Red Bull Rampage – historia pięknego szaleństwa

HomeZapowiedziCiekawostki

Red Bull Rampage – historia pięknego szaleństwa

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Możecie nie być fanami kolarstwa grawitacyjnego oraz wszelkich ryzykownych zabaw na rowerze. Nie ma problemu, ale jest jedna impreza w roku, którą powinniście obejrzeć nawet jeśli cała światowa scena zjazdowa jest Wam kompletnie obojętna. Mowa oczywiście o Red Bull Rampage, najbardziej elitarnych freeride’owych zawodach na świecie. Aby w nich wystartować, należy dostać zaproszenie, nie ma innej drogi. Tym większa więc duma, że mamy na niej także 'swojego człowieka’ – po raz czwarty w karierze do Utah poleciał bowiem Szymon Godziek, który miejsce w tym zaszczytnym gronie wybrańców zapewnił sobie ubiegłorocznym 8 miejscem.

Znajdź zawodnika…
Cam Zink, 2016 / fot. Christian Pondella

O co tu chodzi?

W skrócie – przez tydzień zawodnicy wraz ze swoimi niewielkimi zespołami przygotowują własnymi siłami (żadnego ciężkiego sprzętu, koparek itd.) swoją trasę, po której następnie wykonują po dwa punktowane przejazdy. Oceniana jest między innymi trudność obranej linii, wykonywane sztuczki, płynność oraz ogólnie styl. Skala punktowa zawiera się w przedziale 0 -100pkt, a wygrywa zawodnik, który uzyska najwyższy wynik w jednym z dwóch przejazdów.
Co do samego przygotowywania tras – zawodnicy często zawierają pomiędzy sobą 'sojusze’, nawzajem pomagając sobie w przygotowaniu swoich linii oraz współdzieląc między sobą ich odcinki. Oprócz samej jazdy mamy więc tutaj również ciekawy element współpracy, a także fakt, że każdy z ponad dwudziestu zawodników zjeżdża nieco inną trasą. W zależności od ridera, jedni stawiają bardziej na trudność samego przejazdu, podczas gdy inni opierają swój wynik głównie na wykonywanych sztuczkach. Na podium stają oczywiście Ci, którzy są w stanie wykonywać najlepsze tricki, zjeżdżając po najtrudniejszej trasie. Brzmi jak scenariusz na dobre widowisko? Kto oglądał chociaż raz, wie że takie jest.

Kyle Strait dopieszczający swoją linię. Stromo?
2017 / fot. Christian Pondella

Rys historyczny

Wszystko zaczęło się w 2001 roku, kiedy to przy zachodniej granicy Parku Narodowego Zion w Utah, zorganizowana została pierwsza edycja imprezy. Zawodnicy rywalizowali między sobą na niemalże dziewiczym terenie, skacząc z prawie wcale nieprzygotowanych skał i lądując na zboczach żwiru i kamiennego gruzu. Jeśli należycie do grona wyznawców 'naturalnych’ tras, to zdecydowanie było coś dla Was. Po czterech latach impreza została jednak wstrzymana ze względu na zbyt duże zagrożenie dla startujących, aby powrócić w 2008 roku w nieco innym miejscu (także w Utah) oraz z lekkimi modyfikacjami. To wtedy wprowadzono drewniane przeszkody, jak np. ogromne dropy. Od tamtego momentu impreza odbywa się (z małymi wyjątkami w 2009 i 2011 roku) regularnie, a jej tegoroczna edycja jest już czternastą w historii jej istnienia. W tym czasie lokalizacja zmieniała się jeszcze kilkukrotnie, miejscówka nie jest jednak jedynym co uległo zmianie. Nagroda finansowa za zwycięstwo wynosząca w 2001 roku 8,000$ urosła z czasem do 200,000$ (!) w 2016. Trudno się więc dziwić, że wciąż nie brakuje chętnych, aby podjąć ryzyko…

