Michał Topór – Mistrzostwa Europy XCO, Brno

HomeKomentarzeReprezentacja

Michał Topór – Mistrzostwa Europy XCO, Brno

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Ostatnie kilka tygodni były dla mnie niezwykle intensywnym okresem. Ostatnie przygotowania przed Mistrzostwami Polski, wyjazd na Mazury, następnie start zakończony srebrnym medalem wśród Młodzieżowców oraz piątym miejscem w Elicie. Dobra jazda oraz rezultat poskutkowały powołaniem do Reprezentacji Polski na Mistrzostwa Europy, w tym roku odbywające się w czeskim Brnie.

Fot. Piotr Staroń

Już w ubiegłym roku miałem okazję ścigać się na tej trasie, wtedy na Pucharze Czech. Jej układ pozostał bez zmian, organizatorzy zmodyfikowali jednak kilka zjazdów, zastępując ich naturalną, żwirową nawierzchnię wbitymi w ziemię kamieniami. W zasadzie przemienili je w niesamowicie długie rockgardeny. Cała runda w Brnie bardzo mi się podoba, to typowa trasa w czeskim stylu ze stromymi i wąskimi zjazdami oraz szerokimi, ubitymi podjazdami, na których można bezproblemowo wyprzedzać i o to właśnie chodzi. Jeśli jeszcze jej nie widzieliście, to zapraszam na jedno kółko razem ze mną :)

Do reszty naszej reprezentacji dołączyłem już we wtorek, miałem więc mnóstwo czasu na przyzwyczajenie się do trasy, treningi oraz regenerację. Cały nasz pobyt został z mojego punktu widzenia zorganizowany perfekcyjnie i mieliśmy do swojej dyspozycji wszystko co tylko trzeba. Dzięki temu te kilka dni przed startem upłynęło mi niezwykle szybko oraz przyjemnie.
Rano śniadanie oraz trening, następnie obiad, masaż i inne ewentualne zabiegi regeneracyjne, a następnie czas na odpoczynek we własnym pokoju lub wspólnym gronie, przedzielony jedynie kolacją oraz wieczorną odprawą. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jeszcze nigdy w życiu nie byłem tak „dopieszczony” przed startem jak przed niedzielnym wyścigiem. To sprawiło, że byłem niezwykle spokojny i praktycznie w ogóle nie czułem stresu. W przeddzień startu leżąc już w łóżku często zastanawiam się co jeszcze mogłem zrobić lepiej przed czekającym mnie startem. Tym razem nie byłem w stanie wymyślić absolutnie niczego, pozostało mi więc tylko stwierdzić „Idź spać Michał, jutro będzie dobrze, nie ma żadnego powodu, dla którego nie miałoby być”.

Przedstartowe skupienie / Fot. Piotr Staroń

Na starcie ustawiony zostałem w okolicach 40-go miejsca. Nie tak najgorzej, szczególnie mając w pamięci moje rozstawienie na Pucharach Świata, gdzie wyścig zaczynam przeważnie z okolic 100-120 miejsca, wciąż jednak są to granice 5-6 rzędu. Na pierwszym okrążeniu dały o sobie znać korki na wąskich zjazdach i moja pozycja nie uległa niemalże żadnej zmianie – rundę zakończyłem na 39 pozycji. Na drugim okrążeniu płynność jazdy zaczęła jednak wracać do normy, a ja zacząłem stopniowo przebijać się do przodu. Na początku czwartego kółka, trener reprezentacji Kornel Osicki krzyknął do mnie, że jadę 30-sty. Pomyślałem wtedy „Kurczę, jestem już w trzydziestce, a wciąż mam duży zapas energii”. To ponownie dodało mi skrzydeł i zachęciło do mocnej jazdy. W ciągu następnych dwóch okrążeń awansowałem w okolice 18/19 pozycji. Na kilkanaście sekund przed sobą widziałem już sporą grupkę z Simonem Andreassenem w składzie. Niestety na dwóch ostatnich rundach mój wysiłek w końcu zaczął przynosić nieuniknione objawy i nieco osłabłem, w skutek czego spadłem na 22-gą pozycję. Udało mi się obronić ją na ostatnim okrążeniu i ze stratą 6 minut dotrzeć do mety.

Ostatnia prosta / Fot. Piotr Staroń

Jestem bardzo zadowolony ze swojego wyniku, powiem więcej, jestem z niego dumny. Był to jak sądzę najlepszy wyścig, jaki pojechałem w życiu. Niewiele zabrakło mi do mojej wymarzonej dwudziestki, przed wyścigiem realnie liczyłem jednak na TOP25 i udało mi się spełnić moje założenie. Wszystkie czynniki zagrały ze sobą perfekcyjnie, poczynając od przygotowań pod okiem mojego trenera Sebastiana Żabińskiego, poprzez warunki w jakich mogłem przygotować się do startu, a kończąc na samym „wykonaniu”. Nie zawiódł również sprzęt od SUPERIORa. Bardzo dziękuję całemu zespołowi Reprezentacji Polski za pomoc oraz obsługę przez cały wyjazd, a kibicom za doping na trasie. Polaków słychać było na całej jej długości i to pomimo, że nasz start zaplanowany został na dość wczesną godzinę.

Keep it flowing… / Fot. Piotr Staroń

Za mną dwie najważniejsze imprezy tego sezonu, obie pojechane niezwykle dobrze, z czego jestem niezwykle szczęśliwy. Do końca jednak jeszcze daleka droga, a ja tym bardziej nabrałem apetytu na ściganie, mam nadzieję, że w tym roku uda się jeszcze coś ugrać :) Trzymajcie kciuki i oczywiście nie zapomnijcie dołączyć do mnie na Facebook’u, Instagramie oraz Stravie.


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0