Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
To nie jest moja koronna odmiana kolarstwa, mimo to daje sobie tu całkiem radę. W przeddzień wyścigu sprawdziłem prognozę pogodny, od razu wiedziałem że na kokosy nie mogę liczyć. Prawie 30*C i lazur na niebie. Tygrys zdecydowanie nienawidzi takiej pogody.
Tym razem przygotowałem się lepiej do wyścigu. Dobrze zjadłem, do kieszonki spakowałem więcej żeli Unit, spakowałem oranżadę i bidony na bufet.
Do przejechania 85km, a przebieg wyścigu był następujący.
Pierwsze kilometry były dość nerwowe. Ja trzymałem się przodu. Starałem odpowiadać na ataki ale tylko na kole ? jechałem na „żula”. W połowie dystansu wyścig się ułożył. Jechaliśmy w pięciu: ja, Kaiser, Oleszczuk, Gil, Grabarek. Końcówka nie była dla mnie. Trochę za dużo kilometrów jak dla mnie, bo nie jestem specem od maratonów i zdecydowanie wolę krótsze wyścigi. Czwórka odjechała, a ja ostanie 20km jechałem już swoim tempem. Mimo wszystko jestem zadowolony z mojej jazdy. Dobra robota Tygrys ?
Trasa była szybka z paroma sztywniejszych podjazdami, dużo piachu i jeszcze więcej kurzu. Upał nie ułatwiał mi rywalizacji. Fajne leśne widoki i super ludzie na trasie, wrócę tu z miłą chęcią za rok.
Następny start to Puchar Polski XC Wałbrzych lub Kaczmarek Electric maraton Żerków (grzech tu nie być, moje tereny ;))
COMMENTS