Elita mężczyzn, elita kobiet i U23 kobiet – wyniki oraz komentarze postartowe | ME XCO 2021, Novi Sad, Serbia

HomeSportKomentarze

Elita mężczyzn, elita kobiet i U23 kobiet – wyniki oraz komentarze postartowe | ME XCO 2021, Novi Sad, Serbia

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Od czwartku 12 sierpnia do niedzieli 15 sierpnia 2021 w mieście Novi Sad w Serbii rozgrywane były Mistrzostwa Europy w kolarstwie górskim w formułach sztafety drużynowej (XCR), eliminatora (XCE) oraz olimpijskim cross country (XCO). Sobota i niedziela stały już tylko pod znakiem wyścigów indywidualnych w XCO. W każdej z kategorii startują reprezentanci Polski. W niedzielę rywalizowały najpierw Orliczki (U23 kobiet), a później seniorzy – elita kobiet oraz elita mężczyzn.


Już sobotnie wyścigi pokazały, że przez specyfikę trasy, która jest bardzo szybka, dynamiczna i praktycznie pozbawiona technicznych przeszkód, do ostatecznego rozstrzygnięcia będzie z reguły dochodziło dopiero na ostatnich metrach. Kluczowym elementem w zasadzie w każdym z wyścigów był najdłuższy podjazd, którego nazwa – Philippe Wagnera pochodzi od jednego ze sponsorów zawodów.

Orliczki (U23 kobiet)

Wyścig Orliczek przebiegł, zgodnie z oczekiwaniami, pod dyktando Austriaczki, Mony Mitterwallner, która w tym sezonie nie ma sobie równych. Niemniej jednak nie było tak łatwo, bo jeszcze na przedostatnim okrążeniu (5 z 6) jechała w kilkuosobowej grupce, także z pozostałymi zawodniczkami, które znalazły się na podium. Ostatecznie mocny atak Austriaczki przełożył się na minutową przewagę na mecie, co pokazuje niesamowitą moc, jaką jest w stanie wygenerować ta zawodniczka.

  1. Mona Mitterwallner – Austria – 1:13:31
  2. Puck Pieterse – Holandia – 1:14:31
  3. Ronja Ejbl – Niemcy – 1:15:08
  • Matylda Szczecińska – miejsce 11 / + 4:41
  • Milena Drelak – miejsce 28 / -1 okr

Pełne wyniki

fot. mtbxcpl / Ola Sulikowska

Matylda Szczecińska (Warszawski Klub Kolarski):

Przed startem obawiałam się tylko i wyłącznie upału. Reszta nie miała dla mnie znaczenia, ponieważ czułam się pewnie i spokojnie. Kiedy jednak dostałam maść chłodzącą już nie było rzeczy, o które mogłabym się martwić. Miałam wszystko przygotowane i jedyne co miałam zrobić to jechać swoje.

I rozegrałam to tak, jak sobie zaplanowałam, nie za mocny start, jednak tak aby złapać grupkę i w ten sposób łapiąc dziewczyny. Wspólnie nadawałyśmy tempo i dzięki współpracy wiele zawodniczek wyprzedziliśmy. Ostatecznie na ostatniej rudzie tak naprawdę wiedziałam ze rozgrywam wyścig już tylko z Niemką i Szwajcarką. I tak dojechałam do mety jako druga z tej trójki. Nie ważne na którym miejscu, wiedziałam że wykorzystałam swoją sile najlepiej jak mogłam i dzięki temu dojechałam wysoko.

fot. mtbxcpl / Ola Sulikowska

Milena Drelak (RK Exclusive Doors MTB Team):

Przyjeżdżając do Serbii na Mistrzostwa Europy nie myślałam o wyniku. Liczyłam że tym razem po prostu przejadę wyścig, z którego będę zadowolona. Zadowolona z tego jak pojadę, jak sobie poradzę z trasą i warunkami.
Co dzień temperatura tutaj wahała się między 32-38 stopni Celsjusza. Bardzo denerwowałam się tym czy mój organizm będzie w stanie w takich warunkach konkurować. I tu wielka rolę odegrał #teampoland, który stanął na wysokości zadania by zapewnić mi ciagłe chłodzenie przed i w trakcie zmagań.

Na starcie się nie popisałam, ale też nie zbłaźniłam. Pierwszą rundę prawdopodobnie jechałam w okolicach pierwszej 40, trzymając się małej grupki dziewczyn. Zostałam z nimi aż dwa okrążenia, co uważam za błąd. Jechałam z nimi zdecydowanie za długo. Kolejne okrążenia unikałam popełnienia tego samego błędu, łapałam zawodniczki, chwilkę zostawałam i przechodziłam dalej.

