Panedmia koronawirusa – paradoksalnie – ratunkiem dla cross country?

HomeSport

Panedmia koronawirusa – paradoksalnie – ratunkiem dla cross country?

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


Ostatnie tygodnie wpłynęły na życie większości z nas, zaburzyły plany, a w wielu przypadkach w zasadzie wywróciły je do góry nogami. Dla wielu osób to także niestety finansowe być albo nie być. Dotyczy to także organizatorów wielu imprez, nie tylko kolarskich, tym bardziej, że jest coraz więcej przesłanek sugerujących, że w tym sezonie imprez masowych a tym samym ścigania w formule do której przywykliśmy po prostu w ogóle nie będzie.

O ile ograniczenia w 2021 roku zostaną zniesione to niezależnie od sytuacji będziemy mogli mówić o nowym otwarciu. Zanim jednak przyszły rok, to w ramach programu odmrażania gospodarki, a co za tym idzie także sportu, rząd w IV etapie mówi o dopuszczeniu do organizacji wydarzeń sportowych na otwartej przestrzeni przy zachowaniu limitu 50 osób.

Maraton MTB dla 50 osób? Chyba, że umownie po śladzie gpx, na orientację albo komercynie po 500 PLN opłaty startowej. Inaczej to się nie ma jak spiąć finansowo.

Ale może cross country?

Poza moją portalową działalnością we wczesnowiosennych planach był m.in. epilog zawodów przełajowych Syrenka CX. Niestety jak większość, także i te się nie odbyły. W przypadku Syrenki to przyspieszyło moment, kiedy mogłem zrobić podsumowanie sezonu także od strony finansowej. Tu muszę zaznaczyć, że od samego początku Syrenka CX jest oparta o finansowanie społecznościowe czyli popularny crowdfunding. Na początku to była po prostu zbiórka do puszki, ale od trzech lat korzystam – dla lepszej transparentności – z serwisu Patronite.

Po co ten przydługi wstęp niewiele wnoszący do treści? Ano dlatego, że w sezonie przełajowym 2019/20 w ramach Syrenka CX odbyło się 5 wyścigów oraz 2 ustawki, łącznie 378 osobostartów. A wszystko to kosztowało niespełna 6 500 PLN czyli około 17 PLN za osobostart. Do tego trzeba dorzucić oczywiście dużo wyższy koszt niefinansowy wolontariatu osób, które przy okazji każdego wyścigu w dniu jego odbywania się brały udział w jego przygotowaniu.

Pieniądze, budżety, a dokładniej cięcia nakładów na sport, kulturę i inwestycje to głosy, które słychać coraz częściej w urzędach samorządowych. A to przecież dopiero początek długiej drogi nie tyle przywracania gospodarki do życia, co póki co jej ratowania. Tajemnicą poliszynela jest, że w zasadzie wszystkie kolarskie zawody odbywające się w kraju mają rację bytu właśnie dzięki zaangażowaniu środków publicznych. Oprócz czystej gotówki jest to także udostępnienie służb mundurowych – policji, straży pożarnej, straży miejskiej lub gminnej oraz służb medycznych. Nie ma co raczej liczyć na nic z w/w rzeczy.

Trudna przełajowa runda nie różni się tak bardzo od prostej rundy do cross country. Ktoś zapyta czemu cross country ma być proste? Może dlatego, że w czasach maratonowej posuchy to doskonała opcja na to, by przyciągnąć ludzi i pokazać, że XCO to nie tylko spektakularne rundy znane z Pucharu Świata pokazywanego na redbull.com. Cross country to dynamika, technika, siła, a wszystko na nawet 2-3 km rundzie, na której nie ma nudy. Tyle tylko, że ciężko sobie na takiej rundzie wyobrazić kilkaset osób.

Tu wracamy do obiecanego przez rząd odmrożenia i dopuszczenia do organizacji wydarzeń w przestrzeni otwartej dla 50 osób. Wymarzony wręcz limit dla wyścigu cross country – nie za dużo i nie za mało. Oczywiście nikt nie wie jeszcze kiedy dokładnie i na jakich będzie to warunkach, ale jestem więcej niż pewny, że chętnych do przypięcia numeru startowego na kierownicy nie zabraknie.

Ktoś może powiedzieć, że nawet lokalne zawody przyciągają więcej niż 50 osób. Pewnie tak. Teraz mamy limit 50 i w tym trzeba się zmieścić, najpewniej w ramach jednego wyścigu open. Ale to już detale.

Wracając do meritum – już teraz rozglądajcie się za rundą w Waszej okolicy, organizujcie się, by jak tylko spadną zakazy zarządzić czy to ustawkę czy zawody XCO.

Szczerze wierzę, że to może być rok, kiedy – w pewnym sensie z konieczności – wiele osób głodnych ścigania będzie mogło / musiało skorzystać z tego co będzie dostępne czyli właśnie cross country.

Krótko mówiąc, mamy dopiero kwiecień, a ten rok może należeć do cross country!


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0