Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
W sobotę w Sulechowie odbyła się pierwsza część drugiej edycji tegorocznego cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB. Wzięli w niej tylko udział, w liczbie prawie dwustu, amatorzy na dystansie Mini o długości 27 kilometrów. Mimo obostrzeń sanitarnych, impreza miała wielce słoneczny wymiar. Przesądzili o tym startujący, panie i panowie. Nie zabrakło nastoletnich adeptów rowerowania.
Maraton w Sulechowie organizuje (w niedzielę jego druga część na trasie Mega) firma Kaczmarek Electric przy wsparciu władz miasta, miejscowego Ośrodka Sportu i Rekracji oraz tutejszych fanów kolarstwa górskiego skupionych w teamie Bikesul.
Było ładnie, radośnie i kolorowo. Trasa przygotowana przez sulechowskich entuzjastów MTB przypadła do gustu startującym. – Było ciut łatwiej niż w Trzebani – słyszało się od niejednego zawodnika i niejednej zawodniczki.
Epidemia koronawirusa i zalecenia sanepidu sprawiły, że trzeba było kolejną edycję cyklu Kaczmarek Electric podzielić (nigdy tego nie było) na dwa dni: w sobotę jazda na Mini, w niedzielę pedałowanie na Mega. Do biura zawodów można było podejść tylko z maseczkami na twarzy. Na starcie wszyscy mieli też je założone, by zdjąć dopiero dwie minuty (o 10.58) przed rozpoczęciem rywalizacji. Sygnał do jazdy dał z pistoletu burmistrz Sulechowa Wojciech Sołtys.
Bohaterem imprezy był Bartosz Bejm z Koła. Zwycięzca wielu maratonów w kraju od pierwszych metrów narzucił mocne tempo. Na czwartym kilometrze dojechał do niego Łukasz Dąbrowski ze Szczecina i trochę później Bartłomiej Koleśnik z Sulechowa. Na przedostatnim zakręcie prowadził Bartosz Bejm, na ostatnim przed metą na prowadzenie wyszedł i wygrał szczecinianin. Trzeci był amator z Sulechowa.
Było sporo debiutantów oraz doświadczonych cyklistów. Niektórzy z nich, jak Andrzej Jaroszonek z Bytowa, czy też Bogdan Hałucha ze Strzelec Krajeńskich, w młodości trenowali kolarstwo z Czesławem Langiem – czy to w Baszcie Bytów, czy też w Legii Warszawa.
Było bezpiecznie, nad całością czuwała Joanna Balawajder (Kaczmarek Electric) oraz Łukasz Duch (dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sulechowie). Zmagania kolarzy amatorów od początku do końca sobotniego dnia obserwował burmistrz Wojciech Sołtys.
W niedzielę Mariusz Gil wygrał wyścig elity w Sulechowie podczas drugiej edycji cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric. Strzelczanin dzielnie pedałował w trzyosobowym odjeździe i na ostatnich kilkuset metrach objechał rywali: drugiego na mecie Kacpra Fiszera i utytułowanego Marka Konwę, który był trzeci.
To był drugi dzień sulechowskich zmagań kolarzy górskich. Dziś do pokonania był dystans około 50 kilometrów. Na starcie pojawili się znani zawodnicy: Marek Konwa, Mariusz Gil, Andrzej Kaiser, jak również wielu stałych uczestników maratonów MTB spod znaku Kaczmarek Electric, którzy upodobali sobie jazdę na dłuższych dystansach.
– W przeszłości wiele razy startowałem w sulechowskim maratonie MTB – mówił po zakończeniu wyścigu Mariusz Gil, były reprezentant Polski w kolarstwie przełajowym. – I wiele razy dopadał mnie tutaj pech. Trzy lata temu prowadziłem solo, miałem pewną wygraną… I gdzieś około trzech kilometrów przed metą na coś najechałem i w tylnej oponie zeszło powietrze. Pozostał tylko marszobieg i żal, że nie wygrałem.
