Barbara Borowiecka (Team Seven) – Mistrzostwa Świata CX, Dubendorf, Szwajcaria

HomeKomentarze

Barbara Borowiecka (Team Seven) – Mistrzostwa Świata CX, Dubendorf, Szwajcaria

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Walka o jak najlepsze miejsca w barwach Reprezentacji Polski na Mistrzostwach Świata to dla mnie zaszczyt i odpowiedzialność. Jestem szczęśliwa, że dostałam dostałam tę szansę.

Trasa wyścigu była poprowadzona po łące i asfaltach nieopodal lotniska. Z początku na objazdach trasy czułam straszne wertepy i bagno, ale z rundy na rundę teren był coraz bardziej ubity, a samo podłoże wysychało. Było kilka sztucznych ramp, dwa podbiegi po schodach, kilka krótkich hopek do podjechania lub podbiegnięcia a reszta płaska. Na naszym wyścigu nie padało dzięki czemu obyło się bez zmiany roweru.

Byłam zaskoczona jak my Polacy umiemy fajnie razem pracować. MGLKS Błękitni Mexller Koziegłowy i Klub Kolarski AMG Cybinka Team połączyli siły. Przejęli mnie w Cybince i tak zaczęła się wspólna praca. Ruszyliśmy lekko po północy. Na trasie wyścigu byliśmy koło 11 rano. Rejestracja, objazd trasy i jazda na nocleg. W sobotę jeszcze jedna runda na przypomnienie, rozgrzewka i start o 15tej.

Wiedziałam jaki jest poziom zawodniczek, a jaki mój. Mimo to wystartowałam z czystą głową i zwyczajną chęcią walki. To moje pierwsze mistrzostwa świata i wierzę że nie ostatnie, więc lekcja nie pójdzie na marne. Niestety zabrakło kilku sekund, żeby wjechać na ostatnią rundę. Mnie i Zuzkę zdjęli w strefie 80%.

Niedziela to start trzech juniorów i orliczki. Mieli zdecydowanie cięższe warunki do jazdy. Tu zmiana rowerów była konieczna. Podobało mi się, że mogłam pomóc. Przez radio miałam ciągly kontakt z boksem technicznym, widziałam zawodników na trasie i mieliśmy przepływ informacji czy rowery do wymiany gotowe, kto zmienia itd…

A jak i kiedy dowiedziałam się, że mogę jechać na Mistrzostwa? We wtorek 21 stycznia, czyli na 10 dni do startu, odebrałam telefon z informacją że mogę jechać. Ktoś mi na miejscu na pewno pomoże, ubrania na start dostaniemy. Tylko trzeba za siebie zapłacić, ale nie wiadomo ile. W pierwszej chwili zupełnie nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przecież chodziły słuchy, że nie będzie wyjazdu, bo w PZKol nie ma środków na przełaje. A jak „góra” nie pojedzie, to zawodnik sobie nawet za swoje nie wystartuje.

I życzliwe głosy mówiące „po co tam jechać?”…

Cisza, nikt nic nie wie, więc z bólem serca odpuszczm. Bezpośrednio p Mistrzostwach Polski poleciałam na Majorkę wreszcie pojeździć na rowerze. Odpocząć psychicznie po sezonie. Przemyśleć sens uprawiania kolarstwa. Stówki po górach dobrze wchodziły, a nawet i 160 km raz się zdarzyło.

Dlatego kiedy odebrałam telefon zupełnie nie wiedziałam co zrobić. Myślę kto by mi tu mógł podrzucić kilka stówek na wyjazd. Znajomi deklarują pomoc. Wierzę, że jeszcze nic straconego, przecież się nie obijałam, ale raczej to odpowiedni trening pod CX nie był…

No dobra, oddzwaniam i potwierdzam wyjazd. Próbuję w treningach „odmulić” nogi i odpocząć…

Uzbierałam 800zł, pożyczyłam rower na zapas i pojechaliśmy.

Czy tak powinno wyglądać profesjonalne przygotowanie? Jak dla mnie partyzantka.


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0