Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Wyścigiem o Perłę Polskich Uzdrowisk (UCI C3) w Krynicy Zdrój zainaugurowany został Puchar Polski MTB XCO czyli w kolarstwie górskim w olimpijskiej formule cross country. Na starcie stawiło się blisko 300 zawodników z Polski oraz kilkoro Czechów i Litwinów, a rywalizowali w wielu kategoriach – od dziecięcych, przez seniorskie aż po Masters. W elicie bezkonkurencyjni okazali się Gabriela Wojtyła i Krzysztof Łukasik.
Wszystko zaczęło się o 8:45 startem kategorii Masters oraz Amator. Poszczególne kategorie, poza kobietami, ruszyły w minutowych odstępach. Zawodniczki Masters Kobiety oraz Amator Kobiety z racji niskiej frekwencji ruszyły na trasę razem.
Masters I – Arkadiusz Paszenda, do gry wchodzi Marek Olszewski
Wyścig w zasadzie od razu się ułożył, każdy z zawodników z podium oraz dalszych lokat jechał swoje. Na prowadzenie wyszedł Arkadiusz Paszenda i do końca wyścigu tej pozycji nie oddał. Drugie miejsce zajął debiutujący w cross country Marek Olszewski, który wywodzi się triathlonu i cross triathlonu. Jak mówił mi na mecie, w tym sezonie stawia przede wszystkim na XCO, a wynik w Krynicy Zdrój daje nadzieję na naprawdę namieszanie w tej kategorii. Trzecie miejsce zajął Sławomir Kopka.
Masters II – Remigiusz Ciok lepszy od Bogdana Czarnoty
Kategoria Masters II ruszyła minutę po „jedynce”, ale to nie przeszkodziło Bogdanowi Czarnocie już połowie okrążenia wyjść na prowadzenie „open”. Oba wyścigi zaplanowane były na cztery okrążenia, co oznaczało w tych mokrych warunkach wyścig na co najmniej 75-80 minut. To w sumie cieszy, że kategorie Masters przestały być w końcu traktowane po macoszemu, doczekały się klasyfikacji generalnej, a uczestnicy, którzy płacą najwyższe ze wszystkich opłaty startowe, mówiąc wprost, są w końcu traktowani jak należy.
Wracając do rywalizacji, na półmetku rywalizacji okazało się, że Remigiusz Ciok czuje się zdecydowanie lepiej w takich mokrych, błotnych i śliskich warunkach. Pewnie wyprzedza Bogdana Czarnotę, by na metę przyjechać prawie z minutową przewagą. Trzeci, tracąc do Cioka dwie minuty, melduje się Grzegorz Maleszka.
Masters Kobiety
Zawodniczki Masters Kobiety oraz Amatorki Kobiety wystartowały razem. Sędziowe ustalili wyścig kobiet na trzy okrążenia. Już na pierwszym kółku mocno odjeżdża Marta Garnek (Masters), a za nią jedzie Agnieszka Mojżesz (Amatorka). Chwilę później zawodniczki jadą wyścig już razem, można by rzec, że współpracują. Żadna z pozostałych zawodniczek nie jest w stanie nawiązać walki z tą dwójką.
Garnek i Mojżesz wjeżdżają na metę razem, kolejne zawodniczki notują kilku, kilkunasto minutow straty.
W rywalizacji Amatorów wygrywa Bartłomiej Serafinowski przed Danielem Steklą i Adrianem Oleśniewiczem.
Junior Młodszy – Doppke, Jarosławski, Półchłopek
Junior Młodszy to najczęściej najbardziej liczna kategoria. Nie inaczej było tym razem, dlatego ta kategoria doczekała się osobnego wyścig. Z zapisanych wstępna ponad 60 zawodników ostatecznie wystartowało 56. Od startu bardzo mocno zaatakował Maciej Jarosławski, który zyskał nad rywalami przewagę nawet kilkunastu sekund. Rywale nie odpuszczali, ale bezpośrednią walkę nawiązać zdołali tylko Kacper Doppke oraz Jakub Półchłopek. Strata kolejnych zawodników była na tyle duża, że raczej jechali na utrzymanie lokat, niż próbę dojechania do czołówki i walkę o podium.