Czułam się bardzo silna i nawet nie przyszło mi do głowy ze sędziowie nie wpuszczą mnie na ostatnia rundę. Niestety jadąc na 28. miejscu ze strata ok 7-8 min do prowadzącej sędziowie zadecydowali o zakończeniu mojego wyścigu przy strefie 80%.

Mimo ze nie przejechałam wszystkich okrążeń jestem mega zadowolona z tego jak pojechałam ten wyścig. Dziękuję wszystkim ze sztabu za piękna prace jaką wykonali i gratuluje wszystkim zawodnikom, którzy startowali w polskich barwach i walczyli do samego końca.

Elita kobiet

Wyścig kobiet przysporzył nam kibicom ogromnych emocji. Wszystko za sprawą fantastycznej jazdy Mai Włoszczowskiej, która jechała w czołówce, na medalowej pozycji… do czasu najechania tylnym kołem na szkło, które przecięło oponę. Mimo ekspresowej obsługi na boksie serwisowej nie było już szans na dojechanie do czołówki. W tym samym czasie od prowadzącej grupki odjechała Pauline Ferrand Prevot i rozpoczęła samotną jazdę do mety. Przez kolejne rundy tylko powiększała przewagę, by wjechać na metę z półtora minutową przewagą. Zwycięstwo w Serbii jest jednocześnie obroną tytułu Mistrzyni Europy, który wywalczyła rok wcześniej we Włoszech.

Podium uzupełniają dwie Holenderki – Anne Terpstra i Anne Tauber.

  1. Pauline Ferrand Prevot – Francja – 1:26:36
  2. Anne Terpstra – Holandia – 1:27:54
  3. Anne Tauber – Holandia – 1:28:14
  • Maja Włoszczowska – miejsce 8 / +2:52
  • Paula Gorycka – miejsce 23 / +6:53
  • Katarzyna Solus Miśkowicz – miejsce 27 / +9:13
  • Aleksandra Podgórska – miejsce 37 / -3 okr

Pełne wyniki

fot. mtbxcpl / Ola Sulikowska

Maja Włoszczowska (Kross ORLEN):

I klops… Wreszcie fajny wyścig w moim wykonaniu, pierwszy rząd, dobry start i jazda w czołówce. Ba! Jazda po medal Mistrzostw Europy. Niestety w połowie wyścigu najechałam na rozbite szkło na trasie (sporo organizatorzy uprzątnęli, ale niestety nie wszystko). W boksie Hubert Grzebinoga oraz Przemek Gierczak ekspresowo wymienili mi koło, ale z trzeciej pozycji i tak spadłam na 12-13 miejsce. Przy tak szybkiej trasie, jaką mieliśmy w Novym Sadzie straty nie odrobienia.

Podjęłam dalej walkę, ale z całą pewnością już bez tej werwy jaką miałam walcząc o medal. Wystarczyło na miejsce numer 8. Jestem dumna z mojej jazdy oraz całej polskiej drużyny (wybaczcie, że byłam nerwowa w trakcie wyścigu), ale oczywiście smutek jest przeogromny. Miło byłoby jednak na koniec kariery jeszcze na podium ME stanąć.

Wiem, wiem… za dwa tygodnie Val di Sole, ale tam już będzie dużo trudniej, bo wracają „covidowe” zasady ustawienia na starcie, czyli zaś ląduję w 3-4 rzędzie. Ale broni nie składam.

I chapeua bas dla Kasi Solus Miśkowiczi za walkę do samego końca pomimo kłopotów oddechowych i fatalnego samopoczucia. Młodzież niech się uczy!

fot. mtbxcpl / Ola Sulikowska

Paula Gorycka (Struby BiXS):

Dobry wyścig, z odpowiednią decyzją co do sprzętu (hardtail i brak obniżanej sztycy) i mądrą jazdą przez półtorej godziny. Możliwy tylko dzięki wsparciu finansowemu mojej drużyny, za które bardzo dziękuję. Dziękuję też mojemu trenerowi Andreasowi Kurmannowi za zaangażowanie, całościowe przygotowanie i wiarę w moje możliwości.

fot. mtbxcpl / Ola Sulikowska

Katarzyna Solus Miśkowicz (KSM Trek Racing):

Mistrzostwa Europy to dla mnie w tym roku do tej pory najcięższy wyścig jaki przejechałam. Gdy w połowie pierwszej rundy walczysz z myślami, aby nie zejść z trasy…i to nie dlatego że ci się nie chce czy jedziesz daleko, tylko dlatego że nie jesteś w stanie jechać, to uwierzcie mi że jest to cholernie ciężkie. Brak totalnie mocy do tego stopnia, że po płaskim nie korbujesz i parę nawet nie takich stromych hopek dosłownie nie masz siły wjechać… i tak przez półtorej godziny – walczysz.

