Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Sobotni poranek spędziłam na wyścigu XC z serii Małej Ligii w Zagórzu. Moja forma na zawody XC po wyścigu etapowym nie była optymalna, ale start miał być przede wszystkim treningowy, bo w najbliższą niedzielę wybieram się na Mistrzostwa Polski w maratonie do Gdyni i to był w sumie ostatni dzwonek żeby zrobić intensywniejsze przepalenie.
Start dziewczyn był zaplanowany na 10:30, nie było to złe, bo zapowiadał się kolejny upalny dzień. Mimo końca sierpnia, miało być ponad 30 stopni.
Na start wybrałam rower ze sztywnym widelcem, bez zawieszenia, bo w moim Sparku Serwis Bajka zdiagnozował pęknięcie w sztycy i nie zdążyłam nic na czas zorganizować. To był mój pierwszy start na w pełni sztywnym rowerze, nie miałam wyobrażenia jak ten rower będzie się prowadzić. Przejechałam pętlę dwa razy, trasa okazała się cała przejezdna, bardzo fajna, bez sztucznych przeszkód, wymagająca, miejscami piaszczysta i z korzeniami, ale całkowicie oparta na naturalnym ukształtowaniu terenu, z ciekawszych miejsc – jeden sztywny dłuższy podjazd, zjazd po piaszczystych wertepach z korzeniami zakończony piaszczystym zakrętem i seria hopek tuż przed ostatnim zakrętem do mety. My dziewczyny miałyśmy do pokonania 5 pętli. Na starcie doborowe, stałe już towarzystwo koleżanek z Małej Ligii, z którymi ściganie się to sama przyjemność. Jak wcześniej w tym sezonie, startowałyśmy oddzielnie, przed Mastersami. Z moich najbliższych rywalek z kategorii Ladies: Justyna z IBox Mała Liga Cycling Team, Justyna z Bike Salon Team i z Elity Klaudia z MetroBikes.pl.
Po starcie już od razu wiedziałam, że odzwyczaiłam się od rytmu wyścigowego. Udało mi się przebić na drugą pozycję za Klaudię i chwilę utrzymać jej tempo. Nie da się ukryć, że nie miałam już zapasu żeby zaatakować, a mój sztywny rower nie ułatwiał prędkiego pokonywania technicznych fragmentów. Klaudia odjechała na pierwszym długim zjeździe i przed końcem pierwszego okrążenia straciłam ją z oczu. Pozostała walka o pierwsze miejsce w kategorii. Udało się uniknąć dubla i tym samym przejechać pełne 5 okrążeń. Wjechałam na metę druga open, pierwsza w kategorii. Zapamiętam ten wyścig jako nowe doświadczenie zabawy na sztywnym widelcu, bardziej wymagającej na nierównościach, ale coś za coś – na podjazdach rower prawie nic nie ważący fruwa pod górę.
Mała Liga XC jak zawsze ugościła nas niepowtarzalną atmosferą i wspaniałą, naturalną trasą. Dziękuję Trezado Wolfpack za wsparcie nie tylko sprzętowe oraz trenerowi Bogdanowi Czarnocie za przygotowanie do tego startu tak jak to było możliwe najlepiej, świeżo po kolejnej etapówce.
COMMENTS