Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Finałowy etap ABSA Cape Epic przejdzie do historii jako ten, którym doszło do wiekopomnej niespodzianki. Georg Egger i Lukas Baum ze Speed Company Racing zapisali się w historii Absa Cape Epic, stając się pierwszym zespołem w historii imprezy, który na etapie finałowym dogonił liderów klasyfikacji generalnej i wywalczył zwycięstwo w całym wyścigu! W rywalizacji kobiet zwyciężyła amerykańsko-argentyńska drużyna w składzie Haley Batten i Sofia Gomez Villafane (NinetyOne-Songo-Specialized), a Polacy Sławomir Miesiaszek i Artur Żuchliński zdobyli status Epic Legends.
Nigdy wcześniej w ABSA Cape Epic nie doszło do takiego przetasowania w klasyfikacji generalnej i to na ostatnim etapie – najbliżej finiszu było w 2007 roku, kiedy Karl Platt i Stefan Sahm ledwo utrzymali się na prowadzeniu, zwyciężając o trzy i pół minuty nad przyszłą gwiazdą Tour de France Jakobem Fuglsangiem i Roelem Paulissenem (Cannondale-Vredestein).
15 lat później, na starcie Wielkiego Finału w Stellenbosch panowała wyjątkowa atmosfera. Drużyna Speed Company Racing mówiła o swoich szansach na zwycięstwo w wyścigu od czasu niespodziewanego zajęcia drugiego miejsca w Prologu otwierającym wyścig w Lourensford, siedem dni wcześniej. Niemieccy nowicjusze szybko stali się ulubieńcami publiczności; Baum i Egger bez potężnego zaplecza, którym dysponowały zespoły fabryczne stanęli do walki z największymi w MTB, wygrywając etapy i zdobywając serca dzięki agresywnej jeździe bez kalkulacji w każdym kolejnym etapie.
Na szóstym sobotnim etapie zmniejszyli stratę do Andreasa Seewalda i Martina Stoška (Canyon Northwave MTB) o prawie cztery minuty i wjeżdżając do Val de Vie potrzebowali zaledwie dwóch minut i 46 sekund, by sięgnąć po zwycięstwo. To, że w niedzielę zamierzają ostro powalczyć, było oczywiste.
Tylko Nino Schurter i Lars Forster z zespołu SCOTT-SRAM oraz duet Maxime Marotte i Keegan Swenson z Santa Cruz mogli im dorównać, gdy wcześnie ruszyli na 68-kilometrową trasę z 2 tysiącami przewyższenia. Znakomita sieć szlaków w Muratie była miejscem pierwszego ataku, która okazał się być tym, który rozstrzygnął. Do punktu kontrolnego na 16 km Egger i Baum mieli już 40 sekund przewagi nad Seewaldem i Stoškiem, którym towarzyszył broniący tytułu Matt Beers i jego nowy partner (Toyota-NinetyOne-Specialized) Christopher Blevins.
Przez pierwsze półtorej godziny wyścigu ta czwórka dobrze pracowała, aby zmniejszyć dystans do szarżujących Niemców. Poprzedni zwycięzca Stefan Sahm, jadący jako media na rowerze elektrycznym za Speed Company Racing, ledwo nadążał. „To tak, jakby sami wciągali się na metę” – powiedział. „To w sumie logiczne, nie mają nic do stracenia”.
Różnica wynosiła niecałą minutę, ale potem powoli zaczęła się zmniejszać, by w końcu zacząć spadać na ostatnich podjazdach wyścigu w Simonsberg Conservancy. Santa Cruz i SCOTT-SRAM przez większość dnia dotrzymywali kroku Speed Company Racing, potencjalnie przygotowując się do sprinterskiego finiszu. Jednak z ledwie możliwą do uwierzenia energią Baum i Egger zaatakowali ponownie na ostatnim, stromym i krętym podjeździe tegorocznego Absa Cape Epic. Pękło, a Santa Cruz i SCOTT-SRAM musieli odpuścić.
Gdy Speed Company Racing dotarł do singletracka Val de Vie Estate, mogli wiedzieć, że ich przewaga wzrosła do pięciu lub więcej minut (z jedynym zapleczem w postaci ojca Lukasa, uzyskanie informacji o trasie było trudne), ale nie było tego widać, bo sprintem pognali do mety, mając prawie dwie minuty przewagi nad SCOTT-SRAM.
Zniechęcony Canyon Northwave MTB wjechał na metę prawie sześć minut po nowych mistrzach, zajmując drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Beers i Blevins utrzymali trzecią pozycję po jednym z najbardziej rozrywkowych, ekscytujących i nieprzewidywalnych tygodni w historii wyścigu Untamed African MTB Race.
„Jestem teraz bardzo wzruszony” – powiedział Lukas Baum. „To jest po prostu jazda na rowerze z moim najlepszym przyjacielem, co jak widać dało niesamowite efekty”.
Egger dodał: „Nie mieliśmy żadnych kontroli czasu, nie wiedzieliśmy co się dzieje, nie wiedzieliśmy, że jesteśmy na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej. Nic nie wiedzieliśmy. Tak było lepiej, bo gdybyśmy wiedzieli, że prowadzimy, pewnie popełnilibyśmy błąd”.
- Speed Company Racing: 27:44:06.5
- Canyon Northwave MTB: 27:47:09
- Toyota-NinetyOne-Specialized : 27:54:45
W rywalizacji kobiet po raz pierwszy w historii debiutantki ABSA Cape Epic sięgnęły po pierwsze miejsce w kategorii już na pierwszym etapie w zeszły poniedziałek i ani przez chwilę nie oglądały się za siebie. Dzięki doskonałej taktyce wyścigu etapowego przez cały czas trwania imprezy, ukończyły go z przewagą 12 i pół minuty nad zajmującymi drugie miejsce Faces Rola (Candice Lill i Mariske Strauss).
„To jest po prostu niesamowicie prawdziwe uczucie” – powiedziała uradowana Haley Batten. „Miałyśmy dobry tydzień. Nie popełniłyśmy zbyt wielu błędów i niewiele poszło nie po naszej myśli. Nawet w słabszych dniach byłyśmy wystarczająco silne, aby ograniczyć wszelkie straty. Było ciężko. Te zawody są bardzo trudne. Jestem bardzo dumna z naszego wysiłku. Cała drużyna była wspaniała. Każdy odegrał swoją rolę, abyśmy zajęli pierwsze miejsce. Wsparcie podczas Absa Cape Epic jest niesamowite. Nigdzie indziej nie ma czegoś takiego”.
- NinetyOne-songo-Specialized: 33:41:11.3
- Faces Rola: 33:53:43.3
- BMC MTB Racing: 34:28:17.3
Polska dwójka Sławomir Misiaszek i Adam Żuchliński mając ponad 48 godzin w siodle i stratę ponad 14h cały wyścig kończą na 29. miejscu w kategorii Grand Masters i 246. miejscu open. Mając już wcześniej na koncie wyścigi etapowe Swiss Epic oraz The Pioneer i dokładając teraz ukończenie ABSA Cape Epic zyskują tytuł Epic Legends przeznaczonych dla par, które mają na koncie wszystkie trzy wyścigi etapowe.
A już w poniedziałek popołudniu możecie próbować zarejestrować się na kolejną edycję ABSA Cape Epic – jedyne 7500 dolarów za parę. Więcej informacji w linku.
COMMENTS