Do przetasowania w wyścigu dochodzi mniej więcej w połowie, kiedy Maciej Jarosławski zalicza upadek, lekko skrzywia kierownicę i musi zatrzymać się na boksie technicznym. Rywale to wykorzystują i najpierw dojeżdżają do Maćka a później Kacper Doppke mocno poprawia by na mecie zameldować się jako pierwszy z przewagą ponad pół minuty. Trzeci jest Jakub Półchłopek, ze stratą kolejnych 30 sekund.
Moją uwagę przykuł wynik Piotrka Hankusa, który w zasadzie debiutował w tej kategorii, jako pierwszoroczny Junior Młodszy, ale jak widać po wyniku – 4. miejsce – nie miał żadnych problemów, żeby nawiązać walkę z całą mocną i liczną stawką.
Wyścig kobiet – Matuła, Żur, Wojtyła
Wyścig kobiet to praktycznie cztery kategorie – Juniorka Młodsza, Juniorka oraz połączone razem Orliczki oraz Elita. Mimo tak licznych kategorii na starcie w sumie nawet nie ma 40 osób. Pierwsze na trasę ruszają elita i orliczki. Bardzo mocno, w zasadzie w swoim stylu, jedzie Gabriela Wojtyła, która nie oglądając się za siebie zostawia w tyle wszystkie rywalki. Dalej mamy Klaudię Czabok i Antoninę Białek. Na czwartym miejscu równy wyścig jedzie Zuzanna Krzystała. Pierwszą orliczką, a jak później się okaże – jedyną, która ukończy wyścig bez dubla – jest Milena Drelak.
Minutę po elicie na trasę ruszają Juniorki, wśród nich Mistrzyni Polski, Kinga Żur, która bardzo szybko dojeżdża i zaczyna wyprzedzać zawodniczki elity. Wyścig juniorek zaplanowany jest na cztery okrążenia. w tym czasie Kindze Żur udaje się, w zasadzie w ostatniej chwili, wyprzedzić nawet Zuzannę Krzystałę i przez chwilę być czwartą zawodniczką open, a mając na uwadze start opóźniony o minutę pokuszę się o stwierdzenie, że Kinga mogłaby nawiązać bezpośrednią walkę z czołówką elity czyli Gabrielą, Klaudią i Tosią. Wyścig juniorek kończy się jednak po czterech okrążeniach. Z przewagą ponad 2 minut wygrywa Kinga Żur. Druga jest Laura Choma, a trzecia Katarzyna Praszczałek, która przez dużą część wyścigu jechała na drugim miejscu.
Wracamy do wyścigu elity kobiet – Gabriela Wojtyła jedzie bezbłędny wyścig, równy, zarówno kondycyjnie, jak i technicznie. Kontroluje sytuację. Za jej plecami mamy przetasowanie. Początkowo wydawało się, że Białek i Czabok będą ze sobą współpracować żeby dojechać do Wojtyły, jednak ostatecznie Antonina Białek wychodzi na drugą lokatę i zaczyna odjeżdżać Klaudii Czabok. I w tej kolejności, z minutowymi różnicami dojeżdżają na metę.
Wyścig mężczyzn – Wiśniewski, Czabok, Łukasik
Wyścig mężczyzn to trzy kategorie – połączona elita i orlicy oraz startujący z minutową przerwą juniorzy. W każdym z wyścigów blisko 40 zawodników. Stawka bardzo szybko się miesza, a brak czytelnej (np. różnych kolorów nr startowych) sprawia, że jeśli chodzi o rywalizację Juniorów to początkowo trudno jest połapać.
Wyścig juniorów – to podobnie jak w Juniorach Młodszych – w zasadzie rywalizacja między trzema zawodnikami – początkowo prowadzi Matuesz Szyszko, ale ostatecznie musi zadowolić się trzecim miejscem. Wygrywa Maksymilian Wiśniowski, ale tylko cztery sekundy za nim na metę wjeżdża Filip Surdyk. Taki wyrównany poziom dobrze wróży na cały sezon, będzie ciekawie!
