Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Pierwszy start w sezonie. Nie jestem w stanie opisać jak bardzo na niego czekałem. Aura pogodowa ostatniego miesiąca nie oszczędziła nikogo kto został w naszym kraju, toteż po boleśnie długiej kombinacji jazdy na mrozie, jazdy na minimalnym plusie w wodzie oraz jazdy na rolce w garażu, ten wyścig był niczym wdech świeżego powietrza po kilku dniach spędzonych pod ziemią. W kotłowni. Takiej wyjątkowo paskudnej.
Kamptal-Klassik-Trophy wedle swojej nazwy głęboko wpisał się w kalendarze startowe wielu polskich zawodników. Trasa również jest bardzo klasyczna. Bliżej jej do fragmentu maratonu niż tras XCO „nowej” konwencji. W zasadzie to dwa podjazdy i dwa zjazdy, wszystko po delikatnym terenie lub wręcz szutrowej drodze pomiędzy winnicami (wino dostaje się zresztą przy zapisach). Tutaj wygrywa ten, kto na śniadanie zje największy wór owsa. Zresztą możecie zobaczyć sami:
Niespecjalnie za nią przepadam, żeby wręcz nie powiedzieć, że jej nie lubię. Ale to nieistotne. Wszystko jest nieistotne, bo najważniejsze, że w końcu stanąłem na starcie na „właściwym” rowerze i przez ponad półtorej godziny mogłem wymęczyć się do cna. I to było wspaniałe.
W charakterze rundy rozbiegowej mamy w Langenlois długi, asfaltowo-szutrowy podjazd, który kusi, żeby już od startu porządnie przycisnąć. Ja jednak starałem się rozpocząć na spokojnie, wskutek czego wyprzedzili mnie na nim niemalże wszyscy (a było ich trochę) Polacy. Jednak już na pierwszej „dużej” rundzie strategia zaczęła się zwracać i stopniowo odzyskiwałem kolejne miejsca. Ostatecznie moja pozycja ustabilizowała się w kilkuosobowej grupce wraz z Arkiem Mirkiem. Niestety na ostatnim kółku zmęczenie dało o sobie znać i zostałem z niej „wykluczony” ;)
Ostateczny wynik to 45. miejsce w elicie oraz 19. wśród młodzieżowców. Krótko mówiąc słabo, ale mając na względzie trudności okresu przygotowawczego, spodziewałem się, że może być gorzej.
Cieszę się, że udało mi się przejechać ten wyścig bez żadnych głupich błędów oraz dobrze czując się na moim Superiorze. Do poprawy prędkość podjeżdżania, ale mocno wierzę, że od tego momentu moja forma zacznie się rozkręcać z każdym kolejnym startem.
Swoją drogą gratulacje dla Gabrysi, której już teraz udało się stanąć na podium w U23 kobiet oraz załapać do pierwszej dziesiątki w elicie.
Symboliczny pierwszy start już za mną – sezon 2018 uważam za rozpoczęty :)
Zainteresowanych moim sezonem zapraszam do kanałów social media: facebook, instagram, strava.
Zdjęcia: sportzator.com
COMMENTS