Juniorki i juniorzy – wyniki oraz komentarze postartowe | MŚ MTB 2021, Val di Solefot. Daniele Molineris

HomeSportKomentarze

Juniorki i juniorzy – wyniki oraz komentarze postartowe | MŚ MTB 2021, Val di Sole

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Drugi dzień Mistrzostw Świata w kolarstwie górskim we włoskim Val di Sole, dotychczas trzy rozegrane wyścigi i trzy razy zagrała Marsylianka, bo póki co to właśnie Francuzi rozdają karty. Zarówno w wyścigu sztafet drużynowych, jak i w wyścigach cross country w kategorii Juniorka i Junior. Na czwartek zaplanowane są także pierwsze w historii wyścigi w short tracku (XCC), w których stawką jest tęczowa koszulka. Zobaczymy.


Rywalizacja w obu wyścigach przebiegła pod dyktando zawodników z Francji, którzy dzień wcześniej zagwarantowali swojej drużynie zwycięstwo w sztafecie drużynowej. Jak widać nie mieli problemu z regeneracją i walką o tytuły dzień po dniu.

Juniorki ruszyły na trasę o 11:30 i miały do pokonania cztery okrążenia. Przez chwilę zapowiadało się, że wszystkie stopnie podium mogą zająć zawodniczki z Francji. Na prowadzeniu jechała Tatiana Tournut, ale już po pierwszym okrążenie spadła na pozycję poza podium. Na przód wysunęła się inna Francuzka, Olivia Onesti, za plecami której jechała Line Burquier, a trzeciego miejsca pilnowała i utrzymała do samego końca Sara Cortinovis z Włoch.

fot. Daniele Molineris

Kinga Żur startująca z numerem 38 co prawda na rozbiegówce spadła do czwartej dziesiątki, ale po pierwszym okrążeniu zaczęła odrabiać straty jadąc najpierw na 36, a później awansując na 27 miejsce. Co ciekawe ostatnie dwa (z czterech) okrążeń jechała z czasami na miarę 22 miejsca, co oznacza, że gdyby nie słabszy start to mogłoby być jeszcze lepiej.

Kinga Żur (KS Luboń Skomielna Biała):

To był naprawdę dobry wyścig!

Można by było powiedzieć, że wszystko szło po mojej myśli, ale nigdy tak w 100% nie jest, zawsze jakieś niedociągnięcia będą. Moja taktyka na ten wyścig była taka, aby przede wszystkim szybko zapiąć pedał na starcie i starać się przebić. To pierwsze w miarę mi wyszło, a to drugie totalnie nie. Nie załamując się jestem ciągle skupiona i staram się jechać jak najlepiej potrafię. Już na pierwszym podjeździe, wcale nie takim wąskim, tworzą się gigantyczne korki i jesteśmy zmuszone biegnąć. Po podjeździe pierwszy zjazd, asekuracyjnie, aby w nikogo nie wjechać, bo przerwy były znikome. Przejeżdżając przez metę po rundzie startowej jestem jakoś w piątek dziesiątce [przyp.red. – 44 miejsce]. Oczywiście nie zwracam jakoś na to uwagi, jadę szybko, ale nie za szybko, bo po sztafecie wiem, że runda nie wybacza taktycznych błędów i nie można sobie pozwolić na kryzysy.

Jadąc drugą rundę przesunęłam się o około 10 pozycji. Na części rundy biegnącej po lesie zaskoczył mnie kamień i rower przeleciał mi przez ramię. Staram się szybko zebrać, tracę parę pozycji. Okazuje się, że klamka tylnego hamulca jest przekrzywiona, próbuję naprostować, ale jest mocno zakręcona, więc po dokończeniu ślamazarnym tempem zjazdu dopiero na dole udaje mi się ją przywrócić do porządku. Dalsza część wyścigu już bez większych przygód. Walka była od startu do mety, ciągle pełen gaz, ale z czuciem. Wyścig kończę na 27. miejscu, nie jest to oczywiście wynik moich marzeń, ale wszystko w swoim czasie. Dałam z siebie wszystko i na pewno pojechałam jeden z lepszych wyścigów w tym sezonie. O ile nie najlepszy!

Katarzyna Praszczałek pojechała wyścig na miarę swojego numeru startowego – na kierownicy miała numer 48, a wyścig skończyła na 47. miejscu. Na przedostatnim okrążeniu udało jej się wykręcić najlepszy czas, który wirtualnie dawał 44 miejsce.