Najbardziej utytułowany zawodnik w historii Rampage’a, trzykrotny zwycięzca Kurt Sorge
2017 / fot. Bartek Woliński

Ciemna strona Rampage’a

No właśnie, ryzyko. Oczywistym jest, że zawody polegające na zjeżdżaniu po najtrudniejszej możliwej trasie, w dodatku z dołożeniem tricków muszą generować sporo upadków. Tak też się dzieje, a skalisty krajobraz Utah był w ciągu ostatnich 18 lat świadkiem niezliczonej ilości gleb. Masa z nich na szczęście tylko wygląda groźnie, nie brakowało jednak wielu poważnych upadków, wliczając w to nawet poważne uszkodzenia kręgosłupa (Paul Basagoitia, 2015)… Zobaczcie sami najlepsze (najgorsze?) upadki w historii Rampage’a… lub nie, jeśli nie macie ochoty.

Nieustanna ewolucja

Jak każda inna dyscyplina oraz konkurencja sportowa, także i Rampage nieustannie ewoluuje, co oczywiście podoba się jednym, ale niekoniecznie innym. Niezaprzeczalnie widoczna jest coraz większa ingerencja w naturalność tras, a nacisk coraz mocniej kładziony jest na wykonywane ewolucje, kosztem trudności linii. Wywołuje to głosy sprzeciwu, także wśród niektórych zawodników, którzy twierdzą, że impreza traci przez to pierwotnego ducha i charakter, który zakładał rywalizację na jak najbardziej naturalnej trasie. Rzeczywiście, jeśli porównamy filmy z 'oryginalnego’ Rampage’a z jego współczesną wersją, widać jak wiele zmieniło się w ciągu kilkunastu lat historii imprezy. Można się z tym zgodzić lub nie, ale osobiście uważam, że impreza faktycznie coraz bardziej zaczyna przypominać zawody slopestyle’owe na rowerach do DH i trochę tęsknię do wyglądu sprzed paru lat, kiedy oglądałem już zawody na żywo i wspominam je właśnie jako kombinację zapierających dech w piersiach zjazdów oraz grubych tricków. Mając jednak na uwadze, że spora część startujących (a także zwycięzców) wywodzi się właśnie ze sceny slopestyle’owej, a także że Rampage oprócz bycia zawodami sportowymi jest przede wszystkim komercyjnym widowiskiem, które ma zarabiać, nie spodziewam się aby tendencja ostatnich lat miała ulec zmianie…

Kiedy i gdzie oglądać

Przejdźmy jednak do przyjemniejszej strony imprezy, czyli 'polskiego akcentu’. Jak już wspomniałem na samym początku, po raz czwarty na Rampage’a zaproszony został Szymon Godziek. ’Szaman’ swoją rywalizację kończył do tej pory na 11 (2014) oraz 8 (2018) miejscach. W 2015 roku, z powodu kontuzji doznanej już na treningu nie zdołał on wystartować. Szymon w USA jest już od pewnego czasu, a obecnie intensywnie pracuje nad swoją trasą. Gorąco zachęcam do śledzenia jego poczynań w social mediach oraz oczywiście kibicowania mu na samych zawodach! Poza naszym rodakiem, można jednak liczyć na prawdziwą śmietankę światowego freeride’u oraz slopestyle’u, wliczając w to takie nazwiska jak Rheeder, Lacondeguy, Semenuk, Sorge, Johannson… W zasadzie powinienem wymienić tutaj wszystkich, gdyż w tym gronie nie ma żadnej przypadkowej osoby. Przekonajcie się sami. Transmisja zaczyna się w piątek o 18.00 naszego czasu, a znajdziecie ją pod tym linkiem. Zbierzcie znajomych, przygotujcie coś do jedzenia i spędźcie niesamowity wieczór oglądając jak po raz kolejny przesuwane są granice ludzkich możliwości oraz strachu.

Tom Van Steenbergen
Rampage 2017 / fot. Paris Gore

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0