Katarzyna Solus Miśkowicz (KSM Trek Racing): mocna psychika jest tak samo ważna jak kondycja fizyczna

HomeWywiady

Katarzyna Solus Miśkowicz (KSM Trek Racing): mocna psychika jest tak samo ważna jak kondycja fizyczna

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może zacznijmy z wysokiego “c” – poprzedni sezon zakończyłaś opuszczając dotychczasową drużynę i stawiając na indywidualny projekt kolarski. Czy dziś, po roku, po całym sezonie, jesteś zadowolona z tej decyzji?

Zdecydowanie tak. Oczywiście idealnie byłoby gdybym znalazła Sponsora Strategicznego i nie musiała się martwić o finanse, jednak patrząc wstecz na pewno nie zmieniłabym tej decyzji. Takiej zmiany właśnie potrzebowałam. Zresztą, mamy ostatnio bardzo wielu indywidualnie jeżdżących zawodników na naszym krajowym podwórku MTB jak Maciej Jeziorski, Patrycja Piotrowska, powracająca do ścigania Rita Malinkiewicz, czy najbardziej kolorowa postać w polskim peletonie – Pan Tygrys :).

Sezon 2020 będzie ciągiem dalszym Twojego indywidualnego projektu?

Tak. Bardzo satysfakcjonujące jest to, że firmy które wyciągnęły do mnie pomocną dłoń są zadowolone ze współpracy, pomimo kontuzji i braku dobrych wyników sportowych w sezonie pozostają ze mną na kolejny rok :)

Naprawdę uważasz, że w sezonie 2019 nie miałaś dobrych wyników sportowych?

Tak. Patrząc na suche wyniki sportowe, a to one się liczą, to dokładnie tak jest. Nie miałam żadnych dobrych wyników. 4. miejsce na Mistrzostwach Polski to nie medal, a jak wiadomo liczą się medale. Dwa dobre występy na Pucharach Świata nie wniosły niczego więcej, jak choćby kwalifikacji na MŚ.

No dobrze, to dlaczego nie było tych satysfakcjonujących Cię wyników? Można to zrzucić tylko i wyłącznie na barki operacji kolana i zaległości treningowych?

Nie ukrywam, że nie zdawałam sobie sprawy z tego że to naprawdę ciężka kontuzja. Nadal w sumie jestem w trakcie rehabilitacji i kolano jeszcze nie jest w pełni sprawne. Myślę że kontuzja to po pierwsze, a w późniejszym czasie również psychika sprawiła że nie było tych dobrych wyników. 

Coraz więcej sportowców, nie tylko kolarzy, zwraca uwagę na aspekt „mocnej głowy” czy też mówiąc bardziej fachowo psychologii w sporcie. Mówi się o tym, ale odnoszę wrażenie, że mało kto jednak sięga po tego rodzaju pomoc. Mnoży się sposoby treningu, regeneracji, ale „zajrzeć sobie do głowy” daje mało kto. Jak to jest w Twoim przypadku?

W sumie od zawsze byłam z tym sama. Nie ukrywam że zmiany jakie zaszły po sezonie 2018 to właśnie przez „głowę”. Znalazłam bardzo dobrą Panią psycholog i to ona uświadomiła mi te zmiany są potrzebne. W tym momencie nie korzystam z żadnej pomocy, ponieważ nie znalazłam odpowiedniej osoby, a wcześniejszy psycholog jest za daleko, a szkoda. Jak bardzo ważna jest głowa? Tak samo ważna jak kondycja fizyczna. W  kolarstwie górskim wydaje mi się że ta dziedzina w ogóle nie istnieje. Wygląda jednak na to, że powoli zaczyna się to zmieniać.

2020 to rok olimpijski. Myślisz o Igrzyskach w Tokio? Liczysz na możliwość startu? Chciałabyś odczarować pecha z Rio?

Myślę i nie myślę. Albo staram się nie myśleć i robić swoje. Co ma być to będzie. Czy liczę na możliwość startu? Po pierwsze należy przygotować się do sezonu. Po drugie musi być drugie miejsce dla kobiet. Po trzecie trzeba wygrać kwalifikacje. Nie wiem czy jeszcze dane będą mi kolejne Igrzyska.

