Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Przyjemnie się pisze relacje z wyścigu, na którym udało nam się zająć wysokie miejsce, zrobić życiowy wynik, spełnić postawione sobie cele lub wykazać w jakiś inny sposób. Nie ważne jednak, czy jesteś mistrzem olimpijskim, czy jeżdżącym w środku stawki juniorem młodszym – wszyscy co jakiś czas notujemy po prostu słabe występy i to jest krótka historia o jednym z nich. O Mistrzostwach Polski XCO 2018.
Ostatnie parę sezonów przyzwyczaiło mnie do tego, że z organizacją najważniejszej krajowej imprezy bywają kłopoty, a „wybawca” organizator pojawia się w ostatniej chwili. Może dlatego wiadomość, że w tym roku MP odbędą się na Mazurach nie wywarła na mnie większego wrażenia. Film z objazdu trasy (do obejrzenia poniżej) wywołał bardzo burzliwą dyskusję, którą z ciekawością obserwowałem. Pojawiło się wiele głosów, że ta trasa nie przystoi Mistrzostwom Polski, że jest banalna, a także przyrównania do lokalnych imprez XCO. Ja również chętnie na MP widziałbym coś w stylu Novego Mesta i w innym przypadku sam ostro krytykowałbym brak elementów technicznych. Tutaj jednak nie mogę się do tego przemóc. Dlaczego? Bo ta trasa była tak ciężka fizycznie, że mam do niej respekt, który mi na to nie pozwala. Tego nie widać na filmie, jednak każdy, kto miał okazję przejechać ją osobiście wie doskonale o co chodzi.
Na początek wyścig sztafet, rozegrany w piątek. Na starcie ponad 10 drużyn, w tym nasza. Liczyliśmy na powtórzenie lub poprawę wyniku sprzed roku, kiedy udało nam się zdobyć brązowy medal. Podobnie jak rok temu, przypadła mi pierwsza zmiana, otwierająca cały wyścigu. Zakończyłem ją na trzeciej pozycji, kilka sekund za pierwszym zawodnikiem. Pomimo zaciętej walki końcowo zajęliśmy tylko lub aż piąte miejsce. Analizując wyniki, mój przejazd niestety był słabym punktem całej naszej sztafety. No trudno, jedno kółko to nie wyścig trwający 1,5h, a trasa zdecydowanie wymagała niesamowitej wytrzymałości na dłuższym dystansie.
W niedzielę stanąłem na linii startu ze spokojem i planem, żeby pojechać rozsądny wyścig, nie próbując rwać na siłę, ale trzymać równe tempo. Jego realizacja szła całkiem dobrze przez pierwszą połowę – na pierwszym okrążeniu tempo było wręcz spokojne, a pierwsza piętnastka jechała razem, niczym mały peleton. Podczas drugiego okrążenia stawka zaczęła się powoli układać, a między zawodnikami utworzyły się przerwy. Jechałem wtedy w okolicach pierwszej dziesiątki open oraz 4 miejscu w U23. Jednak gdzieś na 3/4 okrążeniu zacząłem opadać z sił i z każdym następnym okrążeniem było coraz gorzej. Ostatecznie na metę dojechałem na 17 miejscu w Elicie oraz jako 7 młodzieżowiec. Mocno poniżej oczekiwań, ale hej, jest pozytywny akcent – po trzech latach na czwartym miejscu, w końcu nastąpiła jakaś odmiana ;)
Trudno mi powiedzieć co poszło nie tak. Przygotowanie było naprawdę świetne pod każdym względem. Ostatnie tygodnie były dobrze przepracowane, sprzęt przygotowany był perfekcyjnie, a na miejscu mieliśmy rewelacyjne warunki w czasie całego naszego pobytu na Mazurach. Może po prostu rzeczywiście są takie dni, kiedy nie idzie i koniec. Bardzo dziękuję całemu mojemu zespołowi za pracę jaką wykonał przez te kilka dni, abym mógł dać z siebie wszystko podczas wyścigu, a także naszym gospodarzom, dzięki którym pobyt na Mazurach był czystą przyjemnością.
Przede mną najważniejszy start w tym sezonie, czyli Akademickie Mistrzostwa Świata, które zaczynają się już 31 lipca w portugalskiej miejscowości Braga. Trzymajcie kciuki za całą Reprezentację Polski, a tymczasem jak zawsze zapraszam na mojego Facebook’a, Instagram oraz Stravę :)
Fot. Roobishot
COMMENTS