Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Niedziela. Lekkie śniadanie (owsianka chia i rodzynki, bułka z twarogiem i pomidorem) na obiad suchy makaron. Ubrany gotowy i zwarty pojechałem do miasteczka Mistrzostw. Tam był już rozbity obóz przez moja ekipę. Spokojnie wypakowałem rowery i wszystko przyszykowałem. W przerwie przed startem kobiet zdążyłem wjechać na trasę i zobaczyć jakie ciśnienie dać do szytek. Na trasie były zamarznięte koleiny zaczęły się „rozpuszczać”, było bardzo ślisko. Do szytek dałem 2,3 bara, dużo ale było przyczepnie.
50 minut do startu wlazłem na rolkę żeby się rozgrzać, wszystko tak jak na poprzednich wyścigach.
15 minut do startu zmieniłem potówkę na suchą, założyłem kask, do kieszonki włożyłem dwa żele, ubrałem grubszą bluzę i spodnie startowe. Pojechałem w okolice startu.
Za 2 minuty pan sędzia wyczytał moje imię. Po czym sprawdził mi szerokość szytek (max 33mm).
Ustawiłem się w pierwszej linii. Sędzia ogłasza 3 min do startu, oddałem bluzę i grube spodnie startowe Marcinowi.
Minuta do startu pełne skupienie.
Gwizdek i ruszyliśmy na ponad godzinną zabawę.
Start zupełnie mi nie wyszedł. Zostałem zamknięty. Ale na pierwszym podjeździe bez większego problemu wysunąłem się na prowadzenie. Taki był plan, ruszyć mocno. Na pierwszej połowie rundy odjechaliśmy razem z Markiem Konwą. Marek mnie minął, a ja chciałem go puścić na parę metrów. Cały czas miałem go w zasięgu wzroku, jakieś 5-10 sekund straty. Płynnie jechaliśmy tak przez cały wyścig powiększając przewagę nad pozostałymi. Połowa wyścigu za nami. Jeden żel zjedzony. Odległość do Marka ciągle ta sama. Teraz druga cześć wyścigu, muszę dojechać do Marka. Chyba się zorientował co chcę zrobić i też przyspieszył. Zjadłem drugiego żela, bo zauważyłem że zaczyna brakować energii. Nie zdołałem dojechać do Marka.
Na tą chwile było mnie stać na srebro, muszę uznać wyższość starszego kolegi.
Wygrałem klasyfikację generalną Pucharu Polski i jestem drugim zawodnikiem klasyfikacji challenge.
Dzięki że byliście ze mną cały sezon przełajowy i dopingowaliście mnie w tych trudnych dla mnie chwilach.
Kibice daliście czadu, miło było mi jechać nie tylko dla siebie ale i dla was. Dzięki za emocje! Cieszę się, że w końcu udało mi się zdobyć medal w elicie, niby przełaj jest niszowy, ale za bardzo go pokochałem.
To był mój ostatni start w tym sezonie przełajowym. Dzięki, że mogłem się z wami widzieć, pogadać, pośmiać się. To jest właśnie przełaj! Miła atmosfera każdy dla każdego NIE wrogiem.
fot. PZKol / Dariusz Krzywański
COMMENTS