Łukasz Klimaszewski (Mitutoyo AZS Wratislavia) – Nova Cup, Harrachov, Czechy

HomeKomentarze

Łukasz Klimaszewski (Mitutoyo AZS Wratislavia) – Nova Cup, Harrachov, Czechy

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Sezon powili się kończy. Ciekawe wyzwania zostawiam jak zwykle zostawiam sobie na deser. Dwa lata temu była etapówka w Rumunii, rok temu Rallye Sudety. W tym kolejny czeski klasyk – Nova Cup – Harrachov.  Maraton giga co się zowie – 128km i 4050 metrów w pionie. Na jednej pętli. Przy okazji finał Pucharu Czech XCM. O trudność trasy i poziom sportowy mogłem być spokojny.

Trasę poprowadzono na pograniczu polsko-czeskim. Harrachov – Rokytnice, Spindleruv Mlyn – single w okolicach Borowic – Wysoki Kamień – Schronisko Orle – Harrachov. Co tu dużo pisać: mają rozmach i fantazję! Na rozgrzewkę podjazd pod skocznię w Harrachovie. Zjazdy poprowadzono za to trasami DHw bikeparkach. Poza otaśmowanymi skoczniami, dla maratończyków nie było taryfy ulgowej. Następnie wjazd na Przełęcz Karkonoską i zjazd w terenie trasą enduro. Przejechana większość singli Pasma Rowerowego Olbrzymy. Na dobicie Zakręt Śmierci i żółty szlak na Wysoki Kamień. Odcinek dobrze znany z rodzimych startów. Chyba nikt nie wpadł jednak na pomysł, aby pokonywać go pod górę! Dodatkowo wiele kilometrów szlaków pieszych w wysokich partiach Karkonoszy. Swoją drogą, jaką siłę przebicia ma czeski organizator, że udaje mu się uzyskać zgody na takie poprowadzenie tras? Także po polskiej stronie w obrębie KPN? U nas jak zwykle stara śpiewka „nie dało się” – będą szutry na pięciu pętlach. Na bufetach pełna profeska. Dostaję bidon, a po przejechaniu kilkunasto kilometrowej pętli i ponownym minięciu tego samego bufetu, mogę zabrać swój własny już czekający napełniony. W sumie cztery takie podwójne bufety. Po zawodach w biurze można odebrać własne wyrzucone bidony, kamizelkę itp. Śmieci na trasie nie uświadczysz. Da się?

Wyścig oznaczał dla mnie 6 godzin i 40 minut cierpienia na trasie. Poza dystansem właśnie nagromadzenie odcinków specjalnych stanowiło główną trudność. Czy nie za to kochamy maratony? :)

Praca podczas parotygodniowych przygotowań, doświadczenie i dobre zarządzanie siłami pozwoliły mi uzyskać niezły rezultat. Linię mety przekroczyłem na zasłużonej bombie, jako ósmy zawodnik open. Przy okazji zgarnąłem jakąś kategorię wiekową, choć porównywać trzeba się zawsze z najlepszymi. Miejsce niezłe, strata czasowa do pierwszego motywuje do dalszej pracy. Wyścig naprawdę godny polecenia!


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0