Żuchliński i Sławomir Misiaszek. W kategorii Grand Masters z czasem 12 godzin i 42 minut zajęli 12. miejsce.
W elicie wygrywają – po raz kolejny w tym sezonie – zawodnicy Speed Company Racing, Lukas Baum oraz Georg Egger. Tego pierwszego pewnie znowu za kilka dni zobaczymy na starcie Pucharu Świata MTB XCO!
COMMENTS