Michał Ficek podsumowuje sezon 2018

HomeKomentarze

Michał Ficek podsumowuje sezon 2018

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

To z pewnością nie był najlepszy sezon w moim wykonaniu i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka, m.in. problemy ze zdrowiem, kontuzja (złamany obojczyk) czy realia dorosłego życia (praca).

Nie mam zamiaru użalać się nad swoim życiem, bo nikt nie ma lekko i właśnie o to w tym wszystkim chodzi, żeby radzić sobie z wszelkimi przeciwnościami losu. W tym sezonie radziłem sobie kiepsko i mam tego pełną świadomość. Podsumowując tegoroczne wzloty i upadki wiem, że nie brakuje mi motywacji i siły, by w przyszłym roku wrócić na trasy w lepszej dyspozycji. Ale zanim o ambitnych planach na przyszłość, chciałbym skupić się na tym, co za mną.

Po inaugurujących sezon wyścigach w Miękini i Rybniku, pod koniec kwietnia wybrałem się na maraton do czeskich Prusinovic. Nie był to dla mnie szczęśliwy dzień, bo z wizyty u naszych południowych sąsiadów wróciłem ze złamanym obojczykiem i licznymi potłuczeniami całego ciała. Kontuzja wykluczyła mnie ze ścigania na ponad miesiąc, a na trasie kolejnego wyścigu pojawiłem się dopiero podczas edycji Bike Atelier MTB Maratonu w Olkuszu. Kolejne zmagania w Trąbkach Wielkich, Jaworznie i Żarkach były wprowadzeniem do wyścigu etapowego Bike Adventure w Szklarskiej Porębie, podczas którego byłem wreszcie zadowolony ze swojej dyspozycji, a po czterech dniach rywalizacji zająłem piąte miejsce OPEN i trzecie w kategorii wiekowej. Potem było obiecujące szóste miejsce w Ultra Bike Maratonie w tej samej lokalizacji oraz czwarte w maratonie w Bielawie dwa tygodnie później.

Od tego momentu niestety znowu zaczęły się komplikacje. Zdałem sobie sprawę, że o ile czas na trening potrafię znaleźć prawie zawsze, to tego na regenerację brakuje mi coraz bardziej. Inna, równie ważna kwestia, to współpraca między nogami a głową, którą opisałem TUTAJ. Dalsza część sezonu i kolejne wyścigi to w miarę równa i – bądźmy szczerzy – słaba forma. W tej sytuacji trzecie miejsce w elicie w klasyfikacji generalnej cyklu Bike Atelier MTB Maraton oraz siódme w Bike Maraton mogę uznać za sukces. Marny, ale mimo wszystko sukces. W momencie, gdy nie mogłem czerpać satysfakcji z zadowalającej formy, czerpałem radość z jazdy, z otaczających i wspierających mnie ludzi oraz całej rowerowej atmosfery, która bez względu na wynik, zawsze jest tak samo wspaniała. Nie wygrałem w tym roku żadnego wyścigu, ale najważniejsze, że znam przyczynę, a raczej przyczyny – dlatego pomimo gorszego sezonu, wewnętrznie czuję się zwycięzcą! Wiem, nad czym pracować. Wiem, co zmienić. Wiem, że jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. W życiu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Sponsoring sportowy opiera się w głównej mierze na wynikach, więc z uwagi na mój kiepski sezon jeszcze bardziej dziękuję sponsorom (przede wszystkim firmie Volkswagen Samochody Użytkowe oraz Scott Sports Polska) oraz zapleczu, czyli głównie Maćkowi Zabłockiemu, Bogdanowi Czarnocie, rodzicom i bliskim.

Więcej wiadomości o karierze Michała przeczytacie na jego stronie www: http://www.michalficek.pl/


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0