Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Drugi dzień Mistrzostw Europy w kolarstwie przełajowym przyniósł rozstrzygnięcia w kolejnych kategoriach – Junior, Orliczka oraz Elita mężczyzn. Otrzymaliśmy naprawdę emocjonujące wyścigi, których rozstrzygnięcia nie można być było pewnym aż do samego końca. Dobry występ zaliczyli Łukasz Juszczak oraz Dominika Włodarczyk. Pozostali nasi Reprezentanci niestety z dublem lub dublami.
Podobnie jak w sobotę, niedzielna rywalizacja rozpoczęła się od wyścigu kategorii Junior. O ile w grze o pierwsze miejsce nie było emocji, bo Belg Aaron Dockx praktycznie od razu odjechał, by z okrążenia na okrężenie powiększał przewagę, która na mecie wyniosła blisko 50 sekund. Za jego plecami toczyła się równa i bardzo emocjonująca Holendersko-Włoska batalia o drugie miejsce. David Haverdings i Luca Paletti przejechali razem wszystkie siedem okrążeń i dopiero w sprincie na kreskę „pomarańczowy” okazał się jednak lepszy.
W tej kategorii wystartowało czterech naszych zawodników. Na 39. miejscu ze stratą 4:36 rywalizację zakończył Łukasz Juszczak, który wystartował z numerem 52. Trzeba na pewno pozytywnie ocenić ten wynik.
Pozostała nasza trójka – Kacper Krupa, Ksawier Garnek i Franciszek Kocur została sklasyfikowana na miejscach 58, 59 i 60 jako zdublowani zawodnicy.
Wystartowało 65 zawodników.
Dość niespodziewanym zwrotem akcji rozpoczął się wyścig orliczek (U23 kobiet). Bardzo mocno od razu ruszyła Puck Pieterse, wyszła na prowadzenie, ale na pierwszej błotnej sekcji faworytka wyścigu zaliczyła upadek, który spowodował mocne skręcenie kierownicy. Zawodniczka Alpecin Fenix zdecydowała się zawrócić, żeby wymienić rower na boksie technicznym na sprawny. Oznaczało to w praktyce spadek na ostatnie lokaty, ale jak widać było to zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż biegnięcie z rowerem do kolejnego boksu. Z prowadzenia zrobiło się ponad pół minuty straty. W tym czasie na czoło stawki przebiła się Shirin van Anrooij, która odjechała dwóm innym rywalkom – Mistrzyni Świata Fem van Empel oraz Francuzce Line Burquier.
Puck Pieterse bardzo mocno pracowała nad zniwelowaniem straty. Bardzo szybko kilkadziesiąt sekund skróciło się do kilku, czasem kilkunastu. Jednak charakter trasy, przypominający w dużych fragmentach szosowe kryterium nie dawał zbyt wielu możliwości do niwelowania przewagi Shirin van Anrooij. Każda z zawodniczek jechała perfekcyjny wyścig, ale ani jedna nie mogła odjechać ani druga zniwelować straty. Jednocześnie było widać, że bardzo mocno pracują, bo przewaga nad jadącymi na 3-4 miejscu z okrążenia na okrążenie rosła o kolejne sekundy by na mecie przekroczyć minutę. Anrooij wygrywa, Pieterse druga.
Na ostatnim okrążeniu Fem van Empel odjeżdża od Line Burquier i jako trzecia przekracza linię mety.
Dominika Włodarczyk zalicza dobry start. Od samego początku jedzie w środku stawki, w pewnym momencie nawet na 15. miejscu. Ostatecznie kończy na 19. lokacie ze stratą 5:15. Brawo!
Wystartowały 32 zawodniczki.
Ostatnim wyścigiem Mistrzostw Europy w kolarstwie przełajowym była walka o tytuł w kategorii elita mężczyzn. W zasadzie pojedynek zastępu Belgów z jednym Holendrem. Tytułu bronił Eli Iserbyt, który niestety raczej nie miał dnia, bo na trzecim (z dziesięciu) okrążeniu odpadł od prowadzącej grupy by tracić jeszcze więcej z okrążenia na okrążenie i skończyć dopiero na 12. lokacie ze startą ponad trzech i pół minuty.
Z przodu mieliśmy kilka niebieskich koszulek z flagą Belgii – Michael Vanthourenout, Toon Aerts, Laurens Sweck czy Jens Adams. Na piątym okrążeniu mocny atak przeprowadził Quinten Hermans, który wyszedł na prowadzenie i zbudował kilka-kilkanaście sekund przewagi. W grupce Belgów utrzymywał się cały czas jedyny „pomarańczowy” czyli Lars van der Haar. I to właśnie on rzucił się w pogoń za Hermansem. Mając w pamięci wyścig orliczek i trudność w zniwelowaniu tych kilku sekund różnicy wydawało się to mission impossible. A jednak, na dwa okrążenia do końca na brukowym podjeździe prowadzącym do mety Belg i Holender się zjeżdżają. Van der Haar bardzo szybko i sprawnie odjeżdża wyraźnie zmęczonymi Hermansowi, który już nie ma czym odpowiedzieć i jedyne co mu pozostaje to walka o utrzymanie drugiego miejsca.
Na okrążenia do końca różnica na korzyść Holendra wynosi już 13 sekund, by na koniec wyścigu prawie się podwoić. Lars van der Haar nie ukrywa radości na mecie. Na pewno pomógł mu doping kibiców, w końcu zawody rozgrywane były w Holandii a on był jedynym „oranje” w czołówce. Trzeci na metę wjeżdża Michael Vanthourenhout.
W tym wyścigu Polska nie miała swoich reprezentanów.
W kolejny weekend m.in. Puchar Świata w Taborze, ponownie z udziałem zawodników z Polski. A na Mistrzostwa Świata tradycyjnie musimy poczekać do ostatniego weekendu stycznia – tym razem światowy czempionat przenosi się do Stanów Zjednoczonych do Fayatteville.
COMMENTS