Na objeździe trasy szybciej jeździłam po trasie tempem treningowym. Mam ochotę iść gdzieś w krzaki i płakać. Forma była dobra, ale to że po każdym objeździe trasy traciłam głos jakoś nie stresowało mnie, ponieważ tętno ładnie wchodziło na wysokie obroty. Nawet kaszlem jaki zaczął mnie męczyć po pierwszym treningu zbytnio się nie przejmowałam. Ale jednak pył mnie zabił, dobił. Na mecie jedyne co chciałam zrobić to iść gdzieś z boku i wypłakać siż, ale niestety nie było mojego męża na mecie więc podjechałam pod namiot. Nie chciałam płakać przy wszystkich, ale uwierzcie mi, że po takim wysiłku czasami ciężko okiełznać emocje (co nagrał Przemek i zapewne będzie na filmiku). Więc nie udało się.

Najlepsze jest to, że płaczę Majce, że nie miałam totalnie sił i przytula mnie osoba, która przez GUMĘ!!!! nie dojeżdża na metę na medalowej pozycji i pociesza mnie.

Chętnie bym tym rzuciła. Tyle treningów, wyrzeczeń, miałam świetne przygotowania…można powiedzieć, że dzisiaj niezależnie ode mnie brakowało mi sił, ale jednak dojeżdżam 27. Ostatnia niezdublowana…. staram się nie przeklinać, ale tutaj chciałoby się jakąś wstawkę wrzucić **.

Gratulacje dla Mai! Kochana trzymam kciuki żebyś odbiła to sobie za dwa tygodnie!

Cała nasza młodzież, oraz Seniorzy pojechali naprawdę dobre wyścigi. Zwłaszcza juniorzy, pierwszoroczne juniorki i Orliczki.

A ja? No cóż, po paru dniach smuteczków mam nadzieję podniosę się, bo trzeba solidnie potrenować (w sumie co robię cały czas), bo sezon trwa.

Dziękuję całej naszej kadrowej obsłudze za tyle pracy i przygotowań. Jak zwykle wszystko było perfect! Oraz Zuzannie za pomoc na bufecie. Dla Was tym bardziej chciałoby się pojechać wyścig życia. I nie ukrywam że smutek mojej drugiej połowy nie jest łatwy również dla mnie… tym bardziej że jesteśmy w tym razem.

Dość tych pesymistycznych emocji. Przecież to tylko wyścig!

fot. mtbxcpl / Ola Sulikowska

Aleksandra Podgórska (RK Exclusive Doors MTB Team):

Wyjazd do Serbii na Mistrzostwa Europy był spontaniczną decyzją trenera tuż po moim starcie w Mistrzostwach Polski w Boguszowie-Gorcach. Mój wyjazd nie byłby możliwy, gdyby nie wsparcie klubu RK Exclusive Doors MTB Team za co bardzo serdecznie dziękuję.

Serbia przywitała nas temperaturą bliską 40 stopni. Trasa Mistrzostw Europy była bardzo nietypowa, bo przebiegała po terenach twierdzy Petrovaradin w okolicy Nowego Sadu. Bardziej przypominała wydłużoną trasę eliminatora niż wyścigu cross-country. Runda była bardzo szybka i dynamiczna, było pełno schodów oraz ciasnych zakrętów.

Po stracie kluczową rzeczą było wjechanie w wąską część trasy na jak najwyższej pozycji. W moim przypadku było to mocno utrudnione, bo na linię startu byłam wyczytana na odległej pozycji. Już po kilkunastu sekundach wyścigu tuż przede mną któraś z dziewczyn popełniła błąd, przez co musiałam zwolnić do zera i zacząć na nowo pogoń za resztą peletonu.

Gdy już minęły pierwsze nerwowe minuty wyścigu i myślałam, że będę jechać już ,,swoje’’ na zjedzie po schodach spadł mi łańcuch. Pech. Na treningach zjeżdżałam te schody kilkanaście razy i nigdy mi się to nie zdarzyło. Skutecznie wybiło mnie to z rytmu wyścigowego, straciłam kontakt z dziewczynami jadącymi przede mną. Próbowałam walczyć i nadrabiać stracony czas.

Niestety na 4 rundzie po szybkim zjeździe tuż za bufetem zorientowałam się, że w tylnym kole zaczyna uciekać mi powietrze – okazało się, że opona jest rozcięta. Kontynuowałam jazdę na ,,flaku’,’ ale moje tempo tak spadło, że nie zdążyłam załapać się na kolejną rundę wyścigu. Szkoda, nie tak wyobrażałam sobie ten wyścig.

