Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Każdy Puchar Świata MTB to ogromne wydarzenie, przyciągające tłumy ludzi. Jednak nawet na tym tle, Nove Mesto jest wyjątkową imprezą. To miejsce oraz panująca wkoło atmosfera są po prostu jedyne w swoim rodzaju. Myślę, że potwierdzi to każdy, kto miał okazję przekonać się o tym osobiście, w tym również ja. Zawody tutaj to nie tylko ściganie, to prawdziwe święto kolarstwa górskiego.
Rozmach i nastrój to jednak nie wszystko, co Czesi mają tutaj do zaoferowania. Są bowiem trasy kiepskie, są trasy przeciętne, a także bardzo dobre, lecz nad nimi wszystkimi istnieje osobna liga – trasa w Novym Mescie należy właśnie do niej. To mój absolutny faworyt spośród wszystkich miejsc, w jakich kiedykolwiek miałem okazję się ścigać. Ilość korzeni na metr kwadratowy bije wszelkie rekordy, a jeśli akurat ich nie ma, to tylko dlatego, że w tym miejscu znajduje się rockgarden. Gorąco polecam odwiedzić to miejsce wszystkim miłośnikom MTB, a na razie możecie zobaczyć kilka jej najlepszych fragmentów.
Za sprawą skromnego dorobku punktów UCI, zostałem rozstawiony na 120 pozycji. Runda rozjazdowa (to kolejna świetna rzecz tutaj, długa i szeroka) poszła mi jednak całkiem dobrze, dzięki czemu po pierwszym okrążeniu jechałem już blisko pierwszej 80-tki. Niestety tak to już czasem bywa, że kiedy coś idzie zbyt dobrze, wszystko zaczyna się walić i tak też stało się tym razem. Na kolejnym okrążeniu wskutek swojego błędu zaliczyłem upadek na największym rockgardenie, w efekcie czego moje tempo mocno spadło. Kilka następnych rund było mi bardzo ciężko jechać, przez co spadłem niemalże na 100 miejsce. Sytuacja poprawiła się dopiero na ostatnim okrążeniu, kiedy ból trochę zelżał, przez co finalnie zakończyłem ściganie na 92 miejscu, trzeci wśród startujących Polaków. Liczyłem na znacznie więcej i jestem rozczarowany swoim upadkiem, ale tak to już jest – im lepsza (czyt. trudniejsza) trasa, tym większe ryzyko i to również jest część tego sportu. Na pocieszenie trafiła się fajna fota :D
Kolejny raz miałem możliwość jazdy z orzełkiem na piersi i jak zawsze był to dla mnie ogromny powód do dumy. Pomijając mój nieszczęsny incydent, wszystko zostało przeprowadzone naprawdę wzorcowo. Obsługa na boksie, logistyka – każdy najmniejszy szczegół został dopilnowany i sprawdzony. Nie zawiódł także mój sprzęt – po raz kolejny wyrazy uznania dla Superiora, SH+, Polara oraz Trezado za wsparcie jakie od nich otrzymuję.
Start w Pucharze Świata pozostawił po sobie spory niedosyt, na szczęście już w najbliższy weekend szansa, aby się zrehabilitować na Pucharze Czech, również w Novym Mescie. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym jak najszybciej doszedł do siebie po moim spotkaniu z rockgardenem, a tymczasem zapraszam na mojego Facebooka, Instagrama oraz Stravę :)
COMMENTS