Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Wyścig w Żarach to jakby nie było zawsze wyścig priorytetowy, w końcu tu na wyścigach zdobywałem swoje pierwsze zwycięstwa, a ostatni raz wygrałem tu w 2010, gdy klub Żary MTB Team, w którym zaczynałem przygodę z kolarstwem górskim zorganizował wówczas XXIV Wyścig „Żary XC 2010”.
Dwa lata temu również brałem udział w Kaczmarek Electric MTB w Żarach, ale wówczas jechałem dystans GIGA i zająłem 4. miejsce.
W tym roku z racji braku czasu na dłuższe treningi oraz ostatnie starty w XC w Czechach, które poprzedzały bezpośrednio wyścig w Żarach zdecydowałem się na dystans MEGA. Po starcie udało się nawiązać współpracę z Dawidem Romanowskim z Zielonej Góry, ale dopiero na pierwszym mocniejszym podjeździe tzw. „trawą” zyskaliśmy przewagę. Nasza współpraca dobrze się układała, ponieważ Dawid walczył w innej kategorii niż ja. Wyścig u siebie daje przewagę znajomości terenu, ale jednocześnie jest swego rodzaju presją, bo wiem, że sporo osób liczyło na moją wygraną…i nie zawiodłem ich, bo po dziewięciu latach ponownie wygrałem wyścig na dystansie MEGA open i w kategorii M2, a współpracujący ze mną Dawid zajął 1 miejsce w kategorii M3, czego mu gratuluję i jednocześnie dziękuję za udaną współprace i rywalizację na trasie.
Warunki na trasie były bardzo dobre, dzień przed popadał deszcz, co sprawiło, że przyczepność opon była idealna, a co do samej trasy, to powiem tyle, że mogła by być bardziej wymagająca, bo Zielony Las stać na więcej.
Cieszę się, że wyścig co prawda w formule maratonu zawitał do Zielonego Lasu i z tego co słyszałem zawodnicy komentowali, że była to jedna z najciekawszych i wymagających tras tego cyklu, a ja właśnie takie preferuje.
Fot. Paweł Łabaziewicz
COMMENTS