Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Już od kilku lat tradycją jest, że wyścigiem w Baal firmowanym przez przełajową legendę, Svena Nysa, rozpoczyna się kolarski rok. Nie inaczej, na szczęście, było także 1 stycznia 2021. Choć oczywiście wszystko odbyło się w sanitarnym reżimie, bez udziału kibiców i odbyły się tylko wyścigi elity kobiet oraz mężczyzn.
Bez dwóch zdań, Grand Prix Sven Nys, zaliczany do X2O badkamers trofee to prestiżowy wyścig, dlatego też na starcie stanęły absolutnie wszystkie czołowe nazwiska ze świata cyclocrossu.
Wyścig kobiet tradycyjnie zdominowany został przez zawodniczki z Holandii. Od startu tempo nadawała Denise Betsema, której tempa dotrzymać mogła tylko Ceylin del Carmen Alvarado. Początkowo Lucinda Brand jechała z kilkunastosekundową stratą do prowadzących, ale już na drugim okrążeniu dołączyła do Betsemy i Alvarado. Brand próbowała odjechać, ale nie pozwalały jej na to rywalki cały czas trzymając jej koło.
Na ostatnim okrążeniu znowu inicjatywę postanowiła przejąć Brand, która pojechała „wszystko”. Mimo to nie pod koniec okrążenia, jednen ze zjazdów Alvarado pokonała płynniej, wypracowała minimalną przewagę, którą dowiozła do mety. Brand na kresce była 4 sekundy później, Betsema 19 sekund.
W elicie mężczyzn mieliśmy taki pojedynek i takie widowisko, jakich możemy sobie tylko życzyć przez cały rok. Od samego początku poszło ostre tempo w dość licznej grupie obejmującej wiele czołowych nazwisk. Po kilkuset metrach uformowała się czwórka, w której znaleźli się Mathieu van der Poel, Wout van Aert, Tom Pidcock oraz kontuzjowany Eli Iserbyt.
Przez kolejne okrążenia tasowali się, sprawdzali, ale gruba jechała cały czas razem. Na początku czwartego okrążenia MVDP wyszedł na czoło grupy, mocniej depnął w pedały i natychmiast zaczął budować przewagę. W grupie pościgowej nie było przypadkowych nazwisk, dlatego też gonitwa trwała przez kolejne rundy. Przewaga MVDP liczyła ledwie kilka sekund, więc najmniejszy błąd mógł kosztować utratę prowadzenia.
Do pracy wziął się Wout van Aert, który do końca wyścigu utrzymał osiem sekund do Holendra zmuszając go do pracy na 120%. Trzeci na metę wjechał Tom Pidcock (+0:32). Czwarty był Eli Iserbyt (+0:41), piąty Michael Vanthourenhout (+0:46).
Wyścigi można ponownie obejrzeć na Eurosport Playerze, w zakładce CYCLO CROSS.
COMMENTS