Wspominasz o krajowych kwalifikacjach. Nie ukrywam, że to byłoby pewne novum na naszym podwórku – o ile mówimy o realnych kwalifikacjach, a nie jak to zwykle bywa wyśrubowanych kryteriach zostawiających decyzję trenerowi kadry…

Może i jestem „niemądra”, ale mam nadzieję, że jeśli będą dwa miejsca to pojadą dwie najlepsze zawodniczki i tyle. 

Cross country w którym się specjalizujesz to zdecydowanie sport indywidualny. A może być częścią drużyny po prostu nie jest tu do niczego potrzebne? Chociaż z drugiej strony zawodnik jest frontmenem, za którym z reguły stoi cały sztab ludzi…

XCO to sport indywidualny, ale faktycznie trzeba mieć drużynę która pracuje na Wasz wspólny sukces. Drużyna jest niezbędna do ścigania się i  do osiągania wyników sportowych. To fakt.

Kto oprócz Mariusza, Twojego męża, jest w drużynie?

Z zawodników? Tylko ja. Stowarzyszenie w tym momencie jest powołane w tym celu abym mogła wyrobić licencję i się ścigać pod własną nazwą z moimi Sponsorami na koszulce.

Czyli Ty trenujesz, startujesz, ogarniasz swoje „social media”, a cała reszta – a jest tego naprawdę dużo – jest po stronie Mariusza?

Myślę że trochę generalizujesz mówiąc, że tylko trenuję i ogarniam social media. Jest tego znacznie więcej. Faktycznie wiele jest na barkach mojego męża, ale ma mniej pracy niż gdy jeździł z Kadrą Rosji, Moebel Marki, czy w mojej poprzedniej grupie. Mało tego, teraz podjął się nowej pracy, która doda mu nowych obowiązków, ale dzięki temu finansowo odciąży nas to w pewnym stopniu w trakcie sezonu.

Nie chciałem Cię urazić ani deprecjonować Twoich nakładów! Wylewanie wiader potu na treningu, a także dość kreatywne prowadzenie social mediów to jest ogromna praca. Tym bardziej że w tym roku zrobiłaś kilka naprawdę fajnych akcji – jak chociażby ta z rozdaniem dzieciom w szkole kasków czy kampania na rzecz używania oświetlenia przez cały rok. Można powiedzieć, że nie są to jakieś wielkie rzeczy, ale jednak angażujące nie tylko Ciebie. A jestem pewien że masz w głowie kolejne pomysły!

Pomysłów to ja mam tysiąc! Moim marzeniem jest zrealizować parę wielkich projektów. Nie ukrywam, że dlatego również szukam Partnera, który chciałby i pomógłby mi rozwijać sport w mojej okolicy czy województwie.

Niestety realia są jakie są i na razie wszystko pozostaje w mojej głowie.

Może to trochę zbyt intymne pytanie – ale jak takie sportowe życie wpływa na Waszą relację? Umiecie znaleźć swój czas, kiedy żadne nie myśli, nie pyta, nie rozmawia o sporcie, treningu…?

Myślę że po prostu dobrze się rozumiemy, ja ufam mojemu mężowi a on mnie słucha. Wbrew pozorom, będąc w domu nie mamy dla siebie zbyt wiele czasu, Mariusz bardzo dużo pracuje, a ja wiem co mam robić. W pewnym momencie siadamy i ustalamy co i jak. Poza tym, tak naprawdę w moim domu o sporcie, o tym co robię mało się mówi. Rodzina jest duża, obowiązków i pracy jest też wiele, a poza tym są dzieci i tak mija dzień za dniem.

Podpisałabyś się pod stwierdzenie że kolarstwo traktujesz jako swoją pracę? Idąc na trening czy jadąc na zawody idziesz do pracy i „pracy do domu nie przynosisz”?

Ciężko jest mi w tym momencie nazywać to pracą, skoro nie przynosi to żadnych korzyści finansowych, ale – tak.  Idąc na trening idę do pracy. Skłamałabym mówiąc, że pracy nie przynoszę do domu :) Nie da się tego aż tak rozdzielić. Zwłaszcza gdy w sezonie przychodzi czas wyjazdów i zawodów.

W dzisiejszych czasach dużo więcej “warci” są ludzie popularni, a niekoniecznie coś sobą reprezentujący. Jesteś czołową zawodniczką w kraju, jedną z zaledwie kilku startujących za granicą, jak Twoje sukcesy sportowe odbierane są przez potencjalnych sponsorów czy partnerów?

