Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
No i zaczęło się – po raz kolejny. W tym roku sezon startowy zainaugurowałem z orzełkiem na piersi, ścigając się w barwach kadry narodowej. Cała akcja rozpoczęła się od wyjazdu na Słowenię, gdzie w ubiegły weekend odbył się wyścig kategorii C1. Na starcie podobnie jak rok temu, pojawiło się sporo mocnych nazwisk, w tym wielu Włochów, jako że Vrtojba, w której odbywa się wyścig, leży tuż przy samej granicy Słowenii. Trasa jest stosunkowo długa (ma ponad 4,5km) i składa się ze zróżnicowanego terenu – można na niej znaleźć zarówno ciasne, techniczne sekcje wśród drzew, jak również długie, otwarte przestrzenie wśród winnic z szutrową nawierzchnią. Tradycyjnie już, poniżej możecie ją przejechać razem ze mną :)
Początek ścigania wyglądał całkiem obiecująco – z 36 pozycji, którą otrzymałem na starcie, w ciągu dwóch pierwszych okrążeń zdołałem awansować w okolice 13 miejsca. Niestety szczęście prędko się skończyło, w momencie kiedy zaraz za boksem technicznym wieńczącym okrążenie, złapałem w tylną oponę 6-cio centymetrowy gwóźdź z końskiej podkowy. Jako że powietrze szybko zeszło, a po zapasowe koło musiałbym biec całe okrążenie, tym razem musiałem sobie odpuścić, chociaż początkowo, zanim ochłonąłem, chciałem iść na piechotę całą rundę
Po tym dość rozczarowującym debiucie, następne kilka dni spędziliśmy na Słowenii, trenując i przygotowując się do następnego startu, jakim był niedzielny Kamptal-Klassik-Trophy, rozgrywany w austriackim Langenlois. Imprezy nie trzeba przedstawiać nikomu, kto ściga się w XCO, a na wyścig przyjeżdżają corocznie tłumy zawodników, również z Polski. Wydarzenie odbywa się już od 28 lat i mogę się założyć, że aktualna wersja trasy nie różni się absolutnie niczym od ówczesnej. Nie znajdziecie tu nic wymagającego techniki, nawet jednej niewielkiej hopeczki z desek, kawałeczka ciekawego singla – kompletnie nic, jedynie kawał długiego, szerokiego podjazdu oraz równie szerokiego zjazdu. Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda żywa skamielina z czasów kiedy na topie były stalowe ramy, cantilever’y oraz dwudziestocentymetrowe rogi to zapraszam na przejażdżkę:
Tym razem, na starcie rozstawiony zostałem na 44 miejscu. Na szczęście wyścig rozpoczyna się od długiego i szerokiego podjazdu aż na sam szczyt, dzięki czemu po rundzie rozjazdowej jechałem już na oko niedaleko pierwszej dwudziestki. Po pierwszym pełnym okrążeniu przejechanym dosyć mocno, znajdowałem się już w pierwszej piętnastce, jednak pod koniec zjazdu do mety z przedniej opony zaczęło uchodzić powietrze. Szczęśliwie tym razem do boksu było bardzo blisko i dzięki Trezado, dojechałem do niego bez zwalniania, wciąż z zapasem powietrza. Sama wymiana również poszła dość sprawnie, mimo wszystko straciłem jednak kilka pozycji, na które tak ciężko pracowałem jeszcze chwilę wcześniej. Ruszyłem w pogoń, która szybko przyniosła efekty, możliwe nawet, że zbyt szybko, bo wysiłek włożony w pierwsze dwa okrążenia, kosztował mnie odpowiednią cenę w dalszej części wyścigu.
Ostatecznie udało się wywalczyć 17 miejsce w Elicie oraz 7 wśród Młodzieżowców – z jednej strony widać wyraźnie postęp względem ubiegłego roku, z drugiej jednak była realna szansa na punkty UCI, więc pozostaje niedosyt, tym bardziej, że na dwa wyścigi, dwukrotnie borykałem się z defektami. Ewidentnie poprawy wymaga mój styl jazdy lub ogumienie. Nad pierwszym pracuję nieustannie tak czy inaczej, drugi czynnik z pewnością ulegnie zmianie przed następnym wyścigiem – miejmy nadzieję, że z pożądanym efektem. Tymczasem już w nadchodzący weekend czeka nas pierwsze poważne ściganie na krajowym podwórku, czyli pierwsza runda Pucharu Polski, rozgrywana w Białymstoku, w tym roku mająca dodatkowo rangę UCI C3. Mam nadzieję, że spotkamy się tam wszyscy, a tymczasem tradycyjnie zapraszam na mojego Facebook’a, Instagram oraz Stravę :)
COMMENTS