Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Akademickie Mistrzostwa Polski różnią się od pozostałych imprez z mojego kalendarza startowego. Przede wszystkim reprezentuje się uczelnię, a w wyścigu bierze udział zdecydowanie więcej zawodników niż np. na Pucharze Polski XCO. Poziom sportowy prezentowany przez uczestników jest bardzo różny. Zazwyczaj czołówkę stanowią Ci sami zawodnicy, z którymi ścigam się na zawodach przez cały rok, więc tu bez większych zmian – żeby wskoczyć na pudło, trzeba być w gazie. Stawkę zamykają osoby, które prawdopodobnie roweru używają kilka razy w roku, a udział w AMP-ach traktują przede wszystkim jako fajny wyjazd weekendowy na koszt uczelni. Oczywiście dobrze się przy tym bawiąc i rywalizując bez większej „spiny” – wszystko w przyjaznej, sportowej atmosferze.
Miejsce przeprowadzenia zawodów dość specyficzne – na terenie kamieniołomu Bzów w miejscowości Ogrodzieniec. Dużo luźnych kamieni, sporo płaskich odcinków, zakręty i krótkie podjazdy. Z terenu faktycznie wyciągnięto chyba wszystko co się dało, ale sama miejscówka w mojej ocenie niezbyt atrakcyjna.
Pierwszy dzień to jazda indywidualna na czas – jedno okrążenie w trupa. Nie popełniając większych błędów, wykręciłem czas 11min 23sek, co pozwoliło na zajęcie trzeciego miejsca.
Drugi dzień to wyścig główny. Koło 12:15 sędzia zaczął ustawiać 150-ciu uczestników według wczorajszych wyników czasówki. Chwilę po 12:30 ruszyliśmy.
Opady deszczu zamieniły trasę w „błotną masakrę”. Już na początku wyścigu, na jednym ze stromych podjazdów doszło do podzielenia czołowej grupki. Pierwszej trójce udało się wyjechać, czwarty zawodnik musiał się już podeprzeć, a reszta spadła na dół. Niestety w tej chwili jechałem na piątym miejscu. Wdrapanie się na śliską, stromą górę, pochłonęło sporo czasu i tym samym czołowa trójka szybko zrobiła kilkanaście sekund przewagi.
Reszta ścigania to ciągła pogoń, wyprzedzanie dubli i walka z brutalnymi warunkami na trasie. Całkiem niezła jazda pozwoliła mi na zajęcie trzeciego miejsca.
Podium jest ok, choć przy bardziej szczęśliwym początku, być może mógłbym powalczyć o coś więcej. Z drugiej strony cieszę się, że ukończyłem ściganie bez defektów. Przy takich warunkach wcale nie było to oczywiste. Sprzęt spisał się na medal.
W relacji z AMP-ów ciężko nie wspomnieć o całej otoczce tej imprezy. Ścigając się już któryś rok z rzędu, Akademickie Mistrzostwa Polski zawsze kojarzyły mi się z super organizacją. Niestety w tym roku, po zmianie organizatora, wyglądało to zupełnie inaczej. Poprzeczka z poprzednich lat faktycznie była zawieszona bardzo wysoka i ciężko się spodziewać, że ktoś inny da radę to powtórzyć. Problem w tym, że nie podjęto nawet próby zrobienia czegoś na poziomie odpowiadającym randze Mistrzostw Polski. Cała masa niedociągnięć i błędów zakończona chyba tym najgorszym, czyli rażącymi pomyłkami w wynikach. Wielu uczestników kilka dni po zawodach wciąż nie wie, na którym miejscu ukończyła zmagania – przykre.
Chcąc zakończyć pozytywnym akcentem, na duży plus foty z zawodów + wesoły spiker, który zrobił kawał dobrej roboty ! :)
Dziękuję Uniwersytetowi Warszawskiemu za fajny wyjazd i firmom, które mnie wspierają: Kross, Inpeak, Force Components, Olimp Sport Nutrition.
Zapraszam też do śledzenia mojej sportowej aktywności – www, FB fanpage, instagram.
fot. Walusza Fotografia
COMMENTS