Nie jest łatwo. Na szczęście firmy związane z kolarstwem zaufały mi i współpracujemy, dlatego mogę się ścigać. Sponsorem na rok 2019 był i na ten moment nadal jest mój mąż, a poszukiwania Partnera do współpracy idą opornie. Jednak nie poddajemy się :)

„Firmy związane z kolarstwem” – a jak jest z tymi spoza dyscypliny? Rozmawiasz z jakimiś? Próbowałaś? Jakie są Twoje doświadczenia?

Wysłałam propozycję do paru firm i rozmawiałam z firmami w mojej okolicy, jednak do tej pory nikt nie był zainteresowany. Nie ukrywam, że jestem tez trochę nieśmiała, bo wiem że żadną „Mistrzynią Świata” nie jestem. Wychodzę z założenia że to marketing i staram się nie poddawać. Jeśli ktoś będzie uważał, że taka reklama jest coś warta to zainwestuje, ale znając Polskie realia wiem że zwykle są to pasjonaci.

No właśnie – co Twoim zdaniem może takiej firmie spoza branży zaoferować zawodnik Twojej klasy? Jaką wartością jest umieszczenie logotypu sponsora na Twoim stroju w przypadku lokalnej firmy, a co jeśli jest to firma działająca na przykład na terenie całego kraju, a może i międzynarodowa? 

Hmmm, trudne pytanie, ponieważ nie ja prowadzę takie statystyki, tym zajmuje się marketing. Z mojego punktu widzenia, czyli patrząc zupełnie nieprofesjonalnie myślę że samo wspieranie sportu już sprawia że na dane firmy patrzy się bardziej przyjaźnie. Sport to dzieci, młodzież, zawody, eventy, wielkie środowisko. A widząc na koszulce, czy na kasku daną firmę, której nie znamy, a przewija się w mediach, zdjęciach itp. prędzej czy później sprawdzisz czym się zajmują, a nuż coś ci się spodoba. Pozytywny odbiór danej osoby w social media, dobre wyniki sportowe to oczywiście główne korzyści dla firm, z których później chętniej korzystają potencjalni klienci.

Kilkukrotnie w naszej rozmowie przewinął się wątek finansowy. Wydaje się, że z punktu widzenia sportowca to powinno być ostatnie rzecz o jaką powinien się troszczyć, a koncentrować powinien się na treningu. Kilka dni temu na swoim profilu napisałaś, że szukasz sponsora strategicznego, który pomógłby sfinansować sezon 2020, a może i kolejne. Czy możesz powiedzieć ile kosztował Was sezon 2019 albo jakich środków poszukujesz na 2020? Myślę, że mało kto z kibiców ma wyobrażenie o jakich pieniądzach tu mowa.

To prawda, tak powinno być, ale często nie jest :) Opublikowałam coś takiego i tak jak myślałam nie było ani jednej firmy/osoby zainteresowanej. Ale chciałam spróbować w ten sposób, skoro inne metody nie wypaliły.

Co do kosztów to ze względu na dodatkową pracę mojego męża jaką podjął w tym roku, są one mniejsze. Potrzebowałabym około 25-30 tysięcy na sezon.

A ile kosztował sezon 2019? Pozwól że zostawię to dla siebie.

Coraz więcej różnego rodzaju inicjatyw finansowana jest w oparciu o crowdfunding. Sam organizując zawody przełajowy Syrenka CX opieram się na wsparciu za pośrednictwem Patronite. Nie myślałaś, żeby – mówiąc kolokwialnie – wyciągnąć rękę z prośbą o pomoc do Twoich fanów i kibiców?

Nie, absolutnie nie! Jeśli ktoś ma mnie wspierać to dlatego że dobrze wykonuję swoją pracę. Nie potrafiłabym przyjąć takich pieniędzy, ale nie wykluczam kiedyś jakiejś zbiórki w innych celach. Mam parę pomysłów, ale to byłoby coś co robiłabym dla innych.

Skoro jest tak ciężko, to może nie ma sensu „kopać się z koniem” i lepiej zająć się czymś innym?

Postanowiłam, że jeszcze ten jeden sezon będę się ścigać. A co będzie później… zobaczymy :) 


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0