Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
W czeskim serwisie mtbs.cz ukazał się obszerny wywiad z Jaroslavem Kulhavym, z jednej strony jednym z najbardziej utytułowanych kolarzy górskich, z drugiej zawodnikiem, który najchętniej zapomniałby o minionym sezonie.
Wywiad jest bardzo obszerny, dotyka wielu tematów. Poniżej wybrałem najciekawsze moim zdaniem stwierdzenia.
Pod koniec lipca 2020 Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Na chwilę obecną Czesi mają zagwarantowane jedno miejsce, zbieranie punktów na drugie trwa:
“Tokio jest ważne, ale nie jest priorytetem, w grze jest jeszcze co najmniej trzech czeskich zawodników, którzy punktują – oprócz Igrzysk w kalendarzu są jeszcze bardzo ważny dla mnie Puchar Świata w NMNM, Mistrzostwa Świata XCO w Albstadt czy Mistrzostwa Świata XCM w Turcji. Każda z tych imprez może być ostatnią w mojej profesjonalnej karierze.”
Już dwa lata temu chciał zakończyć karierę ale zdecydował się na wydłużenie o dwa lata. W przyszłości będzie jeździł tylko maratony i etapówki, głównie dla samej satysfakcji i frajdy z jazdy:
“Współczesne cross country stało się bardzo trudne i wymagające. Musisz ścigać się od lutego, cały czas liczyć punkty, bo bez nich nie masz dobrego rozstawienia. Start z odległego miejsca na Pucharze Świata nie ma sensu.”
W związku z tym początek sezonu jest podporządkowany odrobieniu strat punktowych XCO Baynoles, Cyprus Sunshine Cup, Cape Epic (w parze z Howardem Grottsem), Langenlois, potem praktycznie co tydzień wyścigi HC aż do Pucharu Świata w Nowym Meste na Morave.
Intensywny kalendarz kwituje:
“Zrobię wszystko, żeby uzbierać tyle punktów by w NMNM nie stać w siódmym rzędzie…”
O trudnym sezonie 2019:
“Po Igrzyskach w Rio starałem się trzymać poziom Nino, za wszelką cenę być przed nim, a nie kończyć na drugim miejscu. Ale im mocniej trenowałem, tym efekt był odwrotny. Kończenie Pucharu Świata na 90 lokacie mija się z celem.
Kryzys sezonu 2019 to efekt przeciążenia z poprzednich lat oraz zaniedbanych, nie do końca wyleczonych kontuzji. Wszystko się skumulowało. Nie mam już tej dynamiki, która potrzebna jest do wygrywania w cross country.
Ścigam się od 25 lat, piętnasty start w Mont Saint Anne nie jest dla mnie atrakcyjny. Co innego nowe wyścigi, w nowych rejonach świata. W zeszłym roku złapałem dużo dobrej energii dzięki startowi w Brasil Ride.”
W sezonie 2019 nie ukończył wielu wyścigów, jedną z przyczyn był spadek mocy:
“Trudno jest rywalizować jeśli to co maksymalnie możesz z siebie dać okazuje się o 100W mniej niż powinno, niż było w zwyczaju. Na treningach miałem zadane obciążenie 500W, ale nie dawałem rady. Po kilku sekundach wartości spadały do 400W.”
Do słabych wyników sportowych dołożyły się problemy w życiu prywatnym, rozstanie z żoną. Za dużo by udźwignąć to wszystko na raz w szczycie sezonu.
Jaroslav Kulhavy znany jest ze specyficznej pozycji na rowerze, mocno wysuniętej sztycy z offsetem:
“Tak, w końcu mam w rowerze regulowaną sztycę. Nie wyobrażam sobie jak mogłem się tak długo opierać. To jest największa rewolucja w kolarstwie górskim w ciągu ostatnich pięciu lat!”
Na koniec zapytany o plany na przyszłość wspomina m.in. o pomyśle organizacji wyścigu etapowego w miejscu gdzie mieszka, Beskidach, miejscowości Czeladny.
COMMENTS