Katarzyna Praszczałek (RK Exclusive Doors MTB Team):

Mistrzostwa Świata zapadną mi w pamięć niestety od tej negatywnej strony. Od samego startu kiepsko mi się jechało i czułam, że noga „nie podaje” tak jak powinna. Miałam wrażenie, że jadąc pod górę stoję w miejscu i wszyscy mnie wyprzedzają. Czułam poprostu bezsilność. Jedyne co mogłam zrobić to walczyć na tyle, ile mnie było dzisiaj stać. Tak też zrobiłam, ale wystarczyło tylko na 47 miejsce. Każdy na takich zawodach chce wypaść jak najlepiej – dzisiaj nie byłam w stanie pokazać się z mojej najlepszej strony. Czasem tak bywa, trzeba wyciągnąć wnioski i iść do przodu.

  1. Line Burquier – Francja – 0:55:29
  2. Olivia Onesti – Francja +0:05
  3. Sara Cortinovis – Szwajcaria +0:06
  • Kinga Żur – Polska – miejsce 27. / 6:57
  • Katarzyna Praszczałek – Polska – miejsce 47. / +12:36

Pełne wyniki

fot. Marco Gober

Rywalizacja Juniorów rozpoczęła się pod dyktando Ukraińca Aleksandra Hudyma, który raptem dwa tygodnie wcześniej zdobył tytuł Mistrza Europy. Jednak bardzo szybko na prowadzenie wyszedł Francuz Adrien Boichis, który rozpoczął swoją solową jazdę w kierunku najwyższego stopnia podium oraz tęczowej koszulki. Na mecie zameldował się z przewagą ponad minuty nad Kolumbijczykiem Camilo Andresem Gomez Gomez oraz Szwajcarem Nilsem Aebersoldem.

W tym wyścigu wystartowało także dwóch reprezentantów z Polski – Filip Brzóska oraz Maks Wiśniowski. Filip zalicza słaby start i mimo startu z numerem 55 spada do ósmej dziesiątki, ale jak tylko robi się luźniej praktycznie przez cały wyścig wyprzedza, by ostatecznie skończyć na 52. miejscu.

Filip Brzóska (KKW Nexelo Wałbrzych):

Mój pierwszy start na MŚ i do tego z taką nogą jak dzisiaj, no nie mogło być lepszego połączenia. Niestety start nie był kolorowy, bo po przepychankach z zawodnikami z różnych krajów i bieganiu na każdym podjeździe spadam bardzo mocno bo aż na 85 pozycje czyli koniec stawki, ale jak wiadomo taki start może się zdarzyć raz w życiu, więc trzeba odrabiać. Na pierwszym podjeździe po elementach technicznych w lesie wyprzedzam prawie 15 osób, było czym jechać tego dnia, nie poskromiło to jednak moich apetytów, bo na drugim okrążeniu robię to samo tylko na większości podjazdów. Każdy podjazd jadę równo i tak oto na trzecie kółko wlatuję na około 60 pozycji i ostatnie okrążenie jazda z Duńczykiem, Kanadyjczykiem i Włochem. Po drodze jeszcze dojechaliśmy do paru innych zawodników. Na podjeździe na samą górę trasy wywalczone kolejne trzy pozycje w przód!!! Ostatni boks, picie i żel, i na ostatnim podjeździe przed metą wyprzedzam jeszcze dwóch zawodników, co daje mi finalnie 52. pozycję na świecie. Czułem moc i pojechałem na tyle ile mogłem w ten dzień, co w sumie daje świetny rezultat na koniec tak wielkiej imprezy.

Maks Wiśniowski podobnie jak Filip na początku wyścigu utyka w korkach, ale nie poddaje się i jedzie do końca. Udaje się uniknąć dubla i ukończyć pełny wyścig.

Maks Wiśniowski (RK Exclusive Doors MTB Team):

Mistrzostwa Świata już za mną. Do Włoch przyjechaliśmy dziesięć dni temu, więc miałem okazję dobrze zapoznać się z trasą i warunkami. Runda rozjazdowa to klasyczne korki, bieganie i stanie w kolejkach. Na szczęście obyło się bez gleby. Na pierwszym pełnym okrążeniu przebijałem się do przodu próbując nie popełniać błędów. Niestety na następnej rundzie odcięło mnie i pojawiły się mroczki przed oczami. Musiałem lekko zwolnić z tempa i uspokoić tętno. W połowie trzeciego okrążenia zaczyna puszczać i rzutem na taśmę udaje mi się uniknąć dubla. Na ostatniej rundzie wyprzedzam jeszcze dwóch zawodników i kończę wyścig na 71. pozycji. Wynik lekko poniżej moich oczekiwań, ale na tyle było mnie dzisiaj stać. Cieszę się że mogłem tu wystartować i przejechać pełny wyścig.

  1. Adrien Boichis – Francja – 0:59:59
  2. Camilo Andres Gomez Gomez – Kolumbia +1:13
  3. Nils Aebersold – Szwajcaria +1:21
  • Filip Brzóska – Polska – miejsce 52. / +9:10
  • Maksymilian Wiśniowski – Polska – miejsce 71. / +13:26

Pełne wyniki


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0