Dziękuję Panu Robertowi Karaskowi, trenerowi Bogdanowi Czarnocie oraz Zuzannie Krzystale za wsparcie i umożliwienie startu w Mistrzostwach Europy.

Elita mężczyzn

Bez niespodzianek, od startu idzie bardzo duży ogień, nie ma samotnej jazdy. Z przodu kilkunastoosobowa grupka, w której dominują przede wszystkim zawodnicy w barwach Szwajcarii i Danii, m.in. Lars Forster, Filippo Colombo, Anton Sintsov, Simon Andreassen, Sebastian Carstensen, Maxime Marotte, Georg Egger czy Luca Braidot. Jazda jest bardzo mocno, ale równa, nikt raczej nie atakuje, nie szarpie, bo jedynym selektywnym fragmentem jest wcześniej wspomniany podjazd … oraz schody, które są bezlitosne zarówno dla kół, ale też napędu – część zawodników boryka się ze spadającym łańcuchem.

Ostatecznie na ostatnim okrążeniu, na wspomnianym podjeździe mocno atakuje Lars Forster, nikt nie jest w stanie mu odpowiedzieć i samotnie wjeżdża na metę. Za nim Duńczy i kolejny Szwajcar.

Bardzo wysoko, w prowadzącej grupce, jechał przez pierwsze okrążenia jechał Bartek Wawak, jednak w późniejszej części wyścigu spadł do drugiej dziesiątki i tak też zakończył rywalizację.

  1. Lars Forster – Szwajcaria
  2. Sebastian Fini Carstensen – Dania
  3. Filippo Colombo – Szwajcaria
  • Bartłomiej Wawak – miejsce 16 / +1:45
  • Filip Helta – miejsce 33 / +4:30
  • Krzysztof Łukasik – miejsce 35 / +5:34

Pełne wyniki

Filip Helta (SGR Specialized):

Po stracie wypracowałem dobrą pozycje, pierwszą rundę jechałem w okolicach 25 miejsca. Specyfika trasy sprawiła, że różnice na początku wyścigu były znikome, jechaliśmy jeden za drugim. Pył, który unosił się za peletonem mocno przytykał zawodników.

Na drugiej rundzie podczas szybkiego odcinka po schodach spadł mi łańcuch, momentalnie straciłem kilkanaście pozycji oraz dobry rytm. Mimo chwilowego kryzysu wciąż wierzyłem w dobry wynik. W dalszej części wyścigu systematycznie nadrabiałem pozycje, miałem jeszcze kilka przygód z łańcuchem, ale to już wliczam w koszty.
Dawno nie jechałem tak ciężkiego wyścigu- temperatura 35 stopni, pył oraz walka o każda sekundę, a to wszystko wśród najlepszych kolarzy w Europie. Trasa na terenie Twierdzy mocno dała w kość. Straty nie były duże, a do pierwszej 30 zabrakło kilkanaście sekund.

Przed startem moim celem było przyjechać w pierwszej 30. Myślę, że byłem w stanie utrzymać pozycję, którą wypracowałem na początku. Zabrakło trochę szczęścia do spełnienia założonego celu.

Podziękowania dla mojej drużyny SGR za możliwość startu. Dziękuje za zorganizowanie wyjazdu CzarnotaTrening oraz Zuzannie Krzystale. Dzięki za pomoc na bufecie Zuzannie Krzystale oraz Reprezentacji Polski.

fot. mtbxcpl / Ola Sulikowska

Krzysztof Łukasik (JBG-2 CryoSpace):

Dzisiejszy wyścig od początku był dla mnie nieco pechowy. Dosłownie kilka sekund po gwizdku rozpoczynającym rywalizację, stanąłem w korku spowodowanym przez upadek zawodników ustawionych przede mną. Takie sytuacje nie są jednak dla mnie nowością, gdyż regularnie na dużych zawodach XCO swoją sytuację komplikuję niezbyt dobrymi startami.

Niezrażony, ruszyłem dalej w pogoń i powoli przesuwałem się do przodu. Pierwsze okrążenie skończyłem w okolicach 40 miejsca, drugie bliżej końca trzeciej trzydziestki i wydawało się, że wszystko idzie już w dobrym kierunku. Niestety, nie był to jeszcze koniec atrakcji. Na trzecim okrążeniu, na długich schodach, rozwaliłem koło i tym samym zaprzepaściłem szansę na dobry wynik.

Po wymianie koła byłem w okolicach 45  miejsca i ponownie podjąłem się walki. Charakter trasy nie sprzyja jednak samodzielnej jeździe i tak, nieco zawiedziony, ostatecznie dojeżdżam na 35 miejscu. Szkoda, oczekiwania względem siebie miałem trochę większe…


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0