W elicie mężczyzn mamy trochę powtórkę z tego co wydarzyło się w wyścigu kobiet. Bardzo mocno od początku rusza Krzysztof Łukasik, a za nim jedzie Paweł Bernas. Służy temu bardzo długi, momentami bardzo sztywny podjazd, który szybko układa stawkę oraz sprawia, że już tam elita miesza się z orlikami.
Krzysztof Łukasik buduje początkowo kilkunasto, później kilkudziesięciosekundową przewagę. Na drugim miejscu bardzo poprawny wyścig jedzie Paweł Bernas, jednak nie jest w stanie dojechać do Łukasika. Jednocześnie też jego lokata wydaje się niezagrożona przez goniących zawodników.
To właśnie walka o trzecie miejsce była najciekawsza. Początkowo w grze o najniższy stopień podium byli Karol Ostaszewski i Łukasz Helizanowicz, szybko dojechał do nich jednak Michał Topór. Mniej więcej w połowie wyścigu jechali wszyscy razem, każdy próbował odjechać – Łukasz zyskiwał na podjazdach, Michał odrabiał na zjazdach, Karol jechał równo, ale na dwa okrążenia do końca – jak to mi powiedział Michał – „Karol zmarwychwstał” i tejże dwójce odjechał zapewniając sobie trzecie miejsce w wyścigu.
Sporo działo się też w ramach pierwszej dziesiątce – dobry wyścig pojechali na pewno Piotrek Kryński, który okazał się najlepszym orlikiem (5. open). Powody do zadowolenia mają też na pewno Maciej Jeziorski (6.), Piotr Brzózka (7.) czy wspomniany już Łukasz Helizanowicz (8.). Top 10 zamykają specjaliści od długiego dystansu – Karol Rożek i Michał Glanz.
Młodzik / Młodziczka – Matyasik, Ambrożkiewicz
Ponad 30 Młodzików i ponad 20 Młodziczek. Tylko dwa okrążenia, z czego wycięty ostatni, techniczny zjazd. Jazda absolutnie pełnym piecem. Czas zwycięzcy na poziomie 34 minut. Super dynamiczny, wyścig, choć w obu kategoriach faworyci nie zawiedli i szybko odjechali rywalom. Nie mniej jednak było co oglądać i komu kibicować.
Wygrywa Maksymilian Matyasik przed Kosmą Bereźnickim i Antonim Mrowińskim, a wśród Młodziczek Maria Ambrożkiewicz przed Emilią Bindacz i Anną Bielawską.
Żak / Żakini – Kurpniewski / Piróg
Najmłodsze kategorie jadą skróconą o ponad kilometr rundę. Czas zwycięzcy to zaledwie 21 minut. Tyle ile trwa klasyczny short track na Pucharze Świata. Tylko tu mamy 11-12 letnie dzieci. Nie kalkulują. Dają z siebie wszystko. Towarzyszę im na tym ciężkim pierwszym podjeździe. Jest ciężki oddech, łzy wysiłku, czasem szloch. Ale jadą. Większość jedzie na za dużych, 29 calowych rowerach. Sami ważą pewnie nie więcej niż dwukrotność wagi roweru.
Wśród Żaków wygrywa Ryszard Krupiewski przed Rafałem Prokopskim i Dawidem Bartyzelem. Wyścig Żaczek totalnie dominuje po raz kolejny Natalia Piróg, która na mecie jest ponad trzy minuty przed kolejnymi – Lililaną Kozdraś i Emilią Wysocką.
Kulisy relacji LIVE – dlaczego było jednocześnie dobrze i źle
Na początku napisałem, że wszystko zaczęło się o 8:45 strzałem startera. Nie do końca, dla mnie, Kamila, Krystiana, Wojtka i Jacka ten dzień zaczął się dużo, dużo wcześniej, bo chwilę po 8 rano mieliśmy już rozstawione na trasie większość sprzętu przygotowanego do tego by spróbować przeprowadzić, wciąż amatorską, ale jak najlepszą relację live ze wszystkich zaplanowanych na sobotę wyścigów.
