Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Zawsze chciałem wystartować w maratonie w górach. Ja, chłop z Wielkopolski gdzie płasko. Pojechałem do Walimia na Puchar Strefy MTB Sudety. Pogoda, no cóż bardzo przełajowa. Rano 2’C, na szczytach gór śnieg, niżej błoto. Byłem podjarany, bo startowałem na nowiutkim fullu, Accent Hero. To prototyp roweru z pełnym zawieszeniem, ale o tym wkrótce.
Ubrałem się ciepło. Wystartowaliśmy. Na dzień dobry asfaltowy podjazd (ten który za czasów juniora młodszego pokonywałem na Górskich Szosowych Mistrzostwach Polski). Skręciliśmy w prawo i się zaczęło, błoto kamienie itd. Zrobiła się grupka 5 osób. Na zjeździe chłopaki puścili mnie do przodu.
Tak fajnie mi się zjeżdżało, że na kole został tylko Czech Michal Kanera. Stroma ścianka na łące i zostałem nie co z tylu. Kanera pojechał do przodu, a do mnie dojechał Mikołaj Dziewa. Jechaliśmy tak parę km razem. Znowu zjazd i znów jadę sam. Kolejne kilometry pokonywałem samotnie. Wpadł mi patyk w napęd, musiałem się zatrzymać, bo łańcuch się zakleszczył. Dojechał do mnie Łukasz Klimaszewski. Pomyliliśmy trasę, nadrobiliśmy jakieś 10min. Klimek mocno depnęł, a ja jechałem już swoje. Tak kończę wyścig na trzecim miejscu open.
Kurde, a może by tak jeszcze toru spróbować? Przełaj, szosa, mtb, maraton już były. Hmmm?
COMMENTS