Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Ostatnio widziałem gdzieś nagłówek, że jacyś naukowcy wymyślili i zaprojektowali na nowo…. koło, czyli jednak można! Na podobny krok zdecydował się Cannondale, bo porwanie się na modyfikacje Scalpela, to dość odważny krok.
Czym jest Scalpel SE? To nowa wersja flagowego modelu amerykańskiej firmy z wersji „oversize” lub jak kto woli „trailowej”. W tym rowerze zwiększono skok do 115 z tyłu i 120 mm z przodu, dodano szersze opony Maxxis Ardent 2,4″ i 2,25″. Mamy tutaj też sztycę regulowaną i tarcze hamulcowe o średnicy 180 mm. Do tego wszystkiego koła zbudowane są na obręczach ZTR Arch o szerokości 26 mm. To największe różnice w porównaniu do klasycznego Scalpela. Natomiast z rzeczy bardziej znajomych znajdziemy w nim napęd Sram Eagle 1 x 12 z korbą Truvativ Stylo 7K 32T. Kaseta rzecz jasna Sram w stopniowaniu 10-50. Jedynym wyłamaniem z osprzętu Srama są hamulce Shimano Deore XT. Jesli chcesz się dokładniej zapoznać ze specyfikacją to odsyłam na stronę producenta.
Jak tylko zobaczyłem ten rower i usłyszałem o co z nim chodzi to wiedziałem, że to będzie coś co może mi przypasować. Kiedy zobaczyłem oba rowery ze znaczkiem SE to najpierw rzucił mi się w oczy model Scalpel SE 2 cały czarny do tego opony z kremowym bokiem i nawet nie na leftym a na foxie. Z jednej strony po prostu czarny rower, z drugiej wygląda powalająco i ma w sobie coś specyficznego. Natomiast rower oznaczony numerem 1 ma już typowe dla Cannondale malowanie, z rzucającymi się w oczy elementami graficznymi, no i z leftym. Z bliska rower robi duże wrażenie, a to wszystko za sprawą mieniącego się lakieru, ale nie tak kiczowato jakby go ktoś posypał brokatem, tylko bardziej jakby były pod nim jakieś opiłki… no bardzo dobrze to wygląda.
O ile klasyczny Scalpel wymaga od jeżdżącej na nim osoby dość wysokiej formy i techniki, o tyle wersja SE jest rowerem, z którego czerpać może znacznie więcej osób niż konkretni i wytrenowani zawodnicy. Ktoś mógłby powiedzieć, że to jest rower typowo „trailowy” ja bym takiej metki nie dawał temu sprzętowi… Dla mnie środowiskiem naturalnym dla niego mogą być ciężkie i długie maratony w górach oraz wyścigi etapowe. Tylko proszę nie zrozum mnie źle, wiem że jest spora grupa ludzi, którzy właśnie takie wyścigi opędzi nawet na rowerze HT i na oponach pokroju furious fred, ale nie mówię o przeznaczeniu dla tej grupy ludzi. Myślę bardziej o osobach, które z jednej strony szukają lekko sportowego charakteru roweru, sztywności, szybkości, ale też chcą by rower płynnie i komfortowo zachowywał się w trudnym terenie. Na przykład kiedy testowaliśmy Scalpela zwykłego i Scalpela SE na trasie w Novym Meście, to jednak mimo świetnej pracy zawieszenia ciężko było się przełamać na niektórych odcinkach bez opuszczanej sztycy i bez szerokich dobrze klejących opon.
Oczywiście na rynku mamy wiele podobnych rowerów innych producentów, ale ja chciałbym pogratulować Cannondale’owi tego, że zdecydowali się ten rower nadal nazywać Scalpelem. Inne firmy tworzą nowe projekty, wymyślają nowe nazwy i trochę utrudniają sprawę swoim klientom. Tu mamy dość prosty i jasny przekaz: to jest nadal ten sam Scalpel, tylko taki trochę „bardziej” ;)
I właśnie to bardziej robi niesamowitą robotę. Mamy rower, który naprawdę świetnie jeździ w cięższym terenie, a do tego zupełnie nie zamula pod górę lub po płaskim. Za to jak rower jeździ, jak jest skonfigurowany (w obu wersjach) i za to, że z roweru nie chciało mi się zsiadać oraz za całą koncepcję stworzenia takiego modelu postanowiliśmy uznać Scalpela SE za rower roku 2018.
COMMENTS