Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
W sobotę 11 września w Srebrnej Górze w ramach cyklu Bike Maraton rozegrane zostały Mistrzostwa Polski w maratonie MTB, które w kategorii elita padły łupem zawodników ekipy SGR Specialized. Mistrzem Polski został Filip Helta, a podium uzupełnili Karol Rożek i Piotr Konwa. W elicie kobiet bezkonkurencyjna była Maja Włoszczowska. Z kolei na średnim dystansie o tytuły mistrzowskie rywalizowali Juniorzy i Juniorki, a triumfatorami okazali się Paweł Ścierski i Kinga Żur.
Komentarz postartowy:
Udało się! Wygrywam najważniejszy start w tym roku, czyli Mistrzostwa Polski w maratonie MTB w kategorii Junior. Dużo przygód, gruba wywrotka, skurcze na końcówce.
Już od początku wyłoniło się trzech najlepszych juniorów – Mateusz Szyszko, obecny mistrz Polski w XCO Filip Brzóska i ja. Tak jechaliśmy przez większość wyścigu, zgodnie ze sobą współpracując. Można powiedzieć że medale odjechały. Teraz każdy z nas miał w głowie jak to się wszystko rozegra, a było to tak…
Na 40 km Filip popełnia błąd i się wywraca. Zaczyna się podjazd, na którym prowadziłem. Moc była kosmiczna, ale każdy wiedział, o co walczy. Na szczycie udało mi się zdobyć kilka sekund przewagi, która sukcesywnie powiększałem na płaskim szutrze. Na szybkim zjeździe prawie dostałem zawału serca. Zobaczyłem, że łańcuch jakoś dziwnie wisi. Na szczęście po prostu tylko spadł, bo w głowie miałem myśl, że właśnie go zerwałem i mój wyścig się skończył. Szybkie założenie i jedziemy dalej.
Przewaga była na tyle duża, że wciąż prowadziłem. Ostatni najdłuższy podjazd wjechałem, myśląc już o koszulce Mistrza Polski. Na samym końcu podjazdu chwyciły mnie skurcze, zaczęło mi odcinać prąd. Na zjeździe zrobiło mi się ciemno przed oczami, i zamiast w prawo poleciałem prosto, a tam czekała mnie niemała skarpa. Zaliczyłem piękny lot, a rower poleciał jeszcze dalej. Później jechałem już bardzo ostrożnie. No i udało się. Po 2h30min wjechałem na metę jako nowy Mistrz Polski! Oczywiście nie obeszło się bez wizyty w karetce, ale koniec końców to tylko kolejne zadrapania. Już się chyba do nich przyzwyczaiłem.
W niedzielę jeszcze miałem wystartować w Wiśle, ale ze względu na odniesione obrażenia chyba jednak wybiorę świętowanie sukcesu. Jeszcze na koniec warto dodać, że to ja mam uniesione ręce w górze, ale jest to zasługa kilku jak nie kilkunastu ludzi, a przede wszystkim rodziny. Dużo, szczególnie motywacji dostarczacie mi wy, kibicie i znajomi, za co szczerze dziękuję.
Koniec końców okazało się, że podczas upadku złamałem kość w śródręczu, i obecnie mam założony gips. Jeszcze nie wiem, czy oznacza to koniec sezonu…
COMMENTS