Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Jadąc na niedzielny maraton Dare2b Stryszawa spodziewałem się, że trasa da w kość. Profil trasy pokazywał przewyższenia porównywalne z Cyklokarpatami w Kluszkowcach dwa tygodnie wcześniej. Jako że w cyklu Dare2b startuję od pierwszej edycji w 2015 roku, to wiem że na trasie nie ma co liczyć na podjazdy po szutrowych autostradach i odpoczynek na prostych zjazdach. I oczywiście nie myliłem się i tym razem. Ale od początku…
Wysokie temperatury już od samego rana zapowiadały upał na trasie. Ustawiając się w sektorze startowym czułem płynący pot po plecach. Chwilę oczekiwaniu w sekatorze i START.
Początkowy odcinek trasy poprowadzony asfaltem, który ma rozciągnąć stawkę. I zaczynamy pierwszy podjazd, od razu z grubej rury. Nie ma szerokiej autostrady ,szutrowej tylko podjazd z luźnymi kamieniami i korzeniami. Trzeba trochę powalczyć o pozycję, bo po 3 kilometrach pierwszy zjazd, który pokazuje że łatwo na trasie nie będzie. Jako że jest to dopiero drugi start w tym sezonie dla mnie (nie ma to jak zaczynać z grubej rury – Kluszkowce i Stryszawa ;-) ), to na zjazdach jeszcze nie ma takiej pewności i tracę na zjazdach. Po pierwszym zjeździe trasa biegła częściowo po płaskim, tak żeby przygotować stawkę przed następnym podjazdem. Na następnym podjeździe zaczynam gonić tych co odjechali na zjeździe. Jak się okazało pierwszy podjazd był tylko rozgrzewką przed pozostałymi. Im dalej w las tym…. jeszcze bardziej strome podjazdy i jeszcze bardziej techniczne zjazdy. Do pierwszego bufetu na 22 km mieliśmy okazję zasmakować 3 stromych pojazdów i 3 zjazdów.
Nadmienić trzeba, że nie tylko dystanse FULL i HALF miały przyjemność powalczyć na tak technicznej trasie, ale też najkrótszy dystans QUARTER. Dopiero po bufecie nastąpił rozjazd i QUARTER podążył w stronę mety zaliczając jeszcze jeden podjazd, który pozostałe dystanse miały na końcu. Bufet na 22 km nie kończy jednego z dwóch najdłuższych podjazdów i wpinamy się jeszcze przez jakieś 2 km. Powoli zaczynam już czuć, że narzucone tempo jest za duże, staram się trochę odpocząć ale nie ma gdzie. Ostry techniczny zjazd w dół, na którym zarówno ręce jak i nogi nie odpoczęły potęguje tylko zmęczenie. A następny podjazd wyssał ze mnie wszystkie zapasy energii. Po nim zjazd najeżony kamieniami i korzeniami, na końcu którego trasa maratonu ostro zawracała w lewo na kolejny stromy podjazd.
Niestety ktoś celowo zniszczył oznaczenie i część zawodników zjechała prosto gubiąc trasę. Ja trafiłem akurat na zawodników którzy wracali i dzięki udało się uniknąć nadkładania trasy.
Niestety zaraz po zawróceniu poczułem ostry skurcz i byłem zmuszony zatrzymać się żeby rozciągnąć mięśnie. Ostry podjazd niestety musiałem butować z uwagi na skurcze, mając w tyle głowy że do mety jeszcze 13 km i dwa podjazdy. Końcówkę trasy już starałem się nie szarpać, tak żeby dojechać.
Dla mnie to był jednej z najtrudniejszych i najcięższych maratonów. Satysfakcja z ukończenia ogromna, kto nie był ten trąba :-)
Trzeba pochwalić organizatora że nie schodzi z poziomu jaki sobie wyznaczył i tak trzymać.
Gratulację dla wszystkich którzy ukończyli. Do zobaczenia na następnej edycji.
A Ty „odważysz się być”?
COMMENTS