Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Ten weekend był dla mnie OWOCNY ?
Sobota rano, godzina 5:00 musiałem wyjechać po swojego szofera. 15 km kierowania. Szybka zmiana miejsc w aucie i mogłem spać do końca podróży.
Dojechaliśmy do Kartuz. Zapisałem się. Na miejscu czekała na mnie ekipa od sesji zdjęciowej. Byliśmy umówieni na szybką sesje zdjęciowa w pobliżu startu. Mieli ze sobą pro sprzęt, lampy, race, statywy, ledwo się zabrali z tym wszystkim. Od 11:30 do 12:30 robiliśmy zdjęcia. Było dużo powtórek. Takie krótkie sprinty, trochę skakania.
Po sesji wróciłem do auta coś zjeść. 13:10 zgodnie z regulaminem ruszyłem na objazd trasy. Była ciężka. Długie podjazdy, szybkie zjazdy, bieganie, błoto, przeszkody. Dokładnie tak jak powinno być na rundzie przełajowej. Rozgrzewka tradycyjnie na 40 minut do startu.
Wystartowaliśmy. Ja trochę zaspałem. Na początku czekał nas długi stromy podjazd. Spokojnie mogłem przebić się do przodu. Jechałem drugi za Piotkiem Kryńskim. Za podbiegiem na kolejnym podjeździe spróbowałem zaatakować. Co skutkowało nadrobieniem paru metrów. Kolejne rundy jechałem równo swoim rytmem. Na mecie melduję się na pierwszym miejscu z 1:20 przewagi.
Po wyścigu szybka dekoracja i znów na sesje zdjęciową. Tym razem w prawie całkowitej ciemności w środku lasu. Było mrocznie i klimatycznie. Ekipa była mega. Fajnie że was poznałem i dzięki za miło spędzony czas.
Od Kartuz do Laskowic było 2h podróży, więc ten czas spędziłem w aucie. Dojechaliśmy do Laskowic. Tam szybka regeneracja, jedzenie, sprzęt ogarnął mi mój ziomek, więc nie musiałem się o to martwić.
Niedziela. Na wyścig zaprosił mnie Jarek, organizator Owocowego Przełaju. Rano tradycyjnie zapisy, które były w garażu na posesji Jarka. Cały wyścig był rozgrywany na jego terenie, między porzeczkami, wiśniami i innymi owocowymi krzakami.
Dopiero o 13 poznałem rundę wyścigu. Nie było jeszcze błota. Ale czułem się jak na Belgijskim wyścigu przełajowym. Trasa na całej długości szeroka na 4 m. Wspaniale oznaczona i zabezpieczona.
Na starcie Mistrz Świata Michał Kwiatkowski, ja i paru innych, dobrych przełajowców. Zaczęło lekko padać. Minuta do startu, organizator mówi: dla pierwszego zawodnika na pierwszej rundzie premia 100 zł. Każdy podjarany tym faktem.
Wystartowaliśmy. Wjechałem drugi w rundę, znów za Piotrkeim. Chyba bardzo chciał powalczyć o premię. Jednak długo nie czekałem i spróbowałem znów odjechać od początku. Wygrałem premię. Za mną Patryk Kostecki. Jechaliśmy tak przez kolejne dwie rundy. Trasa bardzo śliska. Coraz więcej błota. Lubię takie warunki. Patryk nie wytrzymał mojego tempa i został z tyłu. Zdublowałem Kwiatka. Skubany jak zobaczył że się do niego zbliżam, podkręcił swoją jazdę. Jednak brak technik pozwolił mi go spokojnie wyprzedzić. Na mecie melduję się pierwszy.
Oby więcej takich wyścigów jak zorganizował Jarek. Przynajmniej po wyścigu mogłem zjeść ciepły posiłek. Zwykle dla elity jedzenia już nie ma. Tu było wszystko, ciepła zupa, kiełbaski, owoce, herbata, kawa… wszystko bez żadnych KARTECZEK, za free. Ten wyścig mogę wpisać do najlepszego w kraju, nawet Gościęcin przy tej oprawie jest a miejscu drugim.
____________
Dzięki Jarek za zaproszenie!
Dzięki mojemu kierowcy i ogarniaczowi rowerów.
Fajnie że przed wyścigiem podchodzicie do mnie chwile pogadać i cyknąć fotkę. Dzięki ze jesteście ze mną :)
COMMENTS