– Gdzieś w okolicy 6-7 kilometra odjechaliśmy reszcie zawodników – relacjonował przebieg zmagań Marek Konwa, dla którego był to pierwszy start w wyścigu od połowy marca, gdy wybuchła epidemia koronawirusa. – Kacper Fiszer i Marek Konwa jechali niezwykle dynamicznie, jakby płynęli po nierównościach – to słowa Mariusza Gila. I dodaje: – Ja ze swej strony też przykładałem się do tego, by z kilometra na kilometr rosła przewagą nad resztą. Zyskiwaliśmy nad innymi nie na podjazdach, a technicznych singlach. W końcówce zachowałem zimną krew i z przedostatniego zakrętu wyszedłem jako pierwszy, na następnym poprawiłem i wygrałem z czego się bardzo cieszę – podkreślał zwycięzca, wicemistrz świata młodzieżowców w kolarstwie przełajowym z roku 2004.
Marek Konwa był trzeci na mecie, ale nie ukrywał, że od trzech miesięcy mało trenuje. Zajmuje go troska o żonę, która doznała obrażeń w dramatycznym wypadku w dniu 1 czerwca tego roku (wspólnie z Ritą Malinkiewicz), gdy na obie panie jadące na rowerach wjechała samochodem nieostrożna kobieta. – Kilka godzin dziennie zajmuje mi rehabilitacja Kasi, nie mam czas na rower. Do Sulechowa, na rodzimą Ziemię Lubuską, przyjechałem z prawdziwą przyjemnością. Stan zdrowia żony się poprawia, jestem dobrej myśli – nie krył prawdy o czasie, który minął od wybuchu epidemii koronawirusa i dnia wypadku na drodze dwóch pań nasz bardzo utytułowany kolarz, olimpijczyk z Londynu i wicemistrz świata MTB młodzieżowców.
Drugi na mecie był Kacper Fiszer z podleszczyńskiego Łoniewa, który w tym roku robi duże postępy w sportowej rywalizacji.
Elita mężczyzn – pierwsza dziesiątka
- Mariusz Gil – 1:54:28
- Kacper Fiszer – 1:54:29
- Marek Konwa – 1:54:29
- Krzysztof Krzywy – 1:58:39
- Piotr Krawczyk – 2:00:26
- Andrzej Kaiser – 2:02:02
- Grzegorz Grabarek – 2:04:53
- Jędrzej Borowski – 2:08:37
- Andrzej Jackowski – 2:27:33
- Łukasz Sędłak – 2:32:22
Wśród elity kobiet triumfowała pewnie Marlena Droździok przed Darią Kasztaryndą i Magdaleną Płachecką (trzy panie sklasyfikowane).
Zwycięzcy w kategoriach: K3 – Katarzyna Dabrowicz, M1 – Mateusz Flejszer, M2 – Michał Górniak, M3 – Janusz Put, M4 – Sebastian Rengert (Niemcy/Cottbus), M5 – Mariusz Chyła, M6 – Jan Zozuliński, branźa elektrotechniczna – Michał Siodła.
W sobotę w Sulechowie ścigało się na trasie Mini (27 km) prawie 200 osób, w niedzielę 118 na Mega (49 km). W te dwa dni było dużo radości z kolarskiego spotkania, ze sportowej rywalizacji, z udanie przeprowadzonej imprezy (przy zaostrzonych normach sanitarnych) przez firmę Kaczmarek Electric przy wsparciu władz miasta, miejscowego Ośrodka Sportu i Rekreacji oraz tutejszych fanów MTB spod znaku Bikesul.
Byłem w sobotę i niedzielę w Sulechowie. Miło było prowadzić imprezę przez dwa dni z mikrofonem w ręku w mieście, gdzie jest dobry klimat dla sportu i rowerów. Miałem okazję do wielu rozmów, nie tylko z Markiem Konwą i Mariuszem Gilem oraz burmistrzem Wojciechem Sołtysem i dyrektorem Łukaszem Duchem. Ich wspólny mianownik brzmi: nie poddajemy się epidemii, robimy swoje (trenujemy i się ścigamy), spotykamy się wzajemnie z dużą serdecznością ładnie spędzając czas.
Informacja prasowa organizatora, autor – Piotr Kurek.
COMMENTS