Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Przełaje nigdy nie były moją mocną stroną, nie były również moim priorytetem, przy czym zapewne jedno wynika po części z drugiego. Mimo to, w przeciągu ostatnich 6 lat odpuściłem w pełni zaledwie jeden sezon przełajowy, startując tym samym w Mistrzostwach Polski już po raz piąty. Każde z nich były zupełnie inne, różniąc się trasami zmagań, jak również warunkami pogodowymi. Od -15*C w Sławnie, poprzez delikatny mróz w Lublinie, aż po zeszłoroczny rzęsisty deszcz i 3*C w Strzelcach Krajeńskich. Ciekaw byłem co przyniesie nam pogoda w tym roku, a jako że po raz pierwszy miałem do swojej dyspozycji dwa równorzędne rowery, po cichu miałem nadzieję na sporą ilość błota, aby mieć okazję zrobić z nich użytek ;)
Kiedy w sobotę po południu przyjechaliśmy na miejsce aby zapoznać się z trasą, wyglądało na to, że będzie dokładnie tak, jak sobie życzyłem, gdyż zaczął padać deszcz, a cała runda mocno rozmiękła. W takich właśnie warunkach zrobiłem jej objazd i nie wyglądało na to, żeby miała prędko przeschnąć. W niedzielę pogoda zmieniła się jednak diametralnie, wyszło piękne słońce, które w połączeniu z lekkim wiaterkiem bardzo skutecznie osuszyło trasę, zmieniając rzadkie błoto w dość zbity i gęsty klej, miejscami mocno „trzymający” rower, jednak w gruncie rzeczy bardzo przyczepny i nieobklejający roweru.
Jako że nie ścigałem się zbyt wiele przed Mistrzostwami, na starcie wyczytany zostałem do ostatniego rzędu. W zasadzie nie przeszkadzało mi to szczególnie – zero spiny, byle przed siebie i to wszystko. Nie było nas zresztą zbyt dużo, gdyż cały wyścig Elity mężczyzn wraz z U23 liczył zaledwie 30 zawodników.
Po starcie udało mi się dość sprawnie znaleźć w okolicy pierwszej 15-tki, a stawka szybko się rozciągnęła i każdy wszedł we własne tempo. Nie byłem w stanie awansować już dużo, tak samo jak inni nie byli w stanie mnie dogonić. Ostatecznie skończyłem na 13 pozycji, z zaszczytnym tytułem „pierwszego z dublem”. No trudno, lekcje pokory też raz na jakiś czas się przydają ;) Dla chętnych poniżej relacja filmowa z weekendu.
Mistrzostwa Polski były docelowym (o ile można w ogóle w tym przypadku użyć tego określenia) i ostatnim startem w moim skromnym sezonie przełajowym. Mimo, że na starcie stawałem zaledwie 4 razy, to przez ostatnie półtora miesiąca świetnie się bawiłem i co najważniejsze dzięki tej rywalizacji uniknąłem nudy i monotonii, jakie często potrafią dopaść o tej porze roku. Nie byłoby to możliwe bez wsparcia kilku firm oraz osób. Przede wszystkim podziękowania należą się polskiej marce NS Bikes, która użyczyła mi dwa rowery i w dodatku nie zbeształa mnie, kiedy używałem ich w sposób mniej konwencjonalny. Lekkie, sztywne (i stylowe) koła VYTYV dorzucił mi na start w MP Wojczal-Bike, a o szczelność opon zadbało Trezado.
Teraz znowu czas odpocząć nieco od ścigania i skupić się na przygotowaniach do sezonu letniego, który rozpocznę najpewniej końcem marca. Czuwają nade mną Maciej Jeziorski, Be Compleat oraz Piotr Kawula, więc jestem o siebie spokojny. Tymczasem zapraszam na mojego Facebooka, Instagram oraz Stravę. Do zobaczenia :)
COMMENTS