Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Na pierwszy ogień, w sobotę, wraz z prezesem pojechałam reprezentować nasz klub na drugim etapie Pomeranii MTB w Łęczycach. Pogoda absolutnie dopisała, zatem 60 km wyścig był prawdziwą przyjemnością. Przyjęłam na ten start strategię, aby od początku zbudować przewagę, czyli wystartować i wytrzymać jak najdłużej tempo mężczyzn, a potem tę pozycję utrzymać. Dogoniła mnie jednak dobra zawodniczka, z którą szłam koło w koło do końca pętli. Znając już trasę, która była bardzo szybka, szeroka, bez technicznych odcinków, wiedziałam na ile może sobie pozwolić. A zatem wygrać miał zawodnik o najlepszej wydolności. Proste, prawda? Zatem wjeżdżając na bufet po pierwszym okrążeniu, wystrzeliłam i całą, drugą pętle rywalki już nie widziałam. Udało się. Do mety dojechałam z dużym uśmiechem i zadowoleniem. Wygrałam!
Następnego dnia przyszło zgryźć twardszy orzech! Dobrze wiemy jak organizatorzy GARMIN MTB SERIES dbają o maksymalne wykorzystanie potencjału naszych lasów. Na ten rok zaproponowali również edycję wiosenną! Błędem byłoby nie startować! Wiedziałam, ze trasa na pewno będzie wymagająca, na miarę imprezy na południu Polski. Na niedzielę przyjęłam plan: „wykorzystać maksimum dzisiejszych możliwości”. Wystartowałam z sektora wraz z elitą mężczyzn. Nie ukrywam, zabrakło mi tam koleżanek z edycji jesiennej. Naszej świetnej kolarki Kasi Łysek czy Oli Zabrockiej, która w tym roku zdecydowała się na krótszy dystans! Gratuluję wygranej! Cały wyścig jechałam bardzo mocno i mimo, że nie miałam kobiety, z którą mogłabym podjąć rywalizację, wiedziałam, ze taki start był też najlepszym treningiem!
To dla mnie bardzo motywujący początek sezonu. Dwa zwycięstwa. Bojowo nastawiam się na starty w Pomorskim, a na południu będę znowu walecznie pokazywać, że w Trójmieście też rodzą się świetni kolarze!
COMMENTS