Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Wydawać by się mogło, że w świecie zdominowanym przez napędy 1×12 i 1×11 nie ma już miejsca na rowery z przednią przerzutką. Praktyka pokazuje, że jest inaczej i pogłoski o śmierci napędów 2x są przedwczesne.
O samym napędzie jeszcze powiem kilka słów ale zacznijmy od tego na co zwracamy uwagę od samego początku. Obok koloru tego roweru nie można przejść obojętnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu musi się on spodobać, mi on podchodzi mocno, mimo że należałoby dokonać kilku korekt w kolarskiej garderobie, by się wszystko spasowało.
Kolor zostawmy, bo nie jest on najważniejszy, warto za to zwrócić uwagę na to jak wykonana jest rama, rura podsiodłłowa rozszerzająca się w kierunku suportu i lekko zagięta, by móc zbliżyć do niej możliwie najbliżej tylne koło. Przód ramy ma także swój charakter, główka ramy wyróżnia się, a do tego z profilu wygląda bardzo „agresywnie”. Bardzo estetycznie wygląda chowanie kabli w ramie dodatkowo zamykane i dokręcane. Tutaj warto zaznaczyć, że rama oprócz wewnętrznego prowadzenia kabli, jest także przystosowana do wewnętrznego poprowadzenia przewodów do regulowanej sztycy. Tyle widełki ramy, w porównaniu do przodu wyglądają „chudziutko”. Tutaj rurki wyglądają na bardziej delikatne, dodaje to całości bardzo ciekawej linii. Tak skonstruowany tylny trójkąt Merida nazywa „Flex Stay” dzięki niemu rama ma pochłaniać wibrację i zapewnić większy komfort.
Widelec Manitou dla osób bardziej zaznajomionych ze sprzętem rowerowy, to żadna ciekawostka, jednak wiele osób na pewno zdziwi amortyzator zamocowany „na odwrót” Nie ma tu jednak mowy o pomyłce, to cecha wyróżniająca amortyzatory tej firmy. Innym wyróżnikiem Manitou jest także dobra praca. Zastosowany tu model Markhor Comp Air, ma 100 mm skoku i możemy go zablokować za pomocą manetki na kierownicy. Kultura pracy amortyzatora jest naprawdę dobra i w terenie radzi sobie świetnie. Z manetką podczas jazdy też nie miałem żadnych kłopotów, co jest dość istotną kwestią, bo nie zawsze jest to oczywiste.
Dość długo myślałem, że obręcze w Big.Nine 5000 są carbonowe. Oglądałem, stukałem… musiałem sięgnąć do specyfikacji technicznej na kilku stronach i okazuje się, że jednak to aluminium, bardzo lekkie aluminium. Koła zbudowane są na piastach shimano MT-400 oraz na wyżej wspomnianych obręczach Merida Expert CC o szerokości 23 mm. Podczas jazdy odniosłem wrażenie, że koła są bardzo sztywne i pewnie dlatego sądziłem, że obręcze wykonane są z włókna węglowego.
Przy kołach wspomniałem o obręczach Expert CC. Z tej samej serii jest tutaj kierownica, mostek i sztyca. I tym razem nie ma już pomyłki, wspornik siodła wykonano z carbonu.
Teraz wreszcie możemy przejść do napędu, który moim zdaniem jest kluczowy w tym rowerze. Korba Deore XT, przerzutka tylna także XT. Kaseta, manetki i przednia przerzutka pochodzą z grupy SLX. Nie jestem dobry w takich obliczeniach, więc nie będę przeliczał napędu 2×11 na 1×12 i inne kombinacje, może nawet napęd 1x zapewni lepszą rozpiętość, tego naprawdę nie wiem. Wiem natomiast, że już dawno nie miałem okazji jeździć na tak płynnie chodzącym napędzie. I nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę, że napędy Sram nie chodzą szybko, bo chodzą. Tam jednak zmiana biegów odbywa się trochę tak jakby uderzać młotem w kowadło, a w nowej generacji napędach Shimano, to jakby rozgrzanym nożem kroić masło. Naprawdę robiłem duże oczy zmieniając biegi i to nie ważne: z tyłu, czy z przodu. Praca napędu jest naprawdę płynna i pewnie dzięki temu, tak do gustu przypadł mi napęd 2×11.
Jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, to w terenie Merida sprawdza się bardzo dobrze, ze względu na konfiguracje sprzętu w tym rowerze zapewne pierwszym wyborem dla niej byłyby dłuższe trasy, maratony, a w drugiej kolejności wyścigi XC. Rower daje dużo komfortu, ale przy tym nadal jest to bardzo sztywna konstrukcja o sportowym charakterze.
COMMENTS