Michał Topór – Cyklokarpaty Dukla

HomeKomentarze

Michał Topór – Cyklokarpaty Dukla

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Po niezwykle intensywnym okresie, jakim było dla mnie kilka tygodni otaczających Mistrzostwa Polski oraz Mistrzostwa Europy nadeszła dla mnie chwila wytchnienia w postaci całkowitego braku startów lub też ścigania na zdecydowanie mniejszych imprezach. Dzięki temu udało mi się nieco urozmaicić mój kalendarz i przemycić do niego pierwszy w tym sezonie start w maratonie (następny prawdopodobnie będzie już w Gdyni we wrześniu). Do wyboru było kilka imprez „w rozsądnym zasięgu”, ostatecznie padło jednak na podkarpacką Duklę, w której miałem przyjemność ścigać się 2 lata temu, a która słynie ze swojego lepkiego niczym plastelina błota. W odróżnieniu od zeszłego występu, tym razem podczas samej rywalizacji panowała ciepła, słoneczna pogoda. Aby tradycji stało się jednak za dość, w nocy przed dniem startu spadł deszcz, który zadbał by trasa utrzymała odpowiedni stopień zabłocenia ;)

Najdłuższy dystans liczył zaledwie nieco ponad 60km, liczyłem więc, że uda mi się go pokonać w około 3h. Nie miałem jakiegoś szczególnego planu, chciałem po prostu jechać spokojnie własnym tempem i w zależności od rozwoju wypadków przyspieszyć trochę w ostatniej godzinie jazdy. Podobnie jak dwa lata temu, najmniej przyjemną częścią trasy okazał się pierwszy podjazd, na którym cienka warstwa błota dość szybko zaczęła oklejać koła. Jako że przejechałem już wystarczająco dużo wyścigów w błocie, wiem doskonale, że jazda z „zapchanym” rowerem nie ma najmniejszego sensu, toteż kilkukrotnie zatrzymywałem się na podjeździe, żeby oczyścić z błota opony oraz prześwity w ramie i pozwalając przeciwnikom w tym czasie odjechać. Zgodnie z przewidywaniami udało mi się ich dogonić już na pierwszym zjeździe, jednak właśnie kiedy zacząłem się na dobre rozpędzać, pomyliłem trasę i musiałem wracać kilkaset metrów ;) Razem ze mną przestrzelił Adrian, zabraliśmy się więc do pogoni za resztą czołówki, którą udało się dogonić w dość krótkim (jak na całość rywalizacji) czasie. Aż do rozjazdu jechaliśmy w kilkuosobowej grupce razem, na rozstaju zostaliśmy we trójkę z Adrianem oraz Albertem. W dalszym ciągu jechałem swoje, nie oglądając się zbytnio na to co robią chłopaki, którzy siedzieli mi spokojnie na kole. Na najdłuższym podjeździe, mniej więcej pośrodku trasy odpadł jednak Adrian, a na ok 20km przed metą, na ciekawym, krętym leśnym odcinku pożegnałem się również z Albertem. Pozostała mi więc samotna jazda aż do końca, urozmaicona jedynie wyprzedzaniem doganianych zawodników z krótszych dystansów. Do celu dojechałem po nieco ponad 3h jazdy bez większych przygód po drodze, no może poza jednym orzeźwiającym nurkowaniem w kałuży ;)

Przyznam szczerze, że nieco dziwnie czułem się podczas całej imprezy. W ostatnim czasie przyzwyczaiłem się już do innego ścigania – Puchary Polski, wyścigi UCI od Pucharów Czech, aż do Mistrzostw Europy i Pucharów Świata… Tam panuje bezkompromisowe ściganie, jesteś otoczony przez przeciwników od startu aż do mety, tutaj natomiast panuje sielankowa wręcz atmosfera, co zresztą zrozumiałe dla imprezy skierowanej dla szerokiego grona uczestników. Od jakiegoś czasu Cyklokarpaty wpisały swoje imprezy do kalendarza związkowego, za co wielka im chwała, bo dzięki temu „legalnie” mogą w nich startować również zawodnicy z licencjami Elity. Pomysł jak najbardziej dobry, który popieram, gdyż pozwala uniknąć kontrowersyjnych sytuacji i zbędnych dyskusji w tym temacie. Mam natomiast jedną uwagę. Rozumiem, że jako przedstawiciel „zawodowców” z licencją jestem klasyfikowany na nieco innych warunkach, wciąż jednak nie wiem, dlaczego akurat nasza kategoria jako jedyna pozbawiona jest jakichkolwiek nagród poza statuetką oraz dyplomem. Byłoby to dla mnie zrozumiałe, gdyby organizator pobierał od osób z licencjami opłaty startowe zgodne z przepisami PZKOL, jednak płacąc identyczne wpisowe jak każdy inny uczestnik, miło by było nie być w ten sposób lekceważonym. Żałuję, bo moja zdobyczna bluza z Cyklokarpat wygrana 2 lata temu (również w Dukli) do teraz jest moją ulubioną ;)

Pomijając jednak ten jeden szczegół, cała impreza zrobiona była na dobrym poziomie i przez te 3h spędzone w siodle bawiłem się świetnie :) W najbliższy weekend ciąg dalszy niezobowiązującego ścigania, tym razem na moim własnym podwórku, czyli Puchar Tarnowa MTB. Zapraszam gorąco na mojego Facebook’a, Instagram oraz Stravę. Do zobaczenia :)


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 1