Z wyścigu na wyścig szło nam coraz lepiej, poprawialiśmy błędy, dokładaliśmy kolejne ujęcia. Podczas najdłuższych wyścigów czyli elity kobiet oraz elity mężczyzn, które trwały ponad półtorej godziny nie raz po relacją pojawiały się opinie, że komentarz, który robiłem był tak samo ciekawy i dynamiczny jak łowienie ryb. Wierzcie mi, że bardzo trudno w sposób ciekawy, angażujący i pełen emocji sposób komentuje się wyścigi, które układają się na pierwszym okrążeniu, a trzeba wypełnić komentarzem kolejne 50-60 czy jeszcze więcej minut.
Najfajniejsze komentarze do wyścigów zrobili Marcin Gruca, który komentował Młodziczki i Młodzików oraz Kamil Dziedzic, który komentował Żaczki i Żaków. Jak później o tym rozmawialiśmy, to szybko doszliśmy do wniosku, że te dziecięce wyścigi dużo bardziej przypominały dynamiczny short track niż cross country, które odbywało się we wcześniejszych godzinach. Nie dość, że duża frekwencja, to sam wyścig trwał mniej więcej 20-30 minut. Kto wie, może i to czeka w przyszłości cross country, które w jakiś sposób musi przyciągnąć kibiców, sponsorów…
W każdym razie deklarując się do osobistej obecności i udziału we wszystkich tegorocznych wyścigach Pucharu Polski MTB XCO muszę się poważnie zastanowić nad formą swojego zaangażowania.
Igrzyska Europejskie czyli Mistrzostwa Europy 2023 w Krynicy Zdrój?
Nie ma oficjalnych informacji, ale wielokrotnie można było słyszeć, że to właśnie w Krynicy Zdój w ramach Igrzysk Europejskich na przełomie czerwca i lipca 2023 Mistrzostwa Europy w kolarstwie górskim w cross country. To w sumie dobra informacja, ale przed organizatorami do wyciągnięcia cała długa lista wniosków z tegorocznego wyścigu, bo tak wiele rzeczy się w tym roku wydarzyło lub – co gorsza – nie wydarzyło, że jest naprawdę nad czym pracować. Wymienię tu tylko tak prozaiczne rzeczy jak:
- brak jakiejkolwiek informacji czy promocji w Krynicy Zdrój, która wypełniona była kuracjuszami uzdrowiska, zarówno mieszkańcy jak i przechodnie nie kryli zdziwienia, a czasem oburzenia czy frustracji,
- totalne nie wykorzystanie potencjału miejsca do stworzenia naprawdę ciekawego miasteczko zawodów, padoku dla drużyn, których zawodnicy musieli się rozgrzewać kilkaset metrów od startu,
- lokalizacja biura zawodów, która pasowała co najwyżej do jakiegoś ogórka, a nie wyścigu rangi Pucharu Polski,
- tak prozaiczna rzecz jak całkowity brak sanitariatów – dwie toalety przy biurze zawodów dla kilkuset osób to trochę mało,
- techniczna rzecz – brak elektronicznego pomiaru czasu, niby nie było na to budżetu. Ale jednocześnie nie zabrakło środków na zatrudnienie aż dwóch spikerów, których i tak nikt nie słuchał,
- no i coś, co mnie totalnie załamało to numery startowe, a raczej ich brak – miks numerów z Pucharu Doliny Popradu, Pucharu Szlaku Solnego i jeszcze jakieś… Jak mamy budować wizerunek cross country, Pucharu Polski jak nie ma czegoś takiego jak numery startowe, halo???
Lista jest znacznie dłuższa, ale szereg rzeczy nie powinno zostać wypowiedzianych publicznie, więc gdyby ktoś był ciekaw, to zapraszam do kontaktu bezpośredniego.
Jedna rzecz na pewno zagrała, co chwaliła zdecydowana większość zawodników – trasa. Nie dość że poprawiona względem zeszłego roku, to w pełni naturalna, selektywna, pozwalająca się wykazać naprawdę kompletnemu zawodnikowi, któremu zarówno zgadzają się waty, jak i technika jazdy.
Drugi przystanek Pucharu Polski MTB XCO w tym roku to dwudniowe zawody w Jastrzębiu Zdrój w ostatni weekend maja (28-29.05). To co, widzimy się?!
COMMENTS