Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Trasa w Rzykach została w tym roku skrócona, głównie ze względu na jesienną porę. Na starcie było zimno, na trasie dość mokro, a poza tym czekała nas jeszcze impreza finałowa, więc moim zdaniem była to trafna decyzja. Moja forma była tego dnia całkiem niezła, natomiast brakowało mi pomiaru mocy, który niestety po prostu się zepsuł.
Po starcie tempo nadaje pociąg JBG2, natomiast ja na pierwszym podjeździe trzymam się czołowej grupy amatorów, walczących o zwycięstwo Open. Następuje zjazd z Potrójnej, który daje sporą satysfakcję, zwłaszcza na moim fullu. Już w tym momencie trasę oceniam na plus. Po rozjeździe dystansów razem ze mną jedzie spora grupa, co nieco wybija mnie z rytmu. Myślę sobie, że przez krótszą trasę więcej osób zdecydowało się na Giga – widzę w grupie kilku zawodników, którzy zwykle jeżdżą Mega. W tym momencie z przodu zaczynają się ataki, na które z jakiegoś powodu nie mam ochoty reagować – może to przez poczucie, że jest tylu mocnych zawodników na Giga i mam mniejszą szansę na podium… nie wiem. Efekt jest taki, że po raz drugi Potrójną zdobywam sam, tracąc niecałą minutę do czołówki. Nie przejmuję się tym, bo wiem, że ja zawsze rozkręcam się w drugiej części trasy.
Na rozjeździe wybieram kierunek oznaczony (może trochę myląco) jako „Meta”, bo swoją pętlę Giga już zrobiłem. Nie mam pojęcia, że 4 osoby z czołówki Giga jadące tuż przede mną pojechały przez pomyłkę na kolejną pętlę, eliminując się z rywalizacji. Jedziemy teraz długim pasmem górskim prowadzącym na Leskowiec a ja trzymam swoje równe tempo, cierpliwie czekając na moment, gdy zacznę doganiać kolejne osoby odpadające z czołówki. Na Leskowcu zaczynam wyprzedzać jednego po drugim, czyli jest tak, jak być powinno. Teraz szybki, techniczny zjazd i… doganiam kolejnych. Motywuje mnie to do wysiłku i ostatnie podjazdy pokonuję już dając z siebie dużo więcej, niż wcześniej. Wpadam sprintem na metę.
Pierwsze miejsce Open trochę mnie zaskoczyło (przede mną na mecie był tylko Bartek Janowski z Elity). Po pewnym czasie wyjaśniło się, że tak naprawdę przez większość trasy jechałem na pierwszej pozycji z bezpieczną przewagą, a w końcówce wyprzedziłem dodatkowo 4 osoby z czołówki Mega, które przez pomyłkę pojechały dystans Giga. W sumie dobrze, że o tym nie wiedziałem, bo miałem motywację do mocnej jazdy do samego końca.
Ze startu jestem bardzo zadowolony i czekam już z niecierpliwością na Cyklokarpaty 2019.
fot. Wiktor Bubniak
COMMENTS